Emil Stępień, Doda i podejrzana prezes

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2020-08-16 22:00

Komornik ma problem ze znalezieniem majątku spółki celebrytów, a jej prezesem została kobieta poszukiwana przez prokuratorów. Inwestorzy firmy nic o tym nie wiedzą

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jaka jest kondycja finansowa firmy Ent One Investments, zajmującej się produkcją filmów, a należącej do Emila Stępnia i jego małżonki Dody?

- kto jest nowym prezesem spółki pary celebrytów i za co ta osoba poszukiwana jest przez prokuraturę?

- dlaczego w materiałach promocyjnych filmu "Dziewczyny z Dubaju" jako jego producent wymieniona jest firma z Malty?

- i czy o tym wszystkim wiedzą inwestorzy, którzy powierzyli Ent One Investments grube miliony złotych?

Ent One Investments (EOI) to spółka produkująca filmy za pieniądze zebrane od inwestorów indywidualnych, kontrolowana przez małżeństwo: Emila Stępnia i Dorotę Rabczewską-Stępień, pseudonim Doda. Firma znana jest ze święcących frekwencyjne triumfy filmów z serii „Pitbull”, a obecnie kręci kolejny: „Dziewczyny z Dubaju”. Z materiałów promocyjnych filmu przekazywanych mediom wynika jednak, że producentem… nie jest EOI, z którym umowy podpisywali inwestorzy, ale podmiot o nazwie Ent One Studios (EOS). A to dopiero początek… EOS to spółka założona we wrześniu 2019 r. i zarejestrowana nie w Polsce, ale… na Malcie.

WSZYSTKO W PORZĄDKU:
WSZYSTKO W PORZĄDKU:
— Zapewniam, że realizacja wszystkich produkcji, w które zaangażowani są moi inwestorzy, jest bezpieczna i przebiega bez zakłóceń — mówi Emil Stępień, były prezes Ent One Investments i dyrektor Ent One Studios.
FORUM

Jej kapitał zakładowy wynosi zaledwie 1,2 tys. EUR (5,3 tys. zł), przy czym z maltańskiego rejestru firm wynika, że został opłacony jedynie w 20 proc. Po całe 120 EUR (530 zł) wyłożyli zgodnie Emil Stępień i Doda. Oboje są też dyrektorami EOS, a sekretarzem spółki jest Norbert Kopański, Polak mieszkający na Malcie. Sławomir Trojanowski, radca prawny, w imieniu Emila Stępnia i EOI zapewnia że producent „Dziewczyn z Dubaju” wcale się nie zmienił i wciąż jest nim właśnie EOI, a maltańska spółka pary celebrytów jest jedynie współproducentem filmu. Dlaczego jednak w materiałach promocyjnych wymieniony jest tylko EOS? Tego prawnik nie wyjaśnia. Pytań bez odpowiedzi jest więcej.

Podejrzana o oszustwo

Z informacji „PB” wynika, że od listopada 2019 r. siedziba EOI nie mieści się w Warszawie, lecz w wirtualnym biurze w Białymstoku. Co więcej, również od listopada prezesem spółki, której pieniądze powierzyli inwestorzy, nie jest już Emil Stępień, lecz nieznana w świecie filmowym Małgorzata M. Nie możemy opublikować pełnego nazwiska pani prezes, bo jak ustaliliśmy… od 2016 r. jest poszukiwana przez dwie prokuratury, które chcą jej przedstawić zarzuty popełnienia przestępstw! Sławomir Trojanowski nie chce odnieść się do tych informacji, bo jak stwierdził: nie zna materiałów źródłowych.

Gdy dowiedział się od „PB”, że za Małgorzatą M. nie wystawiono listu gończego, zasugerował, by powstrzymać się od używania w artykule słowa „poszukiwana”, bo może organy chcą przesłuchać Małgorzatę M. w charakterze świadka. Tyle że nowa prezes EOI — choć faktycznie nie jest poszukiwana na podstawie listu gończego, lecz zarządzeń prokuratorów — ma być przesłuchana jako podejrzana, a nie świadek.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola chce jej przedstawić zarzut oszustwa popełnionego na szkodę jednego z banków, a Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów — zarzut przywłaszczenia „przedmiotu leasingu”, czyli samochodu osobowego. Oba śledztwa od kilku lat są zawieszone ze względu na „niemożność ustalenia miejsca pobytu podejrzanej” i „wykonania czynności procesowych z jej udziałem”.

Gdzie jest prezes?

To nie wszystkie kontrowersje związane z Małgorzatą M. Okazuje się, że nowa prezes EOI (jako osoba fizyczna) i spółki, którymi w przeszłości zarządzała, od lat figurują w krajowych rejestrach długów, a egzekucje komornicze prowadzone wobec nich były bezskuteczne.

