Jak Abris układał GetBack

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2023-02-12 20:00

Układ z wierzycielami upadłego windykatora powstał w wyniku manipulacji i w interesie głównego akcjonariusza, a nie wierzycieli — twierdzi syndyk Idea Banku. Na dowód ujawnia mejle i esemesy wymieniane między władzami GetBacku. Prezes d. GetBacku natomiast mówi o konflikcie interesów syndyka.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie dowody na nieprawidłowości przy zawieraniu układu GetBacku zgromadził syndyk Idea Banku
  • jakie informacje są w ujawnionych mejlach i esemesach między członkami zarządu GetBacku oraz Abrisu
  • jaką rolę w przygotowaniu kształtu układu z wierzycielami odegrali Paulina Pietkiewicz i Radosław Barczyński
  • jak do sprawy odnosi się Radosław Barczyński
  • jak sąd odniósł się do pierwszego wniosku syndyka Idea Banku złożonego 31 grudnia 2022 r.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

GetBack to największa afera finansowa we współczesnej Polsce. Spółka windykacyjna, która przebojem wdarła się na rynek, zaskarbiła sobie portfele inwestorów, ochoczo kupujących jej akcje podczas debiutu na giełdzie. Przede wszystkim jednak kupowali jej obligacje. Ponad 9 tys. osób zainwestowało w nie aż 2,5 mld zł. Niedługo po debiucie na GPW spółka zaczęła mieć problemy, na tyle poważne, że upadła. Osoby, które objęły obligacje, nie tylko nigdy nie zobaczą obiecanych zysków, ale odzyskają zaledwie małą część zainwestowanej kwoty, i to w ratach do 2028 r., na mocy układu realizowanego od 2019 r. Wydawało się, że to zamyka smutną historię. Jednak 31 grudnia 2022 r. syndyk Idea Banku nieoczekiwanie wystąpił z wnioskiem o ponowne otwarcie układu w spółce Capitea (dawny GetBack). Twierdzi, że przy przygotowywaniu układu zatwierdzonego w styczniu 2019 r. doszło do wielu nieprawidłowości. Wierzyciele nie mieli pełni informacji o faktycznej kondycji spółki, a osoby, które przygotowywały propozycje układowe, miały silną motywację, by działać w interesie głównego akcjonariusza, a nie wierzycieli.

Jeśli wniosek syndyka uznać za wejście na matę, to wniosek dowodowy złożony 10 lutego jest serią mocnych rzutów i chwytów. Ale druga strona nie odklepuje.

PB dotarł do wniosku syndyka, który wpłynął do sądu pod koniec ubiegłego tygodnia. Nie ma w nim w zasadzie żadnych nowych postulatów, jedynie dowody, które mają potwierdzać wcześniejsze sugestie o tym, że układ został przegłosowany w wyniku nietransparentnych działań i z naruszeniem interesu wierzycieli. Tymi dowodami są liczne mejle i wiadomości na komunikatorze WhatsApp wymieniane przez ówczesne władze GetBacku, przedstawicieli funduszu Abris Capital, Radosława Barczyńskiego, ówczesnego szefa rady wierzycieli GetBacku, oraz prawników i doradców (w różnych konfiguracjach). Syndyk uzyskał treść wiadomości ze śledztw prowadzonych w sprawie GetBacku i dostał zgodę Prokuratury Regionalnej na wykorzystanie ich w tym postępowaniu. W jaki sposób prokuratura zdobyła te wiadomości, nie udało nam się ustalić. Pewne jest, że żadna z tych osób nie była dotychczas zatrzymywana. Zdaniem syndyka korespondencja dowodzi wielu nieprawidłowości.

