W komentarzach analityków i strategów, szczególną wagę przywiązuje się do znaczącego spadku wskaźnika ECRI, który uważany jest za jeden z najlepszych indeksów pokazujących przyszłe trendy w gospodarce. Znaczący spadek zarówno nominalnej wartości, jak i dynamiki tego indeksu wywołało obawy o pogorszenie się fundamentów, trwającej zaledwie rok odbudowy światowej ekonomii. Większa od oczekiwań zniżka wskaźnika PMI, którą podano do publicznej wiadomości pierwszego dnia lipca jest już namacalnym odzwierciedleniem prognostycznej wartości indeksu ECRI.
Jednak bliższe spojrzenie na oba te wskaźniki pokazujące możliwe zmiany w trendach gospodarczych powinno nieco zniwelować pesymistyczny obraz wyłaniający się z ich odczytów. Po pierwsze, sama budowa tych indeksów opiera się w znaczącej części na obecnym sentymencie rynkowym, czyli na zachowaniu się rynku akcji w przypadku ECRI lub na oczekiwaniu zmiany różnych wielkości tj. zamówienia towarów, wzrost zatrudnienia, wzrost zapasów, jakie mogą mieć miejsce w przedsiębiorstwach z miesiąca na miesiąc — w przypadku wskaźnika PMI.
Ponieważ "credit crunch" z jakim mieliśmy do czynienia na całym świecie po upadku banku Lehman Brothers spowodował drastyczny spadek zatrudnienia, zapasów oraz produkcji, ostatni rok odbudowy amerykańskiej gospodarki charakteryzował się rosnącą z miesiąca na miesiąc liczbą zamówień i zapasów. Była to raczej próba powrotu do normalności sprzed września 2008 roku, niż gwałtowny wzrost działalności gospodarczej skutkujący przerostem zatrudnienia i przeinwestowaniem.
Dlatego w najbliższych miesiącach menadżerowie logistyki w przedsiębiorstwach, które uczestniczą w badaniu PMI nie były w stanie notować już tak silnych miesięcznych przyrostów wielu podstawowych w działalności firm wskaźników. Po drugie, sam matematyczny skutek efektu bazy, która zaczęła znacząco rosnąć dla większości wskaźników w drugim półroczu 2009 roku, będzie powodować naturalny spadek dynamiki rocznej wzrostu gospodarczego.
Dodatkowo jak można łatwo wykazać, wskaźnik ECRI nie jest znacząco lepszym wskaźnikiem wyprzedzającym tendencje w gospodarce niż indeks cen akcji, który jest jednym z jego części składowych. Dynamika roczna indeksu SP500 zaczęła silnie spadać już w marcu kiedy to wynosiła prawie 70 proc., aby zakończyć półrocze na poziomie 15 proc. zmiany rocznej cen akcji. Ponieważ w przypadku indeksu akcji "efekt bazy" ma podobne znaczenia jak przy wskaźnikach ekonomicznych, z obserwacji tak drastycznego spadku rocznej dynamiki SP500, nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków.
Najlepszym tego przykładem mogą być dwa porównywalne okresy w historii gospodarczej USA w ostatnich 30 latach. Zarówno w latach 1983-84, jak i w latach 2003-2005, nastąpił okres gwałtownego wzrostu rocznych zmian indeksów, który poprzedzał równie znaczący moment spadku tych wskaźników. W obydwu tych przypadkach, spadkowi dynamiki kursów akcji oraz wskaźnika ECRI towarzyszyło spowolnienie aktywności gospodarczej, odzwierciedlane np. indeksem PMI. Jednak ani w pierwszym ani w drugim okresie nie nastąpiła gwałtowna przecena nominalnej wartości indeksów giełdowych. Inwestorzy mieli raczej do czynienia z wielomiesięcznym okresem korekty spadkowej, która w gruncie rzeczy przybrała w mniejszym lub większym stopniu formę trendu bocznego. Co warte podkreślenia, rynki akcji zdołały powrócić do silnego trendu wzrostowego i ustanawiać nowe szczyty nawet pomimo coraz gorszych odczytów wskaźnika PMI.
Dlatego uważamy, że doszukiwanie się podwójnego dna w gospodarce światowej na podstawie spadku dynamiki rocznej kilku wskaźników nie jest do końca uprawnione. Historia pokazuje, że z zestawu podobnych danych można wysnuć zdecydowanie odmienne wnioski.
Tygodniowy biuletyn informacyjny DWS Polska TFI
[źródło: Analizy Online]