EDP Renewables planuje powrót do wiatru

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2023-09-20 20:00

Nestor polskiego rynku wiatrowego uruchamia dużą farmę fotowoltaiczną w Przykonie. W wiatrakach dostrzega wprawdzie stagnację, ale to na nich opiera biznesową przyszłość.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jaka jest pozycja EDP Renewables w polskiej branży wiatrowej
  • jakie firma ma plany
  • co sądzi o kryterium 700 m
  • dlaczego czeka na aukcje
  • na ile szacuje koszt budowy 1 MW w wietrze i w fotowoltaice
  • jak przyszłość wiatru widzi branżowa organizacja PSEW
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

EDP to jedna z największych firm energetycznych na Półwyspie Iberyjskim — wywodząca się z Portugalii, ale z centralą w Madrycie. W Polsce już od 2008 r. inwestuje w wiatraki i chwali się drugim co do wielkości portfelem wiatrowym.

— Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę projekty zrealizowane w lądowej energetyce wiatrowej w Polsce [włącznie z aktywami, które zostały sprzedane — red.], to jesteśmy liderem — podkreśla Bartosz Fedurek, który od kwietnia jest szefem EDP Renewables (EDPR) w Polsce.

Z nowym szefem firmy rozmawiamy w przededniu uruchomienia przez nią farmy fotowoltaicznej o mocy 200 MW w Przykonie (Wielkopolska). Jej start zaplanowano na 21 września.

— Będzie to jeden z największych projektów fotowoltaicznych w Europie Środkowo-Wschodniej — mówi Bartosz Fedurek.

Farma w Przykonie zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na wielkość — powstała na terenie dawnej kopalni węgla brunatnego wyeksploatowanej już przez ZE PAK.

Ponad 2 mld zł od Orlenu

EDPR ma dziś w Polsce 698 MW zainstalowanej energii wiatrowej. W fotowoltaice zaś do końca roku będzie mieć 285 MW, co — jak podkreśla Bartosz Fedurek — będzie największym portfelem w kraju.

W wietrze przejściowo portfel się zmniejszy, ponieważ EDPR czeka na zamknięcie dużej transakcji, w ramach której Orlen nabędzie 142 MW aktywów wiatrowych i do 159 MW w fotowoltaice. Wartość transakcji to 2,2 mld zł.

— Zainteresowanie tymi aktywami było duże, a do rozmów zgłosiły się m.in. firmy energetyczne i fundusze — mówi Bartosz Fedurek.

Dla EDPR transakcja wpisuje się w strategię rotacji aktywów, dzięki której firma może sfinansować budowę nowych instalacji.

— Nie prowadzimy obecnie rozmów na temat kolejnych transakcji w Polsce. A w przyszłym roku? Decyzje zostaną podjęte na poziomie grupy — wyjaśnia Bartosz Fedurek.

Obraz stagnacji

Portfel wiatrowy EDPR w krótkim okresie nie będzie szybko się powiększał — firma ma w budowie instalacje o mocy zaledwie 12 MW.

— W przyszłym roku nie uruchomimy żadnych instalacji wiatrowych. Daje to obraz stagnacji, w jakiej znajduje się energetyka wiatrowa z powodu zasady 10h — podkreśla Bartosz Fedurek.

Wprowadzona w 2016 r. zasada 10h oznaczała ograniczenie odległości nowych wiatraków od zabudowań i zablokowała de facto rozwój nowych inwestycji. Wiosną 2023 r. została zliberalizowana — odległość zmniejszono do 700 m, choć branża spodziewała się 500 m. Przygotowanie inwestycji na nowych zasadach wymaga czasu, stąd przejściowa stagnacja.

— Kryterium 700 m nie uwalnia pełnego potencjału branży. Mamy nadzieję, że po wyborach parlamentarnych, niezależnie od ich wyniku, nastąpi dalsza liberalizacja i wprowadzenie zasady 500 m. Jest to kierunek korzystny dla polskich odbiorców energii i polskiej gospodarki, zbieżny z tym, który obserwujemy w innych krajach — podkreśla Bartosz Fedurek.

