Historii nie da się wygumkować

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2022-06-05 20:00

Obecni władcy kraju demonstracyjnie zakłamują historię Polski i za wszelką cenę dołują znaczenie kultowej daty 4 czerwca 1989 r.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dają temu wyraz od sześciu lat, podczas minionego weekendu również wyzerowali na szczeblu państwowym 33. rocznicę przełomowych wyborów (kontraktowych do Sejmu, całkowicie wolnych do przywróconego Senatu), które zmieniły ustrój. W ich następstwie upadła Polska Rzeczpospolita Ludowa, a poza tym staliśmy się pierwszą kostką domina, która od lata 1989 r. uruchomiła przewracanie się kolejnych, podczas tzw. Jesieni Ludów szybko rozsypał się cały obóz moskiewski. A zatem – zapożyczając frazę od Jana Pawła II – naprawdę 4 czerwca 1989 r. „wszystko się zaczęło”, to powojenny odpowiednik równie symbolicznego 11 listopada 1918 r. Historii nie da się wygumkować, chociaż stara się to topornie robić np. machina propagandowa TVP Jacka Kurskiego zasilana przez PiS miliardami z publicznej kasy.

Nieszczęsna jest okoliczność, że przełomowy 4 czerwca nie uzyskał ustawowo statusu święta państwowego. Absolutnie nie chodzi o powiązanie go z jeszcze jednym dniem wolnym od pracy, w Polsce laby naprawdę już wystarczy. Pozostając dniami roboczymi rangę ustawową mają np. Narodowy Dzień Zwycięstwa 8 maja, Narodowy Dzień Pamięci Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego 27 grudnia czy najnowszy Narodowy Dzień Powstań Śląskich 20 czerwca. Niestety, 4 czerwca 1989 r. zaledwie lichą prawnie uchwałą Sejmu uhonorowany został w 2013 r. jako Dzień Wolności i Praw Obywatelskich. Wtedy wszystkie lejce trzymali Donald Tusk z Bronisławem Komorowskim i naprawdę trudno pojąć, czemu nie przeprowadzili prostej ustawy. Zwłaszcza, że panowała ogólna zgoda i wspomniany produkt zastępczy w Sejmie przeszedł 405:0, przy 25 wstrzymujących się posłach klubu SLD oraz 30 nieobecnych. W zwartym szyku głosowali m.in. Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Waldemar Pawlak, Janusz Palikot etc. etc. Akurat nieobecny był ówczesny poseł Andrzej Duda, może dlatego w minioną sobotę z taką pogardą potraktował 33. rocznicę. A jeszcze w 2019 r. ładnie upamiętnił rocznicę 30. wyświetleniem na Pałacu Prezydenckim legendarnego plakatu „W samo południe 4 czerwca 1989”, na którym szeryf Gary Cooper zachęcał do głosowania na drużynę Lecha Wałęsy.

Podczas kampanii wyborczej przed 4 czerwca 1989 r. billboardy i plakaty Komitetu Obywatelskiego Solidarność – ten został rozłożony na kopie na warszawskim Ursynowie, wtedy należącym do dzielnicy Mokotów – widoczne były ponoć nawet z kosmosu.
Aleksander Keplicz / Forum

Wybory sprzed 33 lat miały fundamentalne znaczenie również dla gospodarczych dziejów Polski. Już od 1 stycznia 1989 r. obowiązywała ustawa o działalności gospodarczej autorstwa ministra Mieczysława Wilczka, będąca rzutem na taśmę ostatniego rządu PRL premiera Mieczysława Rakowskiego. Wspominana do dzisiaj z nostalgią ustawa przez pierwsze miesiące była jednak martwa, dopiero po 4 czerwca powszechne w Polsce poczucie ponownego odzyskania wolności spowodowało eksplozję narodowej przedsiębiorczości. W pierwszych latach było bardzo ciężko, szokowa terapia finansowa wicepremiera Leszka Balcerowicza od 1 stycznia 1990 r. rzuciła na bardzo głęboką wodę bez kół ratunkowych całe branże i grupy społeczne, które nie umiały pływać. Produkt krajowy brutto na kilka lat spadł nawet poniżej poziomu z kryzysowej końcówki PRL. Gospodarczego dna sięgnęliśmy podczas bardzo krótkich rządów premiera Jana Olszewskiego, który nie był w stanie nawet wnieść do Sejmu projektu budżetu państwa na rok 1992! Wtedy jedyny raz po wojnie uchwalono prowizorium na pierwszy kwartał, a dopiero po upadku wspomnianego rządu – całoroczny budżet 1992. Na szczęście nie zapukaliśmy w dno od spodu, poczynając od 1993 r. bardzo mozolnie postępowało stopniowe odbijanie się. Naprawdę jednak właśnie 4 czerwca 1989 r. wszystko się zaczęło…