Co więcej, w 2017 r. ktoś podpisujący się jako „Małgorzata” na stronie internetowej udziele- -pozyczki-prywatnie.pl kilka razy podawał mejla przypisanego do działalności gospodarczej prowadzonej w przeszłości przez Małgorzatę M. i pisał, że pilnie potrzebuje 60 tys. zł, 80 tys. zł i 100 tys. zł. Czy naglące potrzeby uzyskania pożyczki miała sama Małgorzata M.?

Chcieliśmy ją o to zapytać, ale „PB”, podobnie jak organom ścigania, nie udało się skontaktować z nową prezes EOI, choć próbowaliśmy na wiele sposobów. Dzwoniliśmy do operatora biura wirtualnego w Białymstoku, w którym siedzibę ma spółka filmowa. Wysyłaliśmy mejle na kilka adresów używanych w przeszłości przez Małgorzatę M., także te powiązane z Norbertem Kopańskim, sekretarzem EOS. Dzwoniliśmy na Maltę na numer telefonu zarejestrowany pod adresem tegoż Norberta Kopańskiego. Wreszcie poprosiliśmy Emila Stępnia o przekazanie kontaktu do nowej prezes EOI. Wszystko na nic.

Symboliczna cena

Tymczasem z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika że w listopadzie 2019 r. Małgorzata M. na pewno była w Warszawie. W jednej z kancelarii notarialnych, jako nowa prezes Ent One Investments Delta (innej spółki kontrolowanej przez Emila Stępnia i Dorotę Rabczewską-Stępień) kupiła bowiem od pary celebrytów ich wkłady komandytariuszy w spółce EOI.

Za ile? Sławomir Trojanowski nie odpowiedział na to pytanie, informując jedynie, że cena „została zgodnie ustalona w oparciu o stosowne dane i ustalenia, które pozostają tajemnicą transakcji”. „PB” udało się dowiedzieć, że „ogół praw i obowiązków” wspólników EOI małżeństwo Stępniów sprzedało Ent One Investments Delta za zaledwie 9,8 tys. zł, czyli tyle, ile oboje jako komandytariusze włożyli do spółki przy jej powoływaniu. Obie strony transakcji z listopada 2019 r. oświadczyły, że cena ta odpowiada wartości rynkowej.

To bardzo istotne, bo oznacza, że spółka, która zebrała od inwestorów grube miliony złotych, pod koniec ubiegłego roku była warta jedynie około 10 tys. zł!

Perła bez gotówki

Tymczasem jeszcze w marcu 2019 r. Emil Stępień zapewniał „PB”, że sytuacja finansowa EOI jest bardzo dobra, a Sławomir Trojanowski deklaruje, że dziś pozostaje ona „bez zmian”. Przed prawie półtora roku nie można było zweryfikować deklaracji ówczesnego prezesa EOI, bo wbrew obowiązkowi prawnemu nie składał sprawozdań do Krajowego Rejestru Sądowego. Po tym jak wytknął mu to sąd rejestrowy, a sprawą — na wniosek jednego z inwestorów EOI — zainteresowała się też prokuratura, dokumenty zostały wreszcie złożone.

Co z nich wynika? To, że EOI wykazała stratę netto zarówno w 2017 r. — 0,6 mln zł przy przychodach 5,9 mln zł, jak i w 2018 r. — 5,5 mln zł przy przychodach 8,5 mln zł (danych za 2019 r. jeszcze nie ma). To wreszcie jaka jest kondycja spółki, której przekazali pieniądze inwestorzy? Rzeczywiście „bardzo dobra”? Niekoniecznie. Świadczyć o tym może fakt, że egzekucja komornicza prowadzona przez jednego z wierzycieli, w której chodzi o kwotę rzędu zaledwie 10 tys. zł, pozostaje bezskuteczna od półtora miesiąca.

— Z historii rachunku bankowego EOI, zabezpieczonego przez komornika, wynika, że przez ostatnie pół roku na konto spółki wpłynęło jedynie 3,6 tys. zł. Okazuje się, że firma, która powinna dysponować milionami złotych zebranymi od inwestorów, de facto jest wydmuszką — mówi Tomasz Piec, prezes Śląskiego Funduszu Inwestycyjnego Promoney, na rzecz którego działa komornik.

Sławomir Trojanowski odpowiada, że ta egzekucja „nie jest spółce znana”, a Promoney „realizuje plan uprzykrzenia życia” jego mocodawców „z tytułu nieuzasadnionego niezadowolenia jednego lub dwóch inwestorów EOI”. Ocenia też, że zainteresowanie „PB” sprawą „jest co najmniej takie, jakby projekty EOI miały poziom działalności Amber Gold”. Użyte przez Sławomira Trojanowskiego porównanie do największej polskiej piramidy finansowej zaskakuje.