Nowe wiatraki od 2026 r.

Stagnacja nie zmniejsza apetytu EDPR na technologię wiatrową. Firma planuje do niej powrót, gdyż uważa ją za podstawowy segment działalności.

— Nie zrezygnujemy z fotowoltaiki, ale raczej uzupełnimy nią energetykę wiatrową na zasadzie instalacji hybrydowych — mówi Bartosz Fedurek.

Nowe projekty wiatrowe firma chce rozwijać samodzielnie, ale planuje też przejmowanie projektów na wczesnym etapie rozwoju. Bartosz Fedurek szacuje, że ze względu na długi cykl inwestycyjny, w tym kwestię pozwoleń, instalacje wiatrowe budowane na nowych zasadach zostaną oddane do użytku dopiero w 2026 r.

Pracujemy nad przyśpieszeniem inwestycji
Janusz Gajowiecki
prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej

Branża wiatrowa jest dziś w fazie stagnacji, a przygotowanie i budowa nowych instalacji opartych na kryterium 700 m zajmie firmom 5-7 lat.

Łączna moc elektrowni wiatrowych w Polsce wynosi około 10 GW i według naszych szacunków do 2035 r. się podwoi, o ile nie dojdzie do niekorzystnych zmian regulacji. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej pracuje nad propozycją rozwiązań przyśpieszających inwestycje, czyli związanych z procedurami planowania przestrzennego, decyzji środowiskowych czy pozwoleń na budowę. Takie przyśpieszenie pozwoliłoby podwoić moce już w 2030 r.

Wielkie zalety wiatru

Zwrot EDPR w kierunku wiatru wynika z kilku czynników. Po pierwsze — to dziś najtańsze źródło energii w Polsce. Po drugie — jego potencjał w kraju wynosi aż 40 GW. Po trzecie — daje największe możliwości, nawet powyżej 50 proc., jeśli chodzi o tzw. local content, czyli współpracę z lokalnymi dostawcami i usługodawcami.

— W fotowoltaice opartej na dostawach spoza Unii Europejskiej jest to trudniejsze, podobnie jak w przypadku wiatraków na morzu — uważa szef EDPR w Polsce.

Po czwarte — wiatraki są najbardziej pożądanym źródłem zielonej energii z punktu widzenia odbiorców ze względu na profil produkcji i średnią liczbę godzin pracy w roku.

— Jesteśmy otwarci na umowy PPA [bezpośrednie kontrakty między wytwórcą energii a odbiorcą — red.] i aktywnie poszukujemy klientów. W związku ze spadającymi cenami energii rośnie też atrakcyjność aukcji kontraktów różnicowych. Czekamy zatem na jesienne aukcje i ich ceny referencyjne. Myślę, że zainteresowanie będzie duże — mówi Bartosz Fedurek.

EDPR jest też otwarty na współpracę zakładającą budowę instalacji na zlecenie firm energetycznych i odbiorców energii. Bartosz Fedurek szacuje, że koszt budowy 1 MW w fotowoltaice to dziś około 0,7 mln EUR, a w wietrze średnio 1,5 mln EUR.

Wstrząsy legislacyjne kosztują

Szef EDPR jest na razie sceptyczny wobec magazynów energii.

— Ich opłacalność w Polsce stanowi wyzwanie. Przychody z rynku mocy i arbitraż na rynkach energii nie wystarczą. Wierzymy, że rząd zaproponuje nowe instrumenty stymulujące takie inwestycje, m.in. związane z rynkiem usług systemowych — mówi Bartosz Fedurek.

W ostatnim czasie rynkiem energii wstrząsnęły zmiany legislacyjne, m.in.: opodatkowanie zysków nadzwyczajnych, maksymalna cena sprzedaży energii czy obniżenie wymogów dotyczących zakupu zielonych certyfikatów.

— Takie wstrząsy wpływają negatywnie na nastawienie instytucji finansowych do sektora i powodują wzrost kosztu kapitału. Biorąc pod uwagę kapitałochłonność energii odnawialnej, ma to znaczący wpływ na koszt zielonej energii — podkreśla Bartosz Fedurek.