Gdy kariera uwiera

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2022-09-27 20:00

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co zrobić, by się przebranżowić
  • na czym polega problem ze złotą klatką
  • jakie są typy kariery
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Bezpieczeństwo czy spełnienie – jeśli nie możesz mieć obu tych rzeczy, którą wybierzesz?

Poszła na wywiad z Pablo Nerudą, laureatem literackiej Nagrody Nobla. Powiedział jej, że ta rozmowa nie ma sensu, bo jest kiepską dziennikarką. Nie umie być obiektywna, pewnie kłamie, a jeśli nie ma dobrej historii, to ją wymyśla. Młoda kobieta prawdopodobnie by się załamała, gdyby poeta nie dodał, że powinna przenieść się do literatury, gdzie wszystkie te wady są zaletami. Ta rada nie dawała dziewczynie spokoju. Dzięki temu świat poznał Isabel Allende i jej powieści, które zostały przetłumaczone na 35 języków i sprzedane w prawie 70 mln egzemplarzy.

Sławna powieściopisarka chilijska jest szczęściarą, bo wielu ludzi, jak ona, nie wykonuje najlepiej swojej pracy lub czuje się w niej źle, a nie spotykają nikogo, kto mógłby im wskazać lepszy pomysł na życie. Jak zamienić mało satysfakcjonującą karierę na taką, która oznacza spełnienie?

Warunek:
Warunek:
Gdyby praca nie była moją pasją, nie mógłbym jej wykonywać dobrze – mówi Jakub Urbański, wykładowca w Akademii Leona Koźmińskiego i filmowiec.
Marek Wiśniewski

Zmiana? Jeszcze nie teraz!

Nic gorszego niż utknąć w miejscu, które nas dusi, uwiera. Szczególnie o to łatwo, gdy dobrze zarabiamy i pniemy się po szczeblach korporacyjnej drabiny. Złota klatka to jednak zawsze klatka – zwykł powtarzać Jakub Urbański, wykładowca zarządzania mediami w Akademii Leona Koźmińskiego (ALK), ale przede wszystkim filmowiec. Był już m.in. dziennikarzem, trenerem biznesu i coachem, parał się także fotografią artystyczną. Ale wcześniej czy później tracił serce do wszystkich swoich profesji i wtedy zaczynał przygotowywać się do zmiany.

Słowo „przygotowanie” jest tu kluczowe. Wcale nie zachęcam nikogo do rzucania się na głęboką wodę, gdy nie potrafi pływać. Każda branża, zawód, stanowisko wymaga określonych umiejętności i wiedzy. Jeśli ich nie mamy, powinniśmy je jak najszybciej zdobyć. Przykład: nie zdobyłbym swego czasu renomy w szkoleniach i doradztwie, gdybym nie poszedł na studia psychologiczne. Rozwój osobisty to dziedzina, w której bez odpowiedniego wykształcenia ani rusz – uświadamia filmowiec.

Zgubny jest jednak nie tylko brak przygotowań, ale też ich wydłużanie ponad konieczność. Tak się przejawia lęk przed sukcesem.

– Niektórzy przeciągają naukę nowej profesji, sięgają po coraz to nowe książki i materiały, kupują kursy. Zdobywają kolejne kontakty na rynku, bo bez nich rzekomo w ogóle nie ma co zaczynać. Cały czas muszą się w czymś podciągać i doskonalić. Poprawiają koncepcje, strategie i biznesplany. Rozważają różne scenariusze i warianty dalszej kariery. Nigdy nie poczują się gotowi do startu. Wszystkie te zabiegi to produkt zastępczy: coś, co tylko udaje prawdziwe działanie – argumentuje Jakub Urbański.

Jak trafił do przemysłu filmowego? Zadecydował łut szczęścia. Pewnego razu zadzwoniła do niego koleżanka z informacją, że szuka reżysera. Zgodził się bez wahania, bo zawsze o tym marzył. Później był inny telefon: koledzy pisali scenariusz, trochę im nie szło, jak więc im nie pomóc?

– To nie znaczy, że odzywano się do kogoś przypadkowego. Nie, często mówiłem w swoim środowisku, że chciałbym takie rzeczy robić. Przez moje słowa najwidoczniej musiała przebijać pasja, determinacja. Inaczej żadna propozycja by się nie pojawiła – tłumaczy Jakub Urbański.

Typy kariery

Stan gotowości – człowiek wybiera charakter zajęcia i porusza się w jego ramach w całym życiu zawodowym, przejawiając wysoki poziom zaangażowania, np. adwokat, księgowy.

Liniowy – człowiek robi systematyczne postępy w jakimś charakterze pracy, np. kierownik, wspinający się stopniowo po szczeblach w firmowej hierarchii.

Spiralny – człowiek przestawia się co kilka lat z jednego zajęcia na inne, za każdym razem wykorzystując i rozbudowując umiejętności i doświadczenia z poprzednich prac, np. osoba, która przechodzi od zarządzania do nauczania w szkole biznesu, a potem staje się konsultantem ds. zarządzania.

