Przedstawiciele Europejskie-go Banku Inwestycyjnego (EBI) spotkali się wczoraj z przedstawicielami ministerstwa skarbu. Temat: energetyka.
— Przekazaliśmy panu ministrowi, że EBI jest gotowe zwiększyć aktywność w sektorze energetycznym w Polsce — mówi Anton Rop, wiceprezes EBI.
Misja EBI polega na wspieraniu, za pomocą tanich i długoterminowych kredytów, projektów inwestycyjnych związanych głównie z klimatem, wsparciem dla małych i średnich przedsiębiorstw, innowacją i spójnością.
O szczegółach energetycznych rozmów ze skarbem przedstawiciele EBI nie chcą mówić, ale wskazują, że w obszarze zainteresowań banku mogłoby się znaleźć zarówno finansowanie wydobycia gazu łupkowego, jak i energetyki atomowej czy odnawialnej.
— Jeśli trafią do nas takie projekty, chętnie je rozpatrzymy — podkreśla Anton Rop.
Energetyka ma być jednym z głównych sektorów w Polsce, do których popłynie w tym roku gotówka z EBI. Choć budżetbanku będzie w tym roku skromniejszy niż w 2011 r.
— Szacujemy, że udzielimy w Polsce w tym roku kredytów na kwotę o 10-15 proc. niższą niż w 2011 r. (wyniosły 5,3 mld EUR). Wracamy po prostu do budżetów sprzed 2008 r., kiedy to zwiększyliśmy wsparcie ze względu na globalny kryzys finansowy — tłumaczy Anton Rop. Choć wartość podpisanych nowych umów spadnie, wzrośnie poziom faktycznych wypłat gotówki — nawet do 5 mld EUR, wobec 4,8 mld EUR w 2011 r. W fazę realizacji wejdą bowiem umowy kredytowe podpisywane w poprzednich okresach.
W portfelu potencjalnych projektów EBI ma obecnie ok. 50 pozycji. Wstępne szacunki wskazują, że sektorowi energetycznemu bank pożyczy w tym roku 900 mln EUR.
Drugim ważnym sektorem mają być koleje, które EBI chce wesprzeć, jak na razie, kwotą 700-800 mln EUR. A to oznacza, że EBI nie zniechęcają problemy związane z projektem Pendolino, czyli zakupem przez PKP Intercity szybkich pociągów.
Bank podpisał z PKP Intercity umowę kredytową, a ta jest zabezpieczona umową na dofinansowanie przez skarb państwa przejazdów międzywojewódzkich. Problem w tym, że Komisja Europejska bada teraz, czy takie zabezpieczenie może być niedozwoloną pomocą publiczną.
— Czekamy na wyjaśnienie wątpliwości, a jednocześnie podtrzymujemy gotowość finansowania projektu — podkreśla Kim Kreilgaard, szef EBI na Polskę. Jeśli chodzi o sektor drogowy, to łącznie może do niego popłynąć w tym roku ok. 1 mld EUR, podczas gdy w 2011 r. było to 1,7 mld EUR. Zmniejszenie skali wsparcia wynika m.in. z tego, że polskie państwo ograniczyło inwestycje drogowe. Nic dziwnego — resort finansów musi dbać o poziom deficytu, więc jest niechętny zadłużaniu budżetu na drogi.