Człowiek Abrisu

Wiadomości zabezpieczone przez prokuraturę wskazują, że Radosław Barczyński był mocno zaangażowany w ratowanie chwiejącego się GetBacku oraz przygotowanie i przegłosowanie układu z wierzycielami. Sumiennie wypełniał rolę członka rady wierzycieli. Rzecz w tym, że jednocześnie blisko współpracował z Pauliną Pietkiewicz, która do zarządu GetBacku trafiła jako przedstawicielka funduszu Abris Capital, głównego akcjonariusza. Relacjonował jej w czasie rzeczywistym przebieg obrad rady wierzycieli, a także nastawienie do głosowań poszczególnych jej członków.

„Czuję się zobowiązany wobec Was aby dowieźć do końca porozumienie z Abrisem stąd ubolewam nad tempem działania RW” — pisał 20 sierpnia 2018 r. Barczyński do Pietkiewicz.

Ona z kolei namawiała go na wejście do rady nadzorczej. Radosław Barczyński się wahał, czy jako członek rady wierzycieli powinien przyjąć stanowisko w spółce.

„A Ty serio musisz mieć zgodę RW żeby się zgodzić na naszą ofertę wejścia do RN?” — pyta Pietkiewicz, przekonując, że prawo nie zabrania łączenia funkcji.

„Nie muszę. Nie ma zakazu. Skuteczność będzie też funkcją wiarygodności w samej RW. Nie chcę jej rozsadzać od wnętrza. Tym bardziej gdy są tam banki, które pokazały nam fuck’a” — odpisał Barczyński.

Ostatecznie wszedł do rady nadzorczej GetBacku, co spowodowało ostry konflikt w radzie wierzycieli — w proteście odszedł z niej Artur Kłoczko, ówczesny szef rady wierzycieli.

Zabawa procentami

W tym czasie zarząd GetBacku (Przemysław Dąbrowski, Paulina Pietkiewicz i Magdalena Nawłoka) ratował działalność spółki i przedstawiał kolejne propozycje układowe. Z każdym wariantem propozycje układowe były dla wierzycieli coraz gorsze — zakładały mniejszy poziom odzyskania pieniędzy. Zarząd argumentował, że kondycja spółki, a przede wszystkim jakość portfeli jest dużo niższa niż prezentowano. Z korespondencji mejlowej ujawnionej przez syndyka nie wynika jednak, by symulacje powstawały na podstawie wnikliwej analizy portfeli, lecz po prostu ustalone założenia wrzucano do Excela. W jednym z mejli Magdalena Nawłoka przesyła propozycję wyliczeń do układu — pisze: „pobawiłam się cyferkami” i prosi o weryfikację.

Syndyk na tej podstawie próbuje przekonać sąd, że władze GetBacku w trakcie postępowania układowego ukrywały i manipulowały informacjami przekazywanymi m.in. nadzorcy sądowemu. Na dowód wyciąga wiadomość, którą Jarosław Dubiński, pełnomocnik GetBacku, wysłał 29 lipca 2018 r. do Pauliny Pietkiewicz.

„Paulina – jest też tak że nasz zarząd w kwestii wykonywania poleceń Nadzorcy nie jest super zgodny z prawem więc mogą (rada wierzycieli — przyp.) donieść do sądu upadłościowego we Wrocławiu że zarząd narusza prawo i próbować odebrać zarząd własny i ustanowić zarządcę albo twierdzić że nie umiemy windykować a więc działamy na szkodę wierzycieli i donieść do sądu żeby umorzyć postępowanie restrukturyzacyjne. Generalnie mogą nam utrudniać życie – które i tak nie jest łatwe”.

Chciwość nie jest dobra

Styczeń 2019 r. to kluczowy moment dla wierzycieli GetBacku. To wtedy po wielu miesiącach przygotowań miał zostać zatwierdzony układ, który określiłby, ile pieniędzy i na jakich warunkach odzyskają. W kolejnych wersjach układu przedkładanych przez zarząd wierzyciele mieli odzyskać część w ratach rozłożonych na wiele lat, a część długu skonwertować na akcje GetBacku. Dopiero na ostatniej prostej pojawiła się wersja bez konwersji, która wzbudziła kontrowersje.

