Idzie chudszy rok w spożywce

opublikowano: 01-01-2023, 20:00
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Wojna w Ukrainie będzie nadal wpływać na produkcję żywności, jednak więcej zależy od pogody. Polska branża stoi przed szansą, jaką w przeszłości wykorzystywała.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak istotny wpływ na produkcję rolnospożywczą może mieć trwająca wojna w Ukrainie
  • jakie inne czynniki mogą przyczynić się do zawirowań na rynku
  • czy można liczyć jeszcze na znaczący spadek cen
  • przed jaką szansą staje polska branża spożywcza i jaka jest jej pozycja w Unii Europejskiej

Krótko po ataku Rosji na Ukrainę w lutym 2021 r. przedsiębiorcy z branży spożywczej ostrzegali, że walka dwóch kluczowych dla świata dostawców zbóż może przynieść fatalne skutki.

Tomasz Zdziebkowski, prezes firmy Spearhead International (zarządzającej ok. 90 tys. hektarów gruntów rolnych), uważa, że wojna w Ukrainie będzie miała wpływ na rynki rolno-spożywcze, jednak powrót cen zbóż do rekordowego poziomu z maja 2022 r. wydaje się mało prawdopodobny. Wyjaśnia, że ograniczenie podaży w wyniku wojny spowodowało krótkotrwały wzrost cen, jednak obecnie są one niższe niż przed rosyjską agresją.

– Istotnie przyczyniły się do tego korytarz zbożowy dla ukraińskich portów oraz wysokie zbiory pszenicy w Europie i Rosji, jednak nie należy zapominać o roli funduszy inwestycyjnych. To one w krótkim czasie były w stanie znacząco wpłynąć na ceny produktów rolnych, a ich obecne zaangażowanie na tym rynku jest nieporównywalnie mniejsze niż na początku wojny – tłumaczy Tomasz Zdziebkowski.

Silny trend oszczędnościowy:
Silny trend oszczędnościowy:
O mocno drożejącej żywności słychać od miesięcy. W efekcie konsumenci coraz częściej sięgają po tzw. marki własne, które sieci handlowe są w stanie oferować w stosunkowo niskich cenach. Niektóre z największych sieci sklepów w reklamach porównawczych otwarcie przedstawiają oszczędności płynące z wyboru produktów niemarkowych.
fot. ARC

Wojna w Ukrainie da o sobie znać

Ekspert spodziewa się w 2023 r. dużej zmienności na rynku rolno-spożywczym. Trudno mu jednak wskazać jednoznacznie konkretne trendy, ponieważ wchodzimy w okres, gdy to pogoda zaczyna odgrywać kluczową rolę i finalna produkcja może znacząco odbiegać od dzisiejszych prognoz. Pewne jest tylko, że sytuacja na Wschodzie pozostanie jednym z istotnych czynników cenotwórczych.

– Należy pamiętać, że zasiewy na 2023 r. są o ok. 45 proc. niższe niż przed wojną, a spodziewana produkcja może być nawet o 60 proc. niższa z uwagi na zmianę struktury i niższe plony spowodowane ograniczeniem dostępności środków produkcji. Ponadto niepewnością obarczona jest logistyka. Rosyjskie ataki na infrastrukturę energetyczną mogą zakłócić załadunek, a umowa w sprawie korytarza zbożowego obowiązuje do końca marca – nie wiadomo, czy zostanie przedłużona i na jakich warunkach. W konsekwencji na przełomie lutego i marca na rynki mogą wrócić fundusze, a wraz z nimi większa zmienność cen – mówi Tomasz Zdziebkowski.

Zwraca również uwagę na czynniki niegeopolityczne: z jednej strony rekordową nadwyżkę eksportową pszenicy w Rosji i prognozę wysokich plonów Australii, a z drugiej deficyt wody w USA, znaczny spadek zapasów w Indiach, ograniczony popyt na soję w Chinach i spodziewany w 2023 r. spadek produkcji pszenicy w Argentynie o połowę w porównaniu do 2022 r.

