Sierpień przyniósł serię rozczarowujących danych z polskiej gospodarki, zwiastujący zadyszkę po gwałtownym, postlockdownowym odbiciu notowanym w czerwcu i lipcu. Najpierw w piątek rozczarowała produkcja przemysłowa, która choć była wyższa niż w sierpniu 2019 r. o 1,5 proc., to jednak była znacznie słabsza, niż spodziewali się ekonomiści prognozujący wzrost o 2,7 proc. W poniedziałek nadeszła kolejna dawka złych wieści. Sprzedaż detaliczna w ujęciu rocznym wzrosła zaledwie o 0,5 proc., przy rynkowym konsensie na poziomie 2,6 proc., natomiast produkcja budowlano-montażowa spadła aż o 12,1 proc., podczas gdy rynek oczekiwał nieco płytszego spadku — na poziomie 9,5 proc. Tak złe informacje mogą poddawać pod wątpliwość opinie największych optymistów o szybkim i bezproblemowym powrocie gospodarki do rzeczywistości sprzed koronawirusowego koszmaru, choć ekonomiści twierdzą, że to bardziej urealnienie sytuacji po pierwotnym nadrabianiu zakupowych i produkcyjnych zaległości.

Stagnacja konsumpcji
Największy wzrost odnotowano w przypadku sprzedaży meblioraz sprzętów RTV i AGD — o 10,2 proc. Sprzedaż wyższą niż przed rokiem odnotowano także w kategoriach prasa i książki, tekstylia, odzież i obuwie oraz farmaceutyki, choć tutaj dynamika była znacznie słabsza — odpowiednio 1,6, 1,2 oraz 0,8 proc. W pozostałych kategoriach odnotowano spadek sprzedaży, największy w przypadku samochodów i motocykli — o 5 proc. oraz w kategorii „pozostałe” — o 6,2 proc. Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, twierdzi, że tak złe dane w przypadku konsumpcji są wynikiem mniejszej liczby dni roboczych, a wrzesień powinien być lepszy.
— Sądzimy, że sprzedaż detaliczna w sierpniu mogła zostać zaburzona czynnikami jednorazowymi, a kolejne miesiące przyniosą jej poprawę. W szerszym kontekście perspektywy dla konsumpcji towarów przez gospodarstwa domowe pozostają relatywnie korzystne, zważywszy na ograniczoną skalę schłodzenia po lockdownie rynku pracy. Niemniej spodziewany wzrost bezrobocia może ograniczyć tempo wzrostu konsumpcji dóbr trwałego użytku. Pesymistyczne oczekiwania dotyczą ponadto konsumpcji części usług, gdyż ze względu na przeciwdziałanie zachorowaniom na COVID-19 popyt na nie pozostanie obniżony względem okresu poprzedzającego ogłoszenie stanu zagrożenia epidemicznego w marcu — uważa ekspert.
Załamanie budownictwa
Spadek w budownictwie związany jest głównie z załamaniem sektora infrastrukturalnego, który zaliczył spadek o 16,9 proc. Budowa budynków spadła o 9,5 proc., natomiast budownictwo specjalistyczne spadło „tylko” o 5,2 proc. Licząc od początku roku, tylko ta ostatnia kategoria zaliczyła lepszy wynik — o 0,4 proc. — niż w analogicznym okresie minionego roku. Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, który był bliżej prawdy w swoich szacunkach sprzedaży detalicznej niż rynkowy konsens, uważa, że sierpień stanowi miesiąc przejściowy między obserwowanym dotychczas gwałtownym odbiciem a normalną ścieżką powrotu do normalności.
— Sierpniowa produkcja, sprzedaż detaliczna i produkcja budowlana były nieco niższe od krótkoterminowych prognoz. Dane świadczą o tym, że gospodarka przechodzi z fazy silnego odbicia po pandemii w kształcie litery V do bardziej normalnego cyklu. Niemniej tempo PKB w całym III kw. powinno być bardziej optymistyczne niż oczekiwane do niedawna. Wstępnie szacujemy, że realny poziom PKB w III kw. będzie już tylko o około 2 proc. niższy od poziomu z analogicznego okresu ubiegłego roku wobec 8,2-procentowego spadku r/r zanotowanego w II kw. Nowe fale COVID-19 mogą przynieść ponowne spowolnienie aktywności gospodarczej w IV kw., ale dane z krajów najbardziej dotkniętych pandemią wskazują, iż mimo dużej liczby przypadków umieralność jest istotnie mniejsza, więc restrykcje będą bardziej ograniczone, zatem negatywny wpływ pandemii na PKB również będzie istotnie mniejszy niż w II kw. — uważa ekonomista.