„Głosujemy dam znać”. „W wariancie inwestorskim przeciwko są 4 osoby, za tylko Wójcik”. „Jeżeli będzie inwestor to zostajecie” — pisał Barczyński do Pietkiewicz.

„A to nam też to pasuje. Świetnie. Zamów pls kolejny Aperol na mój koszt :)” — odpisała Pietkiewicz.

Ostatecznie konwersja wierzytelności na akcje wypadła z układu.

Pietkiewicz dopytuje, w którym wariancie układu konwersji nie będzie. Barczyński odpowiada, że w każdym, ale wierzytelności DNLB zostaną zredukowane do 10 proc. „Konwersja w każdym wariancie out”; „Fixed 10% z roszczeń dla DNLD” — odpisuje Barczyński.

— „A no to dobrze. 10% jest dla nas ok”.

— „Też tak uważam a nie bije po oczach”.

— Trochę mało, ale przeżyjemy jakoś”.

— „Greed is NOT good”.

— „Wiadomo. Już to przerobiliśmy w Abris niestety”.

— „Wyluzuj. Na serio. Jakiś spokój czuję. Jutro doszlifuję Propozycje Układowe z Jerrym, ogarniemy Radę Wierzycieli no i będzie lobbing u Nadzorcy Sądowego” — pisał Barczyński.

Spokój okazał się uzasadniony — 22 stycznia zatwierdzono układ bez jakiejkolwiek konwersji wierzytelności na akcje. Dlaczego wypadła z układu? Radosław Barczyński wtedy przekonywał, że to korzystniejsze dla wierzycieli. Dziś tę opinię podtrzymuje. Jednym z argumentów, który przekonał innych, była potencjalna konieczność uzyskania zgody UOKiK na przejęcie spółki przez wierzycieli — po konwersji uzyskaliby większość akcji. Taką konieczność sugerowali pełnomocnicy spółki, tymczasem z zabezpieczonych przez prokuraturę mejli wynika, że zarząd miał opinie prawne wskazujące na to, że uzyskanie zgody nie było konieczne. Zdaniem syndyka w ten sposób doszło do zmanipulowania wierzycieli głosujących nad układem.

Mózg operacji:
Mózg operacji:
Z ujawnionej przez syndyka korespondencji wynika, że Paulina Pietkiewicz, która z ramienia Abrisu weszła do zarządu GetBacku, była kluczową osobą nadającą ton pracom nad treścią układu.

Syndyk przekonuje także, że na etapie prac nad kształtem układu Radosław Barczyński, reprezentując wierzycieli, czerpał korzyści finansowe od GetBacku, co ma potwierdzać poniższa korespondencja:

— „Pytanie z boku czy my płacimy za tego nowego prawnika Radka? W sensie my jako spółka?” — pyta 3 grudnia 2018 r. Przemysław Dąbrowski, prezes GetBacku.

— „Tak za obsługę prawną RW. To był jego warunek (1 z 3) pozostania w RN i RW. 7 tys. zł miesięcznie” — odpisuje Paulina Pietkiewicz.

— „A z ciekawości jakie były pozostałe warunki?” — dopytuje Dąbrowski.

— „Jutro opowiem ale 1 ściśle tajny :)” — odpowiada Pietkiewicz.

Radosław Barczyński w rozmowie z PB zapewnia, że wszystkie działania, które podejmował od momentu pojawienia się problemów z płynnością spółki aż do dziś, gdy pełni funkcję prezesa Capitea (tak obecnie nazywa się GetBack), były w interesie wierzycieli.