Szczególnie, że w naszych pytaniach żadnych tego typu porównań nie robiliśmy. Z drugiej strony inwestorzy będący w sporze z EOI już w ubiegłym roku sugerowali w rozmowach z „PB” i zawiadomieniach do prokuratury, że spółka celebrytów może działać właśnie jak piramida. Ich podejrzenia wynikały z niejasności w rozliczeniach i z faktu, że EOI zachęca wszystkich, by nie wypłacać pieniędzy, lecz reinwestować je w kolejne filmy, oferuje przy tym często lepsze warunki inwestycji. Emil Stępień tłumaczył to jednak dbaniem o stałych kontrahentów. Zapewniał, że nie ma żadnej dziury budżetowej, a twierdzenia o piramidzie nazywał „jedną wielką bzdurą”.

Gdzie są dokumenty?

Co ciekawe, w kontaktach z firmą Promoney Sławomir Trojanowski posługuje się pełnomocnictwem ze stycznia 2020 r. podpisanym przez Emila Stępnia „działającego jako prezes EOI”. Jak to możliwe, skoro już w listopadzie 2019 r. został on z tej funkcji odwołany, a zastąpiła go Małgorzata M.? Na to pytanie Sławomir Trojanowski odpowiedział, że jesteśmy w błędzie, i podkreślił, że jeśli będziemy stawiali mu jakieś zarzuty w tej sprawie, to prosi, by „liczyć się z odpowiednią reakcją”.

To niejedyna sytuacja po listopadzie 2019 r., w której Emil Stępień, mimo zmian w zarządzie EOI, występował w imieniu spółki. Komornik działający na rzecz Promoney ustalił, że w grudniu 2019 r. małżonek Dody przejął kilkanaście segregatorów z dokumentacją EOI od biura prowadzącego księgowość spółki. Dlatego, kiedy już w 2020 r. o przekazanie tej dokumentacji występowała do tegoż biura Małgorzata M., księgowa odesłała ją do Emila Stępnia.

Tymczasem kwestia dokumentów firmy jest o tyle istotna, że właśnie na przełomie 2019 i 2020 r. stał się wykonalny wyrok nakazujący EOI wydanie ich jednemu z niezadowolonych inwestorów, który uważa, że spółka winna mu jest pieniądze z rozliczenia ostatniego z filmów z serii „Pitbull”. Realizacja tego wyroku obecnie, gdy prezesem EOI jest Małgorzata M., od kilku lat bezskutecznie poszukiwana przez organa ścigania, zapewne nie będzie łatwa.

Powolny jak… „Grom”

Co o tym wszystkim sądzą inwestorzy EOI? Rozmawialiśmy z kilkunastoma z nich, a także z kilkoma pośrednikami, pomagającymi w przeszłości zbierać spółce celebrytów pieniądze na kolejne filmy. Okazuje się, że prawie nikt z naszych rozmówców nie został poinformowany przez EOI o zmianie prezesa firmy i dokooptowaniu nowego producenta w postaci maltańskiej spółki EOS.

Dlaczego? To pytanie Emil Stępień pozostawił bez odpowiedzi. O tym, że nastąpiły zmiany zarządcze i właścicielskie, jeden z inwestorów dowiedział się przypadkowo, przy okazji procesu, w którym domaga się od EOI zwrotu pieniędzy wpłaconych na drugi z filmów, nad którym pracuje spółka, czyli „Grom”. Poinformował go o tym w odpowiedzi na pozew Sławomir Trojanowski, tym razem posługując się pełnomocnictwem już od Małgorzaty M., wystawionym w Warszawie 30 marca 2020 r.

Tymczasem zarówno „Grom”, jak i „Dziewczyny z Dubaju”, choć już dawno dzięki pieniądzom inwestorów mają zamknięte budżety, są realizowane z dużym opóźnieniem w stosunku do planów. Pierwotnie premierę kinową pierwszego z filmów EOI zapowiadała na 2018 r., a drugiego — na 2019 r. Potem daty wielokrotnie przekładano, a na dziś wiadomo, że kręcone już „Dziewczyny z Dubaju” mają pojawić się w kinach 22 stycznia 2021 r. A co z „Gromem”? Łukasz Palkowski, który ma go reżyserować, informuje, że film jest „w okresie przygotowawczym do zdjęć”.

— Ich znaczną część planujemy za granicą, a jak niestety wiemy, zagraniczne dokumentacje chwilowo są utrudnione przez pandemię COVID-19. Mamy jednak nadzieję, że jeszcze w tym roku uda nam się wejść na plan — mówi Łukasz Palkowski.

W tej sytuacji jest pewne, że podawany ostatnio termin premiery kinowej „Gromu”, czyli listopad 2020 r., jest mocno nieaktualny. Tymczasem już półtora roku temu Emil Stępień tłumaczył „PB”, że przesunięcia w produkcji „Gromu” „wynikają z obiektywnych przyczyn i są czymś normalnym w tym biznesie”. Twierdził wówczas, że premiera filmu planowana jest na… przełom 2019 i 2020 r.