Koszty zabezpieczenia przychodów z eksportu mogą być zerowe
Gdyby nie możliwości zabezpieczania pozycji walutowych (tzw. hedging), ryzyko biznesowe wielu firm byłoby wysokie. Chodzi o eksporterów, importerów i podmioty inwestujące za granicą oraz mające kredyty walutowe.
Zabezpieczenie zależy od wielu czynników: typu firmy (eksporter czy importer), waluty przepływów, ich wartości i częstotliwości oraz aktualnej sytuacji rynkowej. Największą rzeszą krajowych firm, które potrzebują zabezpieczeń kursów walutowych, są eksporterzy, którzy wysyłają towary do państw strefy euro. Eksporterzy mają do wyboru trzy podstawowe sposoby niwelowania ryzyka walutowego (importerzy powinni zajmować analogiczne pozycje, tyle że odwrotne). Mogą sprzedać (wystawić) kontrakt typu forward, kupić opcje sprzedaży (put) lub zastosować nieco bardziej skomplikowaną strategię opcyjną (tzw. korytarz). Opcje są instrumentami niestandaryzowanymi (każdy klient może ustalić sobie warunki), którymi handluje się głównie na rynkach nieregulowanych. Niemniej można oszacować zalety, wady oraz koszty każdego sposobu hedgingu dla obecnej sytuacji rynkowej. Dla eksportera im kurs euro w złotych jest wyższy, tym lepiej. Dlatego zabezpieczenie powinno przede wszystkim chronić przedsiębiorstwo przed umocnieniem się złotego.
Sprzedaż kontraktów forward lub futures to najprostsza i najpopularniejsza metoda eliminacji ryzyka walutowego. Forward jest to analogiczny do giełdowego kontraktu futures instrument, tyle że notowany na rynkach pozagiełdowych (OTC). Zajęcie krótkiej pozycji przy zbliżonym do aktualnego kursu poziomie notowań oznacza, że spółka w przyszłości sprzeda (dostarczy) euro po określonej cenie. Kurs ten będzie nawet nieco wyższy niż aktualnie na rynku, bo dolicza się różnicę stóp procentowych dla obu walut.
W praktyce, przy bieżącym kursie euro (3,88 zł), kurs rozliczenia kontraktu w połowie marca przyszłego roku dzięki dysparytetowi stóp procentowych, będzie o 2 grosze wyższy. Eksporter może mieć więc komfort, że wpływy w euro zamieni na złote po korzystnym kursie 3,9 zł. Jakie są koszty transakcji?
Otwarcie i prowadzenie rachunku bankowego może być darmowe. Prowizja za sprzedaż kontraktów o wartości 1 mln euro wynosi około 500 zł. Drugie tyle trzeba zapłacić z reguły przy odkupieniu kontraktów (zamknięcie pozycji). Dodatkowo, od 2 do 10 proc. wartości nominalnej transakcji trzeba zamrozić jako depozyt zabezpieczający (do 400 tys. zł). O ile wcześniej banki nie wymagały gotówki (udostępniały limity skarbowe), o tyle teraz nalegają na realne wpłaty depozytu. Koszty całkowitego zabezpieczenia poprzez futures/forward nie powinny przekroczyć 2,5 proc. Ruch kursu w jakąkolwiek stronę powoduje, że zyski z realnych przepływów są niwelowane przez taką samą stratę na kontraktach i odwrotnie.
Zakup opcji put wiąże się z większym jednorazowym wydatkiem, ale nie trzeba utrzymywać depozytu zabezpieczającego. Zabezpieczenie nie niweluje także zysków z ewentualnego mocnego osłabienia się naszej waluty. Zakup opcji, która będzie dawała prawo (a nie obowiązek) do sprzedaży euro po 3,88 zł, kosztuje około 15 groszy od euro. Aby zabezpieczyć kurs 1 mln euro, trzeba wydać 155 tys. zł (3,8 proc. obecnej wartości kontraktu). Jeśli kurs EUR/PLN spadnie do 3,5, spółka będzie mogła sprzedać euro w połowie marca po 3,88 zł. Jeśli jednak złoty mocno się osłabi, a euro będzie kosztowało 4,28 zł, firma nie będzie musiała skorzystać z zakupionych opcji. Dlatego odnotowałaby zysk 245 tys. zł i to już po odjęciu kosztu opcji.
Zastosowanie strategii "zerokosztowej" ma niezaprzeczalną zaletę — praktycznie nic nie kosztuje. Zakup opcji put za pieniądze z wystawienia opcji call o równym nominale (jedynie to jest hedgingiem) powoduje jednak, że korytarz neutralności zabezpieczenia jest szeroki. Jeśli spółce nie zależy na dokładnym wyznaczeniu kursu rozliczenia podpisanych umów, ta strategia wydaje się atrakcyjna. Jeśli kurs euro będzie się wahał w granicach np. 3,6-3,9 zł, spółka jest niezabezpieczona. Wzrost kursu powyżej 3,9 zł powoduje wzrost zysków na realnych transakcjach, ale równoważącą stratę na opcjach call. W przypadku zejścia kursu poniżej 3,6 zł, firma będzie
miała prawo sprzedać euro po 3,6 zł (wykorzysta opcję put).