Przemianowy – człowiek często zmienia prace, które mogą się bardzo różnić, np. ktoś po szkole wykonuje prostą pracę w fabryce, po roku lub dwóch wstępuje do marynarki handlowej, potem jest magazynierem w domu towarowym i być może wtedy zaczyna się przygotowywać do pracy wymagającej szczególnych kwalifikacji.

Na podstawie: M. Driver, Career Concepts. A New Approach to Career Research, w: R. Katz (red.), Career Issues in Human Resource Management

Kariera niejednego filmowca zgasła szybciej, niż zajaśniała. Rozumiejąc to, nasz bohater zdał do podyplomowej szkoły reżyserskiej i poszedł na kurs scenopisarstwa. Potem były kolejne szkolenia i warsztaty. Uczenie się i praktykowanie pod okiem mistrzów. Konsekwentne podnoszenie kwalifikacji. Wszystko po to, by utrzymać się na wymarzonej ścieżce – choćby oznaczało to, przynajmniej na początku, spadek stopy życiowej. Imponuje mu znajomy, który dla stolarstwa zrezygnował ze stanowiska dyrektora zarządzającego w fabryce przemysłu drzewnego. Nauczył się nowego fachu od podstaw. Właśnie otwiera zakład na warszawskiej Pradze.

Na każdą taką osobę na pewno jest 10 takich, które nie bawią się w odkrywanie i realizację swojej życiowej misji, a za wymówkę służy im kredyt hipoteczny, służbowe auto z górnej półki i prestiż menedżera.

Bardzo często to słyszę: wiesz, ja mam dzieci, nie mogę pozwolić sobie na takie ryzyko. Za dużo mógłbym stracić. Byłby to egoizm. Wtedy odpowiadam: może powinieneś zmierzyć się z wyzwaniem nie dla siebie, ale właśnie dla innych, dla rodziny, dla swojego syna czy córki. Niech zobaczą ojca, matkę, którzy wreszcie robią to, co kochają, i czym zmieniają świat na lepsze – mówi wykładowca z ALK.

Poznaj program konferencji online “Komunikacja menedżerska”, 24 listopada 2022 >>

Ucieczka ze złotej klatki

Najtrudniej się wyrwać ze złotej lub choćby pozłacanej klatki. Monika Reszko, psycholog biznesu i autorka książki „Mindf*ck szefa”, widzi to tak: ktoś z dołu służbowej hierarchii nierzadko dostaje pensję tak skromną, że musi dorabiać, a i nadmiaru szacunku ze strony przełożonych i klientów raczej nie doświadcza. Kiedy ma szansę na poprawę swojego bytu, nie namyśla się długo. Wybiera pracodawcę, który pozwoli mu opłacić rachunki za prąd. Co innego zarządzający średniego lub wyższego szczebla – jeśli nawet jest głęboko nieszczęśliwy w przestronnym gabinecie na ostatnim piętrze ekskluzywnego biurowca i zmusza się do codziennego chodzenia do pracy, pięciocyfrowe zarobki i wypasiony pakiet motywacyjny zrekompensują mu straty moralne.

– W pewnym sensie dla niespełnionych menedżerów byłoby lepiej, gdyby znacznie się pogorszyła ich sytuacja finansowa albo dotycząca dobrostanu psychicznego lub perspektyw zawodowych. Wówczas musieliby w trybie natychmiastowym opuścić swoje niegdyś komfortowe klatki. Dopóki potrafią znosić pewne niewygody, żadnej rewolucji w karierze nie zrobią. Potrzeba stabilizacji i bezpieczeństwa przeważy nad rozwojem – przekonuje Monika Reszko.

O takich ludziach Henry David Thoreau pisał, że wiodą życie w cichej desperacji i umierają wraz ze swoją niewyśpiewaną pieśnią. Jakub Urbański zaznacza, że na ich tle nie czuje się wyjątkowy. On również nie wiedział od razu, czym chce się zajmować. Tylko że miał odwagę zadać sobie pytanie: co chcę w życiu robić? Znalezienie odpowiedzi zajęło mu dwa lata.

– Wiem, że zabrzmię jak Wujek Dobra Rada, ale muszę to powiedzieć: jeżeli chcesz być człowiekiem spełnionym, nie akceptuj przeciętności i prowizorycznych rozwiązań. Nastaw się na poszukiwania, także metodą prób i błędów. Niektórzy testują różne pomysły na siebie i dopiero za którymś razem stwierdzają: tak, to jest to! Gdy o konieczności zmiany myśli się codziennie, wcześniej lub później poczujemy impuls, by ruszyć w danym kierunku – zapewnia Jakub Urbański.

Oby tylko nie popełniać błędu Isabel Allende, który polegał na zwlekaniu. Sławna powieściopisarka żałuje, że nie posłuchała rady Pablo Nerudy wcześniej. Napisanie pierwszej powieści zajęło jej aż osiem lat. Nie każmy światu tak długo czekać na najszczęśliwszą i najbardziej produktywną wersję samych siebie.