Gdynia i Szczecin dla Ukraińców lub Rosjan

Marta Filipiak, Katarzyna Jaźwińska
opublikowano: 2005-02-23 00:00

Połączone stocznie poszukają pieniędzy na CeTO. Później ARP chciałaby je sprzedać inwestorowi. Marzy się jej Donbas i Siewierstal.

Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP) chce, aby Stocznia Szczecińska Nowa (SSN) i Stocznia Gdynia (SG) wkrótce trafiły pod skrzydła Korporacji Stocznie Polskie (KSP).

— Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, KSP powinna skonsolidować stocznie do końca czerwca — zapowiada Arkadiusz Krężel, prezes ARP, która koordynuje proces restrukturyzacji sektora stoczniowego.

Termin jest ważny, bo kończy się czas, w którym Stocznia Gdynia musi zrealizować program naprawczy.

ARP nie tylko przygotowuje stocznie do fuzji. Określa także scenariusze ich rozwoju. Chce, aby korporacja w przyszłym roku trafiła na CeTO.

— Byłby to pierwszy krok do wprowadzenia inwestora. Wejście na CeTO dałoby wiele korzyści, na przykład ułatwiłoby pozyskanie kapitału — wyjaśnia Arkadiusz Krężel.

Wierzy, że stocznie mogłyby na CeTO emitować papiery wartościowe i dzięki temu wspierać finansowanie działalności. Problem jednak w tym, że firmy są w kiepskiej kondycji finansowej i raczej trudno znaleźć chętnych, którzy chcieliby kupić ich walory. Prezes ARP uważa jednak, że po konsolidacji stoczniom łatwiej będzie ciąć koszty.

Stalowy inwestor

W przyszłym roku ARP zamierza również rozpocząć starania o inwestora dla KSP.

— Byłby to alians z inwestorem, który jest jednocześnie dużym producentem stali. Przykłady Hyundaia i ThyssenKrupp pokazują, że tego typu konfiguracje mogą być efektywne i odporne na kryzysy — uważa Arkadiusz Krężel.

Dla spółki korzystny byłby alians ze wschodnim dostawcą stali. Jako mile widzianych partnerów strategicznych wymienia ukraiński Donbas i rosyjski Siewierstal. Jednak wejście inwestora to perspektywa 3-4 lat, najpierw bowiem stocznie muszą zostać zrestrukturyzowane.

Droga do fuzji

Już sama konsolidacja wymaga zresztą uzdrowienia finansów SG. Dokapitalizowanie 215 mln zł dzięki konwersji długów na akcje jest warunkiem włączenia jej w struktury korporacji. Decyzja o dokapitalizowaniu ma zapaść 4 marca na walnym. Będzie to już trzecia próba. W ubiegłym roku blokowali ją niektórzy akcjonariusze, m.in. skarb państwa, nie chcąc zgodzić się na uprzywilejowanie akcji dla wierzycieli. Na ostatnim walnym zaś nie wszyscy członkowie posiadali uprawnienia do podjęcia decyzji. Czy tym razem operacja się powiedzie?

— Gdy plan się nie uda, mamy alternatywę — mówi Arkadiusz Krężel.

Jeśli dokapitalizowania SG nie będzie, akcjonariusze mają możliwość zapłacenia jej akcjami za walory KPS. Za udziały korporacji będzie też można płacić papierami SSN. Emisja korporacji będzie miała wartość około 400 mln zł.

— Możemy rozpocząć emisję już w drugiej połowie marca — twierdzi Arkadiusz Krężel.

Według pierwotnych planów, do KSP miał także dołączyć Hipolit Cegielski Poznań (HCP), dostawca silników okrętowych.

— HCP mógłby dołączyć do korporacji tylko wtedy, gdy będzie funkcjonowała. Wtedy należy przeprowadzić analizę, czy w ogóle warto taką operację przeprowadzać — wyjaśnia Arkadiusz Krężel.

Produkcja silników jest tylko jedną z działalności HCP (Ciegielski produkuje także wagony kolejowe czy elementy do elektrowni wiatrowych), nie ma więc konieczności łączenia go ze stoczniami. Ponadto kondycja HCP, podobnie jak obu stoczni, jest fatalna.

Centrum zysków

SSN podwoiła w ubiegłym roku stratę netto do 66,4 mln zł (na koniec 2003 r. strata była bliska 33 mln zł). SG natomiast na koniec 2004 r. miała 110 mln zł wobec 190 mln zł w 2003 r.

— To, że firmy nie są rentowne, jest wynikiem silnego złotego i wysokich cen stali, a więc czynników niezależnych od stoczni — wyjaśnia prezes ARP.

Konsolidacja ma poprawić sytuację sektora m.in. dzięki temu, że wspólna kontraktacja pozwoli uzyskać wyższe ceny sprzedawanych statków i obniżyć — zamawianych towarów. W jaki sposób? Czy korporacja poszuka specjalistów w Warszawie?

— W pierwszej kolejności korporacja musi poradzić sobie z organizacją finansowania produkcji bez udziału pomocy publicznej. Z czasem zaś część służb zaopatrzeniowych i kontraktacyjnych w stoczniach będzie ją wspomagała — mówi Arkadiusz Krężel.

Oprócz 6-proc. dopłat bezpośrednich, które stocznie otrzymają do budowanych statków, i konieczności renegocjacji kontraktów, same muszą redukować koszty.

— Jest jeszcze dużo możliwości obniżania kosztów. Także w sferze pracy. Można m.in. przeprowadzić outsourcing części działalności — uważa Arkadiusz Krężel.