Hoża na Hożej

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2017-08-30 22:00
zaktualizowano: 2017-08-30 18:44

Przechadzając się po warszawskiej ulicy Hożej, z zaskoczeniem zauważyliśmy restaurację o nazwie… Hoża (Argentine Steak House).

Lubimy argentyńską wołowinę, nie mogliśmy więc sobie jej odmówić. Odpowiednio starzona, nabiera tajemniczych aromatów i kokieteryjnej miękkości. W Hożej (może na Hożej?) jest nie tylko wołowina argentyńska, lecz również nasza polska. Tę drugą z założenia raczej pomijamy w restauracjach. Rzadko jest stosownie starzona z wszystkimi tego konsekwencjami. W Hożej akurat jednak jest niezła.

PRZYSTAWKOWY ZAWRÓT GŁOWY

Hoża nie jest bynajmniej zdominowana przez dania mięsne. Na przystawkę wybraliśmy na przykład empanadas argentinas (takie ichniejsze pierożki). Brylowała w nich kukurydza. Były także oliwki i, o dziwo, ser cheddar, który z kuchnią argentyńską niewiele ma do czynienia. Rezultat? Palce lizać! Dla towarzystwa wybraliśmy jedno z win dostępnych na kieliszki. Wybraniec przybył mile schłodzony aż z Australii — Whistling duck, 2016 (Semillon & Sauvignon Blanc). Powodów do konfliktów z empanadas argetinas nie było. Ale do owacji na stojąco także nie. Przyszła kolej na carpaccio z wołowiny argentyńskiej. Zjawisko smakowe godne polecenia. Zanim pojawiło się na naszym stole, wołowina była stosownie starzona. Potem marynowana w sosie ostrygowym z młotkowanym pieprzem. Okraszona serem pecorino w towarzystwie suszonych pomidorów. Poprosiliśmy o sugestie wina. Zaproponowano „Włocha” z Toskanii — Famiglia Piccini, Rosso di Toscana IGT. Trochę się baliśmy transkontynentalnych konfliktów. A tu, o dziwo, pełna miłość. Warto spróbować!

KOKIETERYJNY COMBER

Teraz ruszyliśmy, by wybrać danie główne. W menu dań z wołowiny do wyboru do koloru. Dla porządku sprawdziliśmy, czy są jakieś potrawy dla gości o odmiennej orientacji smakowej. Znaleźliśmy między innymi dorsza, a także stek z tuńczyka marynowany w sosie sojowym. Ze szparagami, salsą owocową i bukietem z sałat. Skrzyżowaliśmy go z domowym chardonnay. Był OK. Przyszła kolej na mięsa. Wołowina kokietowała nas ze wszystkich stron. Dla przekory zamówiliśmy comber jagnięcy. Z grillowaną polentą i sosem z czarnego bzu. W kieliszki nalano Kaiken, Malbec, 2013 z Argentyny. Teoretycznie powinna to być dobrana parka, a tu coś było nie tak — mimo że świetna jagnięcina i dobre wino. Znany warszawski gastrolog zasugerował, by skupić się na przyrządzaniu jagnięciny i na temperaturze wina. Poprosiliśmy o powtórkę jagnięciny, ale już medium rare z malbekiem w stosownej temperaturze. Bingo! Koniecznie spróbować.

ARGENTYŃSKA SŁODYCZ

Aco na deser? Można lody z gorzkiej czekolady z orzechami i kieliszkiem likieru Bayleys. Można też czekoladowy mus lub wybór sorbetów. My wybraliśmy flan de dulce de leche. Też było dobrze. &

Restauracja Hoża Argentine Steak House

ul. Hoża 25a, Warszawa

Ogólne wrażenie 4,5

Wina do potraw 4,5

Potrawy 5,0

Wystrój wnętrza 4,5

Profesjonalizmobsługi 5,0

Na biznes lunch 4,0

Na obiad z rodziną 4,0