Energis chce mieć swój numer 0-20

Dawid Tokarz
opublikowano: 2001-10-18 00:00

Energis liczy, że jeszcze przed końcem października podpisze z TP SA umowę, dzięki której będzie mógł świadczyć usługi dostępu do Internetu przez numer 0-20 (tzw. dial-up). To kolejny operator, który chce rzucić wyzwanie TP SA na rynku, którego wartość do 2005 r. ma wzrosnąć ze 100 mln USD (410 mln zł) do 300 mln USD (1,23 mld zł).

Energis, brytyjska spółka świadcząca usługi dostępu do Internetu i transmisji danych, prowadzi z TP SA intensywne negocjacje, mające doprowadzić do podpisania umowy, dzięki której Energis będzie mógł uruchomić swój numer dostępowy do Internetu typu 0-20.

— Rozmowy zmierzają w dobrym kierunku i wierzę, że w ciągu dwóch tygodni uda nam się osiągnąć kompromis, który będzie satysfakcjonować obie strony — mówi George Makowski, prezes Energisu.

Jeśli umowa zostanie podpisana, to brytyjskiej spółce uda się to, co nie wyszło Netii. Giełdowy operator po fiasku wielomiesięcznych negocjacji z TP SA złożył przed tygodniem wniosek o arbitraż w tej sprawie do Urzędu Regulacji Telekomunikacji. Netia nie chciała zgodzić się na warunki zaproponowane przez TP SA, która żądała, by 70 proc. z wpływów za korzystanie z Internetu przez abonentów TP SA (ale przez numer 0-20 Netii) wpływało do kasy operatora. Przedstawiciele TP SA tłumaczyli takie stanowisko tym, że to narodowy telekom posiada aż 95 proc. potencjalnych użytkowników usług dostępu do Internetu (taki jest udział narodowego operatora na rynku telefonii stacjonarnej), dla których własnym sumptem wybudował kosztowną infrastrukturę telekomunikacyjną.

Prezes Makowski nie ujawnia, jaki parytet podziału wpływów znajdzie się w przygotowywanej umowie.

— Wszystko wskazuje na to, że i w tej sprawie dojdziemy do porozumienia — zapewnia George Makowski.

Nie wiadomo, czy optymizm, prezentowany przez władze Energisu, nie jest tylko urzędowy. Według nieoficjalnych informacji, negocjacje z TP SA toczą się już od ośmiu miesięcy i wcale nie należy wykluczać, że niedługo kolejny wniosek o arbitraż (tym razem od Energisu) wpłynie do URT.

Kroki podejmowane przez Netię i Energis nie powinny dziwić. Jest bowiem o co walczyć. Zdaniem analityków CAIB, wartość rynku usług dostępu do Internetu typu dial-up wzrośnie w ciągu czterech lat z blisko100 mln USD (410 mln zł) do 300 mln USD (1,23 mld zł). Równie naturalna wydaje się postawa TP SA. Umożliwienie działania konkurencji w usługach dostępu do Internetu przez numer 0-20 mogłoby przynieść podobne efekty, jak wejście na rynek połączeń międzymiastowych NOM, który szybko i prawie bez promocji odebrał TP SA ponad 10 proc. rynku long-distance.

Energis, który jako ostatni z posiadaczy koncesji na telefoniczne usługi międzystrefowe nie uruchomił jeszcze połączeń głosowych, kończy już testy punktów styku z siecią Telekomunikacji Polskiej.

— Z połączeniami międzystrefowymi poprzez nasz prefiks 1066 ruszymy w drugiej połowie listopada. Chcemy skoncentrować się na klientach biznesowych — mówi George Makowski.

Nie ujawnia cennika za te połączenia.

— Ceny będą konkurencyjne. Połączenia głosowe będziemy traktować jako uzupełnienie naszej głównej oferty — dostępu do Internetu i transmisji danych — wyjaśnia prezes Makowski.

W budowę centrum danych i sieci światłowodowej Energis zainwestował do tej pory około 180 mln USD (740 mln zł). Na przestrzeni dwóch lat brytyjscy akcjonariusze spółki — Energis i National Grid — zobowiązali się do wyłożenia kolejnych 120 mln USD (blisko 500 mln zł).