Paulina Pietkiewicz jego rolę najwyraźniej widziała nieco inaczej. Miesiąc po zatwierdzeniu układu pisze do George’a Świrskiego, partnera w Abrisie, w sprawie sporu, jaki pojawił się między prezesem Przemysławem Dąbrowskim a Radosławem Barczyńskim zasiadającym w radzie nadzorczej:

„George, Radek jest na granicy rezygnacji. Myślę, że lepiej stracić Przemka niż Radka. Potrzebujemy RW jeszcze do wielu rzeczy”.

Zaangażowany:
Zaangażowany:
Lektura wiadomości pisanych przez Radosława Barczyńskiego pokazanych w aktach przez syndyka wskazuje, że w czasie poprzedzającym przygotowanie układu był mocno zaangażowany w uratowanie GetBacku i szukał najlepszego scenariusza. Z biegiem czasu uznał, że najlepszy będzie ten wspierany także przez Abris Capital.
Syndyk nas atakuje ze szkodą dla wierzycieli

Co pan sądzi o wniosku syndyka o ponowne otwarcie układu w dawnym GetBacku, które wiązałoby się z odebraniem panu i pani Paulinie Pietkiewicz zarządu nad spółką. Syndyk dowodzi, że przy zawieraniu układu doszło do nieprawidłowości, a oboje byliście zaangażowani w przygotowanie i zawarcie układu.

Radosław Barczyński, prezes Capitei (d. GetBack): Po pierwsze, nie ma takiej procedury w prawie, która pozwala ponownie otworzyć postępowanie układowe. Po drugie, argumenty przywoływane przez syndyka nie tylko nie znajdują żadnego oparcia w faktach, ale opierają się na pomówieniach fałszywie zarzucających osobom zaangażowanym w przygotowanie układu naruszenia prawa.

Przypomnę, że kilkudziesięciu, spośród prawie 10 tys., uczestników postępowania układowego zgłosiło pisemne zastrzeżenia, które zawierały szeroki katalog rozmaitych zarzutów co do rzekomych naruszeń prawa. Zarzucane naruszenia dotyczyły treści układu oraz przebiegu i toku postępowania, w tym czynności i działań spółki i nadzorcy sądowego, a także czynności i decyzji orzeczniczych sędziego komisarza. Wszystkie zostały rozpoznane przez sąd restrukturyzacyjny i z uwagi na ich bezpodstawność nie zostały uwzględnione.

Po trzecie, sąd w Warszawie oddalił wniosek syndyka Idea Banku o zabezpieczenie w postaci ustanowienia tymczasowego nadzorcy sądowego. Składamy do sądu kolejne dokumenty i ze spokojem czekamy na rozstrzygnięcie co do pozostałej części wniosku syndyka.

Cała sprawa jest więc odgrzewanym kotletem, stworzonym na potrzeby zgoła inne niż rzekoma ochrona interesów wierzycieli Capitea oraz Idea Banku.

Jakie?

W celu zrozumienia motywów działań syndyka Idea Banku wskazać należy na nieznany opinii publicznej fakt — Marcin Kubiczek jest autorem trzech opinii, zgodnie z którymi zakup akcji EGB Investments za 207 mln zł nie wyrządził szkody w majątku GetBacku.

Opinie Marcina Kubiczka podważają więc nie tylko ustalenia UKNF (który w kwietniu 2018 r. złożył w sprawie zakupu przez GetBack akcji EGB Investments zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa), ale też wnioski zawarte w opinii biegłego powołanego przez prokuraturę, stanowisko prokuratora krajowego oraz wnioski zawarte w opinii zespołu biegłych, w posiadaniu której jest Capitea.

Opinie te zostały złożone przez obrońców Piotra Osieckiego w postępowaniu karnym dotyczącym zakupu akcji EGB Investments przez GetBack, w którym m.in. Piotrowi Osieckiemu postawiono zarzuty karne oraz w związku z którymi przebywał w areszcie. Piotr Osiecki i Altus wykorzystują też opinie Marcina Kubiczka w sporze cywilnym GetBacku przeciwko Altusowi oraz funduszom zarządzanym przez Altusa (od których GetBack nabył akcje EGB Investments), w toku którego roszczenie Capitei zostało uprawdopodobnione i prawomocnym postanowieniem Sądu Okręgowego w Warszawie uzyskało zabezpieczenie w postaci 134,7 mln zł.

