Ministerstwo Cyfryzacji (MC) w tym roku ogłosiło przetargi na sprzęt dla szkół o rekordowej wartości. W maju wystartował przetarg na sprzęt dla szkół (laptopy, tablety i laptopy przeglądarkowe) z budżetem ponad 1,7 mld zł, potem ruszyły przetargi na pracownie AI i STEM (projektowania i prototypowania, konstruowania robotów i przyrodnicze) z łącznym budżetem niemal 2,4 mld zł. Pierwsze z postępowań jako centralny zamawiający prowadzi Centrum Obsługi Administracji Rządowej (COAR), a dwa pozostałe instytut NASK. Istotnym komponentem pracowni AI są laptopy (16 na jedną pracownię).
Już przy okazji majowego przetargu polscy producenci sprzętu wskazywali, że specyfikacja preferuje zagranicznych producentów. Chodzi głównie o wymóg posiadania przez laptopy jednocześnie dwóch certyfikatów, tj. TCO i EPEAT. Oba dotyczą standardów ekologicznych dla produktów elektronicznych. Odwołujący się wówczas wykonawcy zwracali uwagę, że uzyskanie ich jest czaso- i kosztochłonne, dotyczy bowiem każdego modelu i konfiguracji z osobna. Dla przykładu jeden z największych polskich producentów sprzętu komputerowego NTT Systems dysponuje certyfikatem TCO, ale nie może się pochwalić certyfikatem EPEAT.
Chwiejna argumentacja resortu cyfryzacji
Na pytanie PB o powód umieszczenia w specyfikacji kontrowersyjnego zapisu MC odpowiedziało, że wynika to z rozporządzenia ministra edukacji w sprawie podstawowych warunków niezbędnych do realizacji przez szkoły i nauczycieli zadań dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych oraz programów nauczania, które definiuje minimalne parametry sprzętu dla szkół. Jako drugi powód podało zasadę DNSH (z ang. do no significant harm – nie czyń poważnych szkód), której przestrzeganie jest ściśle wymagane w inwestycjach finansowanych z KPO.
Rzecz w tym, że w przypadku laptopów i laptopów przeglądarkowych rozporządzenie wymaga tylko jednego z ekocertyfikatów - TCO lub EPEAT. Zasada DNSH natomiast oznacza, że finansowane przedsięwzięcia nie mogą powodować znaczących szkód dla środowiska. Nie ma w niej jednak mowy o żadnych certyfikatach. Stanisław Gawłowski, senator KO, poprosił Kancelarię Senatu o sprawdzenie, jak to wygląda w innych krajach.
"W rządowych przetargach na sprzęt komputerowy w Niemczech i Portugalii dostawcy nie muszą przedstawiać certyfikatów TCO i EPEAT – wynika z wyjaśnień tamtejszych parlamentów uzyskanych na moją prośbę przez Kancelarię Senatu. Opinia ma ogromne znaczenie dla polskich producentów" – napisał senator na portalu X.
Z odpowiedzi parlamentu niemieckiego wynika, że w celu zapewnienia zrównoważonego rozwoju ekologicznego stosuje się kryteria potwierdzające przestrzeganie zasady DNSH.
„Kryteria te dotyczą przede wszystkim efektywności energetycznej, naprawialności i trwałości (poprzez dostępność części zamiennych i instrukcji), możliwości recyklingu oraz zakazu stosowania niektórych substancji niebezpiecznych (takich jak rtęć i kadm). Zgodność jest elastycznie potwierdzana poprzez deklarację producenta lub certyfikację zgodnie z równoważnymi normami ISO, dzięki czemu cele ekologiczne są osiągane bez konieczności stosowania określonych oznaczeń” – czytamy w odpowiedzi Bundestagu.
Ministerstwo Cyfryzacji upiera się jednak przy swoim. Zmienia się tylko argumentacja. W trakcie lipcowego posiedzenia Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii Rafał Rosiński, wiceminister cyfryzacji, na pytanie o zapisy przetargu odpowiedział, że „chodziło o spełnienie określonych norm w zakresie cyberbezpieczeństwa”. MC natomiast, w kolejnej korespondencji z PB napisało, że... „warunki przetargu dot. m.in. certyfikatów są tożsame z zapisami przetargów na zakup laptopów dla dzieci realizowanych w 2023 r.".
Rekomendacje organizacji branżowych
Dlaczego wymogi przetargu idą dalej niż rozporządzenie? Na to pytanie brak odpowiedzi. Wiadomo natomiast, że wymaganie ekocertyfikatów rekomendowała m.in. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT) - w trakcie prac nad rozporządzeniem i w kontekście przetargów na laptopy dla szkół ogłaszanych na zlecenie MC przez COAR w latach 2023 i 2025.
„Nasze postulaty koncentrowały się na zapewnieniu wysokiej jakości, bezpieczeństwa, trwałości oraz energooszczędności urządzeń. Wskazywaliśmy również na potrzebę stosowania uznanych międzynarodowo certyfikatów potwierdzających te cechy, takich jak właśnie EPEAT i TCO. W opinii PIIT certyfikaty te stanowią ważny element potwierdzający zgodność urządzeń z wymogami w zakresie jakości i zrównoważonego rozwoju” – wyjaśnia Andrzej Dulka, prezes izby, w odpowiedzi na pytania PB.
Zaznacza, że rekomendacje PIIT nie ograniczały się wyłącznie do kwestii certyfikatów, ale "stanowiły część kompleksowego, eksperckiego stanowiska PIIT dotyczącego sprzętu komputerowego wykorzystywanego w edukacji, obejmującego także propozycje w zakresie bezpieczeństwa, serwisowalności i efektywności energetycznej urządzeń".
Członkami PIIT są m.in. tajwański Acer, amerykański Dell i chińskie Lenovo. Te same firmy oraz amerykańskie HP (ale też polskie NTT System) należą do innej organizacji branżowej - Związku Cyfrowa Polska (ZCP). Organizacja przyznaje, że podczas konsultacji dotyczących pierwszej wersji rozporządzenia "wśród wielu innych postulatów i propozycji" zaproponowała "uwzględnienie powszechnie stosowanych certyfikatów jakości i bezpieczeństwa, takich jak: ISO 9001, ISO 14001, CE, EPEAT, TCO oraz MIL-STD-810H".
„Wymogi dotyczące certyfikatów, o których mowa w rozporządzeniu, stanowią powszechny standard jakości i bezpieczeństwa obowiązujący w całej Unii Europejskiej. Ich celem nie jest ograniczanie konkurencji, lecz zagwarantowanie, że sprzęt wykorzystywany w szkołach będzie trwały, bezpieczny i odporny na cyberzagrożenia, a uczniowie i nauczyciele będą korzystać z urządzeń spełniających najwyższe normy jakości oraz zgodnych ze standardami środowiskowymi” – napisał związek.
Instytut NASK w imieniu Ministerstwa Cyfryzacji prowadzi przetarg na 12 tys. pracowni dla szkół. Każda ma być wyposażona w 16 laptopów. Najtańszą ofertę w tym postępowaniu złożył Comarch Polska, który jedną pracownię wycenił na 126,3 tys. zł netto, co daje łączną wartość zamówienia na poziomie 1,86 mld zł brutto. Co ciekawe, zamierza dostarczyć laptopy ProNote 16 Eterio, których producentem jest warszawska spółka Epsylon IT. Comarch w specyfikacji podał, że laptopy ProNote 16” Eterio pochodzą z tzw. produkcji dyskretnej [każdy egzemplarz można zidentyfikować - red.] i bazują na laptopach Inforlandia INSYSProNote posiadających wymagane certyfikaty.
