Ceny metali są stabilne od roku, bo z jednej strony rośnie aktywność chińskiej gospodarki, a z drugiej rosną obawy o recesję w USA. Dane o deficycie metali przeczą jednak tezie o równowadze na rynku. Ożywienie w Chinach przyszło w momencie słabej podaży oraz spadającego poziomu zapasów. Prognozy rosnącego deficytu - zarówno miedzi, jak i aluminium - sugerowałyby spowolnienie gospodarek OECD o co najmniej 2 pkt proc., co bank inwestycyjny Goldman Sachs uznaje za mało prawdopodobne.
Według jego modeli recesja na Zachodzie, żeby zrównoważyć ożywienie w Chinach, musiałaby być podobnych rozmiarów jak kryzys finansowy z 2008 r. Ponadto rosnące koszty ograniczają możliwości obniżania cen – w przypadku miedzi wynoszą one ok. 8 tys. USD na tonę, czyli niewiele poniżej cen rynkowych, a w przypadku aluminium 3 tys. USD na tonę, czyli powyżej obecnych stawek.
Dodatkowo metale mogą służyć jako naturalne zabezpieczenie przed polityką makroekonomiczną. Jeżeli kryzys bankowy się rozwinie, Fed zajmie bardziej gołębie stanowisko, co osłabi dolara i wesprze metale. Natomiast jeśli Fed będzie dalej podnosił stopy ze względu na dobrą kondycję gospodarki, to metalom będzie sprzyjać poprawiający się sentyment do ryzyka.
Analitycy Goldman Sachs zauważają, że zielona transformacja to już nie perspektywy, ale rzeczywistość. Zeszłoroczny deficyt miedzi niemal w całości wynikał z tej przemiany. Tzw. zielony popyt na miedź wzrósł z 1 mln ton w 2020 r. (4 proc. całego popytu) do 2,6 mln ton w 2023 r. (8 proc.), a w kolejnym roku ma wynieść 3 mln ton (10 proc.). O ile wydobycie miedzi osiągnie szczyt w drugiej połowie przyszłego roku, o tyle wytop aluminium w Chinach sięgnie limitów już w tym roku.
Goldman Sachs prognozuje, że indeks BCOM Industrial Metals TR wzrośnie w ciągu roku niemal o 40 proc. Analitycy stawiają na miedź, która ich zdaniem zdrożeje o 25 proc. do 11 tys. USD za tonę. W tym roku deficyt miedzi wyniesie 278 tys. ton i będzie rósł w kolejnych latach. W przypadku aluminium w I kwartale wystąpiła wyższa niż oczekiwana nadwyżka na rynku, wynosząca 600 tys. ton, ale w całym roku Goldman Sachs prognozuje deficyt na poziomie 1,4 mln ton. To powinno doprowadzić do ceny w okolicach 3,2 tys. USD za tonę w ciągu 12 miesięcy.
Zdaniem analityków wśród metali słabiej będą się zachowywać nikiel oraz lit, których ceny są na tyle wysokie, że opłaca się inwestować w wydobycie i wkrótce podaż wzrośnie. W rezultacie Goldman Sachs obniża prognozę ceny litu z 34 do 15 tys. USD za tonę w horyzoncie 12 miesięcy.