Wśród handlujących akcjami do głosu cały czas dochodzą obawy związane z eskalacją wojny handlowej i je wpływem na globalną gospodarkę oraz wyniki spółek. Istnieje ryzyko poważnego osłabienia PKB zarówno w przypadku USA czy China, ale i Unii Europejskiej.
Wczoraj parkiety w USA odnotowały najgorszą sesję w tym roku (DJ IA i S&P500) oraz najsłabszą od ponad dwóch lat (Nasdaq)
Poranek w Europie otworzył się wyraźnymi spadkami i wiele wskazywało na to, że giełdy na naszym kontynencie będą kontynuowały spadkową serię, obejmującą już trzy sesyjne dni. Powoli jednak sytuacja ulegała poprawie i około godziny 11-tej polskiego czasu spośród trzech głównych rynków akcji na Starym Kontynencie jedynie Londyn świeci czerwienią.
Spadek indeksu FTSE sięgał około 0,13 proc. Niemiecki DAX rósł o 0,52 proc. zaś francuski CAC40 zwyżkował o 0,32 proc.
Z kolei paneuropejski wskaźnik Stoxx600 spadał o 0,18 proc.
Rośnie za to wycena kontraktów terminowych na indeksy w USA, co może sugerować – choć nie wiadomo czy tylko nie chwilową – chęć odreagowania wczorajszego załamania na Wall Street i Nasdaq.
Rośnie europejski indeks samochodów i części, co poniekąd jest zasługą drożejących akcji Volkswagena. Aprecjacja sięga ponad 3 proc. Największy europejski producent samochodów prognozuje co najwyżej nieznaczny wzrost marży zysku operacyjnego w 2025 r., ostrzegając równocześnie, ze będzie to kolejny trudny rok.
Niemiecka giełda zachowuje się relatywnie najlepiej reagując pozytywnie na informacje, że współprzewodnicząca Partii Zielonych Franziska Brantner jest gotowa do negocjacji i ma nadzieję na osiągnięcie porozumienia do końca tygodnia w sporze o wydatki na obronę z przyszłą koalicją rządzącą pod przewodnictwem przyszłego kanclerza Friedricha Merza.
