Bardzo dużo interesujących rzeczy można wyczytać z wrześniowych wyników badań nastrojów konsumentów. Najważniejszy wniosek jest taki, że nastroje finansowe Polaków są coraz lepsze: ludzie mniej obawiają się inflacji i bezrobocia, lepiej oceniają sytuację swoich gospodarstw i całego kraju. Wiele wskazuje na to, że ważnym czynnikiem tej zmiany mogą być (dla niemałej części społeczeństwa) wyniki wyborów prezydenckich, bo po nich doszło do znaczącej zmiany trendu w nastrojach. Jednocześnie z biznesowego punktu widzenia nie wszystkie branże będą czuć ten powiew optymizmu, bo para idzie bardziej w oszczędzanie niż wydawanie. To jest generalnie duża, może nawet generacyjna zmiana w polskim społeczeństwie: następuje ruch w kierunku wyższej skłonności do oszczędzania. Ma to interesujące implikacje dla polityki fiskalnej.
Polityka wpływa na konsumentów
We wrześniu bieżący wskaźnik ufności konsumentów – mierzony przez GUS na podstawie badań ankietowych – wzrósł do najwyższego poziomu od marca 2020 r. Wskaźnik wyprzedzający, który uwzględnia oczekiwania gospodarstw domowych, jest najwyżej od stycznia 2024 r.
Interesujące jest to, że po wielu miesiącach powolnego spadku istotna zmiana w tych wskaźnikach nastąpiła od czerwca. Dlaczego? Jednym powodem może być poprawa koniunktury gospodarczej kraju, zarówno od strony popytu na pracę (lekki wzrost), jak i od strony inflacji (lekki spadek). Aczkolwiek ważnym czynnikiem mogły być też wyniki wyborów prezydenckich, które przez część Polaków zostały przyjęte euforycznie.
Istotny wpływ polityki na nastroje konsumentów widać współcześnie w wielu miejscach świata, w tym w Stanach Zjednoczonych. Z badań społecznych w USA można wyczytać, że nastroje finansowe osób o konserwatywnym usposobieniu są bardziej wrażliwe na politykę od średniej. To by wskazywało, że duża nieoczekiwana zmiana w polskiej polityce w stronę konserwatywną mogła mieć znaczenie dla wskaźnika nastrojów konsumentów.
Para idzie w oszczędzanie, więc też w inwestycje
Biznes może się cieszyć, ale nie każdy. Para konsumencka raczej nie idzie w popyt na duże zakupy. Subindeks planów zakupowych Polaków, który mierzy skłonność do istotnych wydatków na duże towary, spadł w ostatnich miesiącach. A jednocześnie szybko rośnie subindeks mierzący plany oszczędnościowe.
Są to dobre warunki dla tych, którzy się tymi oszczędnościami zajmują. Kilka dni temupisaliśmy w Pulsie Biznesu, że branża TFI rośnie jak na drożdżach: „Banki mają nadmiar gotówki i za lokaty płacić wiele nie chcą. Klienci szukają więc alternatywy, na czym korzystają TFI. Również te bankowe”.
Ciekawe jest to, skąd bierze się rosnąca skłonność do oszczędzania. Można wymienić trzy potencjalne przyczyny: 1) wysokie realne stopy procentowe, 2) przezorność związana z niepewnością geopolityczną, 3) rosnące dochody ludności. Wszystkie grają zapewne jakąś rolę, ale moim zdaniem najważniejszy jest czynnik trzeci. To jest trend długookresowy, a nie zmiana cykliczna. Patrząc na badania GUS widać, że różnica między planami oszczędnościowymi, a planami wydatkowymi, rośnie systematycznie, w niemal liniowym tempie, od siedmiu lat. Przy wysokim realnym wzroście wynagrodzeń coraz więcej jest osób, które mogą cokolwiek odłożyć.
Usługi konsumpcyjne są w awangardzie koniunktury
Jeżeli konsumenci wykazują jakąś wyraźną skłonność do zwiększania wydatków, to objawia się ona przede wszystkim w usługach: nie tylko finansowych, ale też gastronomicznych i turystycznych. To w tych branżach widać największy wzrost nastrojów biznesowych w ostatnim roku – nastrojów, które są comiesięcznie badane w ankietach przez GUS.
Inną branżą, która wykazuje istotną zbieżność koniunktury z nastrojami konsumentów, są deweloperzy. W tej dziedzinie sentyment biznesowy też ulega poprawie, na co główny wpływ na spadek stóp procentowych i przyspieszenie akcji kredytowej na nieruchomości. Ale nastroje też mają tu znaczenie. Jeżeli coraz więcej ludzi chce oszczędzać, to na pewno coraz większa część patrzy też na nieruchomości jako formę zaparkowania kapitału.
Natomiast gorzej wygląda sytuacja w handlu i w produkcji towarów konsumpcyjnych. Tam wciąż nie widać żadnego przełamania na plus.
Obecne ożywienie to nie jest fala, która podnosi wszystkie łodzie. To jest łagodny cykl, w którym część branż musi mocno machać rękami by utrzymać się na powierzchni.