Dwutlenek węgla nakręci inflację na morzu

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2021-07-15 20:00

Komisja Europejska planuje objąć transport morski systemem ETS, czyli opłatami za emisję CO2. Armatorzy zapowiadają podwyżki, ale też mają pomysły na oszczędności.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie zmiany w ETS na rynku morskim planuje wdrożyć KE
  • jaki będzie ich wpływ na gospodarkę
  • jak armatorzy planują obniżyć koszty opłat emisyjnych

Popyt i ceny w transporcie morskim biją rekordy. Spedytorzy i operatorzy logistyczni radzą rezerwować w ciemno miejsca na statkach, by towar wypłynął z portu i na czas dotarł do klienta.

W ramach programu Fit for 55 Komisja Europejska planuje objąć transport morski systemem ETS, czyli mówiąc w uproszczeniu — opłatami za emisje CO2.

— Pakiet Fit for 55 będzie miał kolosalny wpływ nie tylko na Polską Żeglugę Morką (PŻM) i Morze Bałtyckie, ale na całą światową flotę oraz gospodarki państw. Czeka nas ogromny wzrost cen towarów. Na razie ujawniono jedynie, że systemem ETS mają być objęte wszystkie statki wielkości 5 tys. GT i powyżej, wpływające do portów Unii Europejskiej (UE). Jednostki, które pływają między portami UE, będą objęte w stu procentach opłatami, a te, które przypływają z portów pozaunijnych lub wypływają z UE do portów pozaunijnych, tylko w 50 proc. — informuje Krzysztof Gogol, rzecznik PŻM.

Armatorzy spoza UE zapłacą połowę

Komisja Europejska proponuje, by w 2023 r. określić ich poziom na 20 proc., w 2024 na 45, w 2025 na 70 i w 2026 na 100 proc.

— Wskaźniki będą liczone od ilości emisji CO2, tzn. w 2026 r. każdy statek operujący między portami UE będzie płacił za 100 proc. swojej emisji, a na początku obowiązywania systemu, w 2023 r., 20 proc. Jeśli spali 10 ton paliwa, co odpowiada około 30 tonom CO2, zapłaci za 6 ton emisji dwutlenku węgla. Ci, którzy przypływają spoza UE, zapłacą połowę tej kwoty — precyzuje Krzysztof Gogol.

Dla żeglugi morskiej to duże obciążenie, bo spalenie jednej tony paliwa żeglugowego to aż trzy tony dwutlenku węgla — węgiel z paliwa łączy się z tlenem z powietrza.

Klimatyczny łańcuch:
Klimatyczny łańcuch:
Obecnie system ETS działa i jest rozbudowywany na rynku UE, ale nad podobnym rozwiązaniem pracują także Chińczycy. Skutki zmian dotkliwie odczują i armatorzy, i klienci.
Marek Czasnojc / Forum

Kluczową kwestią będzie określenie konkretnej wysokości opłat, ale informacji na ten temat jest niewiele.

— Najbardziej radykalne opłaty zaproponowały na razie administracje Wysp Salomona i Wysp Marshalla, czyli kraje zagrożone zniknięciem z powierzchni ziemi wskutek efektu cieplarnianego i topnienia lodowców. Zaproponowały, by do każdej tony emitowanego CO2 armatorzy i operatorzy statków dopłacali początkowo 100 USD, a opłata rosłaby stopniowo, by w 2030 r. sięgnąć 300 USD. Za tonę spalonego paliwa armatorzy musieliby więc płacić 900 USD dodatkowych opłat klimatycznych — mówi Krzysztof Gogol.

Dla porównania: cena najpopularniejszego obecnie paliwa VLSFO (very low sulphur fuel oil) w Rotterdamie kosztuje 554 USD za tonę. Po wprowadzeniu opłat emisyjnych koszty wzrosną trzykrotnie.

— Masowiec PŻM typu panamax o nośności 80 tys. ton, seria m/s „Giewont“, w pełni załadowany i przy pełnej prędkości 14 węzłów, spala na dobę około 40 ton paliwa. Przy cenie uwzględniającej koszty emisji CO2 transport morski znacznie więc podrożeje. Aż 80 proc. towarów na świecie przewozi się drogą morską. To zapowiedź kolosalnej inflacji — twierdzi Krzysztof Gogol.

Opłaty emisyjne na odbudowę po pandemii

Początkowo armatorzy liczyli na to, że pieniądze płacone w ramach ETS będą do nich wracać w postaci funduszy celowych, które mogliby wykorzystać na napędy niskoemisyjne czy badania nad nowymi technologiami. UE zapowiedziała jednak, że będą one wspierać fundusz odbudowy Europy po pandemii. Nie podoba się to armatorom spoza UE, którzy nie chcą tego finansować.

— ETS może też negatywnie wpłynąć na obroty w portach unijnych, bo niektórzy armatorzy, pływający z innych kontynentów do Europy, będą zostawiać ładunki w portach znajdujących się na granicy UE — twierdzi Krzysztof Gogol.

Armatorzy szukają też rozwiązań, które mogłyby obniżyć opłaty emisyjne.

— Armatorzy już zastanawiają się, jak zaoszczędzić na ETS. Jedno z rozwiązań jest takie: statek płynie np. z USA do Europy z ładunkiem zboża, ale żeby nie policzono mu całej podróży z USA i całej emisji CO2 z tego tytułu, zawija po wodę pitną np. do Maroka i dopiero z tego miejsca będzie miał policzone opłaty emisyjne — tłumaczy Krzysztof Gogol.