Zapowiedziane w środę przez ministra Adama Niedzielskiego przedłużenie poza 9 kwietnia dotychczasowych ograniczeń życia publicznego oraz paraliżu wielu usług nie było żadnym zaskoczeniem.
Jedyną niewiadomą stanowił termin. Rząd zdecydował o rozciągnięciu zakazów i nakazów na razie do niedzieli 18 kwietnia, czyli objęcie nimi dwóch kolejnych weekendów. Dalej się zobaczy, w zależności od sytuacji epidemicznej. Cykliczne wzbieranie COVID-19 można przyrównać do mechanizmu powstawania tsunami, gdy energia uwalniana podmorskim trzęsieniem ziemi lub erupcją wulkanu wywołuje potężną falę, uderzającą z przesunięciem czasowym. Władcy postrzegają zwiększoną mobilność społeczną podczas Wielkanocy – dobrze widoczną m.in. na drogach – właśnie jako przyczynę pierwotną wysokiej fali COVID-19, która nieuchronnie spadnie na szpitale w ciągu kilkunastu dni. Następna erupcja zapowiada się 1-3 maja, a kolejną będzie czterodniówka 3-6 czerwca z Bożym Ciałem. Do zobrazowania mechanizmu COVID-19 pasuje zatem zapożyczenie do tytułu zjawiska wyśpiewanego przez Korę. System rządowych zakazów nie funkcjonuje jednak interwałowo, raczej ustabilizuje się dłużej na wysokim poziomie.