– Ważne będą także zmiany na rynku energetycznym. Wysokie ceny ropy, gazu i energii elektrycznej znacząco zwiększają bezpośrednio i pośrednio koszty produkcji rolno-spożywczej. Mogą też wpływać na dostępność środków produkcji, np. nawozów, co obserwowaliśmy w 2022 r., a w rezultacie - wielkość plonów – twierdzi szef Spearheadu International.

Zmienność cen gwarantowana

Tomasz Zdziebkowski konkluduje, że ceny produktów rolnych są i pozostaną wrażliwe na sytuację geopolityczną, choć niższa produkcja w Ukrainie czy Argentynie nie musi oznaczać znaczącego wzrostu cen. Wszystko będzie zależało od pogody w innych rejonach upraw oraz podaży i popytu – a w tym zakresie ekspert nie dostrzega na razie oznak istotnej nierównowagi.

– Nie należy jednak oczekiwać dużego spadku cen. W obecnym otoczeniu makroekonomicznym wysoka inflacja przekłada się bezpośrednio na koszt produkcji rolno-spożywczej i trudno oczekiwać, żeby rolnicy sprzedawali ze stratą. W 2023 r. na pewno będziemy obserwować zmienność cen na rynkach rolnych. Powinna ona być mniejsza niż w 2022 r., jednak z pewnością jako element ryzyka zostanie uwzględniona w cenach, które wszyscy będziemy płacili – podsumowuje Tomasz Zdziebkowski.

Szansa dla polskich producentów żywności

Choć sytuacja w branży wydaje się trudna i niepewna, przed jej polskimi przedstawicielami stoją nie tylko zagrożenia, ale też szanse. Grzegorz Rykaczewski, analityk z departamentu analiz makroekonomicznych Banku Pekao, podkreśla, że polski sektor spożywczy jest jednym z największych w Unii Europejskiej.

Pod względem liczby przedsiębiorstw jesteśmy na piątym miejscu w UE - nasze firmy stanowią aż 7 proc. unijnych. Ponadto Polska wyróżnia się pozytywnie liczbą dużych firm, zatrudniających co najmniej 250 pracowników – pod tym względem zajmuje drugie miejsce.

– Ta silna pozycja krajowej branży sprzyjała jej rozwojowi w przeszłości i będzie też jednym z fundamentów rozwoju w kolejnym roku. Ale nie są to jedyne przewagi. Mimo wzrostu kosztów pracy w Polsce pozostają one niższe niż w krajach Europy Zachodniej. Średni udział tych kosztów w wartości produkcji żywności w naszym kraju jest niższy o prawie 40 proc. niż we Francji, o 30 proc. niż w Niemczech, a o 25 proc. niż w Danii. Ten czynnik sprzyja naszej konkurencyjności cenowej, co bywa szczególnie istotne w czasach spowolnienia gospodarczego, ponieważ gorsza koniunktura sprawia, że konsumenci bardziej zwracają uwagę na cenę produktów – mówi Grzegorz Rykaczewski.

Dlatego dystrybutorzy żywności poszukują tańszych wyrobów.

– Tę szansę w przeszłości wykorzystywała polska branża, co widać było w dużej odporności naszego eksportu żywności na wahania koniunktury gospodarczej. Od wejścia Polski do UE tylko raz doszło do spadku wartości eksportu rok do roku – stwierdza analityk.

Wśród zagrożeń związanych ze spowolnieniem gospodarczym wymienia m.in. możliwy wzrost importu spoza UE związany z poszukiwaniem tańszych produktów.

– Szczególnie dotyczy to produktów niskoprzetworzonych. Efektem może być nasilenie presji na marże krajowych przedsiębiorstw, które i tak należą do dosyć niskich – mówi Grzegorz Rykaczewski.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane