Finansista z certyfikatem

Dorota Czerwińska
opublikowano: 2014-10-27 00:00

Chętnych w kolejce do uzyskania dyplomów ACCA, CIMA czy CIA nie brakuje

Branżę finansową charakteryzuje największa liczba możliwych do zdobycia kwalifikacji zawodowych. Dla pracodawców są potwierdzeniem fachowej wiedzy i wiarygodności kandydata, a dla klienta — gwarancją jakości usług. Najwięcej finansistów ma certyfikat księgowy. Jest wymagany do usługowego prowadzenia ksiąg rachunkowych, ale wielu pracodawców wymaga go także od kandydatów na księgowych. Dla specjalistów od kontrollingu i zarządzania finansami dobrym wyborem jest certyfikat CIMA lub ACCA, który kładzie większy nacisk na rachunkowość. Z kolei tym, którzy myślą o pracy w analizie finansowej, doradztwie inwestycyjnym i zarządzaniu aktywami przyda się świadectwo CFA (dyplomowanego analityka finansowego), zaś CIA to jedyny uznawany na całym świecie certyfikat dla audytorów wewnętrznych.

Koncern poszukuje

Choć w zdobycie certyfikatów z dziedziny finansów trzeba zainwestować sporo czasu i pieniędzy, ich posiadaczom łatwiej o zatrudnienie i lepsze stanowiska.

— Międzynarodowe firmy często poszukują osób, które mają dyplomy i legitymują się członkostwem w ACCA lub CIMA — potwierdza Karolina Lis-Sosnowska z A&F Team Leader z firmy doradztwa personalnego Hays Poland. Jak pokazują badania Goldman Recruitment, posiadanie międzynarodowego certyfikatu wiąże się ze wzrostem wynagrodzenia nawet o 80 proc. Uzyskanie międzynarodowych kwalifikacji nie jest tanie. Koszt kursów i egzaminów to ponad 30 tys. zł. Z badań wynika, że osoby planujące ich zdobycie są gotowe przeznaczyć na nie z własnej kieszeni około 14 tys. zł, resztę coraz częściej dofinansowują pracodawcy.

— Wielu pracodawców oferuje możliwość dofinansowania studiów podyplomowych, kursów, czy uczestniczenia w szkoleniach przygotowujących do egzaminów CIMA czy ACCA (jest to dodatkowym benefitem). Oczywiście w zamian za to pracownik zobowiązany jest podpisać umowę lojalnościową — mówi Karolina Lis-Sosnowska. Niektóre firmy zdobyły akredytacje ACCA czy CIMA, dzięki czemu nabycie przez pracowników wymaganego przez te instytucje doświadczenia i wiedzy jest zdecydowanie łatwiejsze. — Pracownicy mają bowiem zapewniony dostęp do odpowiednich narzędzi oraz możliwość podnoszenia kwalifikacji w dziedzinie zarządzania i rachunkowości — mówi Jakub Bejnarowicz, prezes CIMA w Polsce.

Student z certyfikatem

Chcąc spopularyzować finansowe kwalifikacje, instytucje wydające certyfikaty rozpoczęły współpracę z wybranymi uczelniami przez włączenie ich kursów do oferty uczelni. Do programu nauczania trafiły certyfikaty ACCA oraz CIMA.

— Przyznawanie akredytacji polskim uczelniom jest oparte na szczegółowej analizie zaproponowanych sylabusów i złożonych przykładowych egzaminów — w każdym aspekcie program prowadzenia zajęć i egzaminowania musi spełniać rygorystyczne wymagania ACCA. Ufamy, że uczelnie skorzystają również z know- -how przekazywanego przez ACCA m.in. w formie warsztatów dla wykładowców i przekazywaną wiedzę akademicką będą uzupełniać o zajęcia wykształcające praktyczne kompetencje przyszłych finansistów. Dzięki temu absolwenci opuszczający mury uczelni z rozpoczętą kwalifikacją ACCA będą wartościowymikandydatami do pracy — mówi Przemysław Pohrybieniuk, dyrektor zarządzający ACCA w Polsce.

W ramach studiów można zdobyć CIMA Certificate in Business Accounting, co stanowi dobry wstęp do głównej kwalifikacji CIMA. Poziom tego certyfikatu jest odpowiednio dostosowany do możliwości studentów. — Aby uzyskać pełną kwalifikację wymagane jest zdanie egzaminów z poziomów operacyjnego, zarządzania oraz strategicznego, a także udokumentowanie praktyki zawodowej — mówi Jakub Bejnarowicz.

Nie będzie masowy

Nie obawia się, że dyplom CIMA może stać się produktem masowym, bo do jego zdobycia potrzebna jest nie tylko determinacja, ale także określone zdolności — chociażby analityczne. Z kolei Przemysław Pohrybieniuk twierdzi, że ACCA powstała w 1904 r. w opozycji do elitarnych lóż zrzeszających profesjonalistów (np. lekarzy, prawników czy architektów) i od początku w swoim DNA ma zapisany swobodny dostęp kandydatów do kwalifikacji oparty na wiedzy i kompetencjach.

— Nawiązanie szerokiej współpracy z uczelniami jest naturalnym krokiem na drodze do popularyzacji kwalifikacji ACCA nad Wisłą — tłumaczy Przemysław Pohrybieniuk i zapewnia, że popularyzacja certyfikatu nie zaszkodzi jego wartości rynkowej. Dla przykładu w Wielkiej Brytanii ACCA zrzesza przeszło 72 tys. członków, a drugie tyle jest na drodze do uzyskania kwalifikacji.

— Trzeba też pamiętać, że wymagania dotyczące członków ACCA się nie zmienią, że droga do kwalifikacji dla nowych studentów będzie wciąż wymagająca i że certyfikat będzie niezmiennie jakościowym wyróżnikiem na rynku — podsumowuje Przemysław Pohrybieniuk.