
Emilian Gebrew to biznesmen branży zbrojeniowej i właściciel magazynów na wschodzie Bułgarii, które z niewyjaśnionych przyczyn spłonęły w wyniku serii wybuchów, do których doszło w niedzielę, nad ranem, około godziny 4:00.
– Nie ma mowy, żeby to był wypadek, w budynku nie było nic, co mogłoby wybuchnąć bez ingerencji z zewnątrz - mówił w rozmowie telefonicznej z “The Guardian” Emilian Gebrew.
To już piąty przypadek w ostatnim czasie, kiedy dochodzi do wybuchu w magazynach firmy Emco, należącej do Gebrewa - pisze brytyjski dziennik. Poprzednie, bułgarscy prokuratorzy powiązali z działalnością rosyjskich agentów.
Gebrev powiedział, że rozmawiał ze swoim dyrektorem ds. bezpieczeństwa. Ten miał go poinformować, że chwilę przed wybuchem, uruchomiony został system alarmowy, co sugeruje wtargnięcie. Obecni na miejscu strażnicy byli już w drodze do magazynu, by zbadać sprawę, kiedy usłyszeli wybuch. Nikt nie został ranny.
Jak informuje “The Guardian”, magazynie znajdowała się amunicja przeznaczona dla krajów afrykańskich, którą zamówiono kilka lat temu, ale kupujący nie dokonali płatności. Gebrew odmówił podania rodzajów broni lub ich wartości. Handlarz bronią twierdzi, że nie wysyła też broni na Ukrainę.
Kilka lat temu, w 2015 Gebrev ciężko zachorował i zapadł w śpiączkę, wówczas zachodnie kontrwywiady stwierdziły, że został otruty bojowym środkiem “nowiczok”. Ofiarami ataku zostali także syn handlarza i jego partner biznesowy.