Hyundai mocno podpina się pod napięcie

Łukasz OstruszkaŁukasz Ostruszka
opublikowano: 2020-08-17 22:00

Koreański koncern zmienia strategię na rynku elektrycznych samochodów i przesiada się do... nowej marki

Hyundai zostawił sobie duże newsy na drugą połowę wakacji, bo jak inaczej określić powołanie nowej submarki, jeśli nie wydarzeniem przełomowym? Motoryzacja znajduje się na progu kolejnego etapu ewolucji, a to zawsze okazja do nowego początku i restartu. W przypadku nazwy Koreańczycy postanowili nie ryzykować i po raz kolejny wykorzystają nazwę „ioniq”, która ma już we flocie Hyundaia konotacje elektryczne. Tak nazywał się projekt badawczo-rozwojowy poświęcony przyjaznemu dla środowiska transportowi i tak też nazywa się wprowadzony na rynek cztery lata temu model. Koreański koncern pozwolił więc nazwie ewoluować i teraz odda ją nowej submarce samochodów elektrycznych.

— Submarka Ioniq zmieni podejście do obsługi klientów wybierających pojazdy elektryczne. Dzięki nowym usługom łączności będziemy oferować zelektryfikowane doświadczenie, wpisujące się w ekologiczny styl życia — zapowiada Wonhong Cho, wiceprezes i dyrektor ds. globalnego marketingu w Hyundai Motor Company.

Brzmi poważnie? Założenia i plany Hyundaia też są takie. Firma zamierza stać się liderem światowego rynku samochodów elektrycznych, co jest dużym wyzwaniem. Kiedyś była Tesla, później długo, długo nic i raczkujące projekty gigantów motoryzacji. Teraz niemal każdy oferuje już napędy hybrydowe i elektryczne, a czołówka branży świadomie przesiada się do aut na prąd. Wspomniany hyundai ioniq jest zresztą dość nietypowy, ponieważ korzystając z jednego nadwozia daje możliwość wyboru. Klienci mogą zamówić wersję hybrydową, hybrydową plug-in, czyli z możliwością podłączenia do gniazdka i całkowicie elektryczną.

W Polsce zwykła hybryda kosztuje co najmniej 117,2 tys. zł, plug-in — 157,3 tys. zł, ale za electric trzeba zapłacić już przynajmniej 184,5 tys. zł. Hyundai ma w ofercie również małego SUV-a konę — hybrydę za 97,9 tys. zł i elektryczną wersję za 124,5 tys. zł. Tyle na teraz, ale co będzie dalej? Wprowadzenie nowej submarki związane będzie oczywiście z ekspansją modelową. Nowe auta będą określane kolejnymi liczbami — parzyste w przypadku sedanów, nieparzyste w przypadku SUV-ów. Najpierw pojawi się ioniq 5, czyli SUV średniej wielkości oparty na prototypie 45, który pokazany został podczas targów we Frankfurcie w 2019 r.

To samochód o minimalistycznej stylistyce i czystej formie, naszpikowany nowymi technologiami. Fani zwrócili wtedy uwagę na parametryczne piksele umieszczone w różnych miejscach, co ma być zachowane w produkcyjnej „piątce”. Auto zadebiutuje na początku przyszłego roku. W kolejnych latach do salonów trafią ioniq 6, oparty na innym prototypie o nazwie prophecy, oraz duży SUV ioniq 7, ale na niego trzeba poczekać do 2024 r. Elektryczne modele koncepcyjne były przyjmowane dość ciepło, więc na pewno pod względem dizajnu nudno nie będzie. Zresztą Hyundai i siostrzana KIA w ostatnich latach mocno popracowały nad wyglądem swoich pojazdów.

Już wiemy zatem mniej więcej, czego można się spodziewać po wyglądzie nowych samochodów elektrycznych Hyundaia. Producent ujawnił też kilka informacji technicznych. Skorzysta z platformy E-GMP. Dzięki niej ma być możliwe wydłużenie zasięgu jazdy na jednym ładowaniu i przyspieszenie ładowania, a wiadomo, że są to dwa kluczowe czynniki decydujące o konkurencyjności na rynku. Firmy zaciekle walczą o to, żeby kierowcy mogli jechać jak najdłużej i ładować auta jak najkrócej.

Hyundai nieprzypadkowo więc pochwalił się ostatnio także rekordem ustanowionym przez model kona. Samochód pokonał na jednym ładowaniu ponad 1000 km podczas specjalnego testu na torze wyścigowym Lausitzring w Niemczech. Test trwał 35 godzin, a pojazdy poruszały się ze średnią prędkością 29-31 km/h. Klimatyzacja i wszystkie systemy rozrywkowe były oczywiście wyłączone, natomiast styl jazdy był nastawiony na jedno — oszczędność. Hyundai nie jest jedynym koncernem, który zdecydował się wydzielić submarkę dla pojazdów elektrycznych.

Na podobny ruch już wcześniej zdecydowały się m.in. Mercedes, BMW i Volvo. Daimler stworzył submarkę EQ dla elektrycznych mercedesów, BMW skorzystało z literki „i”, którą już wcześniej oznaczało swoje pierwsze zelektryfikowane modele, natomiast Volvo sięgnęło po nazwę „polestar”. Kiedyś przyklejana była do sportowych wersji skandynawskich aut, ale w przyszłości ma być kojarzona z mocnymi i szybkimi elektrycznymi samochodami. Polestar ma wziąć na celownik m.in. Teslę.