Syndyk Idea Banku jest więc ekonomicznym obrońcą Piotra Osieckiego i Altusa i działa w oczywistym konflikcie interesów — skutki jego działań są w sposób oczywisty sprzeczne z interesem Capitei oraz jej wierzycieli.

Powstaje pytanie, czy wierzyciele Idea Banku — którymi są przede wszystkim BFG oraz prezes UOKiK — mają świadomość, że syndyk Idea Banku, który rzekomo walczy o pieniądze od dawnego GetBacku, wcześniej sporządził opinie, które mogą utrudnić bądź w skrajnym przypadku uniemożliwić wyegzekwowania przez Capiteę pieniędzy, które uszczupliły majątek Capitei w rezultacie zakupu akcji EGB Investments.

Syndyk argumentuje, że brak konwersji wierzytelności GetBacku na akcje jest dla wierzycieli niekorzystny...

Nieprawda. Po pierwsze, akcje GetBacku — także pochodzące z konwersji — po zatwierdzeniu układu nie posiadałyby żadnej realnej wartości ekonomicznej. Układ Capitei ma charakter likwidacyjny, a całość majątku, która zostanie wygospodarowana w trakcie układu, zostanie przekazana wierzycielom w formie wypłaty rat układowych.

Takie argumenty przedstawił też kurator obligatariuszy, uzasadniając odstąpienie od konwersji dla reprezentowanej przez siebie grupy obligatariuszy. Argumentował, że konwersja wierzytelności na akcje oznacza trwałe zaspokojenie wierzytelności, a więc na zawsze zamyka drogę do dochodzenia dodatkowej wypłaty, gdyby Capitea taką możliwość wypracowała. Wskazywał też, że wypłata rat układowych — w przeciwieństwie do wypłaty z tytułu akcji — jest nieopodatkowana. Te argumenty spowodowały, że zainteresowanie obligatariuszy do samodzielnego udziału w postępowaniu oraz konwersją było znikome.

Po drugie, u uwagi na oczywisty brak wartości ekonomicznej akcji pochodzących z konwersji mogłyby one zostać skupione przez osoby lub podmioty mające cel i interes ekonomiczny w destabilizacji działalności spółki, a także w utrudnianiu, opóźnianiu, a nawet doprowadzeniu do przerwania dochodzenia roszczeń przez spółkę. Chodzi tu szczególnie o podmioty, których majątek jest zabezpieczony na rzecz Capitei i jej wierzycieli w ramach prowadzanych przez nią postępowań sądowych.

Dla przykładu — tylko w przypadku wyegzekwowania przez spółkę od funduszy zarządzanych przez Altusa lub Piotra Osieckiego całości szkody poniesionej z tytułu nabycia akcji EGB Investments wartość spłat układowych dla obligatariuszy mogłaby zostać podwyższona z pierwotnie zakładanych w układzie 25 do ponad 30 proc.

Dlatego konwersja wierzytelności na akcje GetBacku w żadnym zakresie nie poprawiłaby sytuacji ekonomicznej wierzycieli, a wręcz działałaby na ich niekorzyść.

Ale dzięki brakowi konwersji pieniądze i majątek spółki, które pozostaną po realizacji układu, będą dla akcjonariuszy, a nie trafią do wierzycieli.

Jest to kolejna nieprawda. Układ Capitei ma z założenia charakter likwidacyjny — całość pieniędzy wypracowanych w toku układu przez spółkę ma zostać przekazana jej wierzycielom.

Zarząd Capitei — kierując się interesem wierzycieli — zaproponował akcjonariuszom przyjęcie uchwały, zgodnie z którą ewentualna nadwyżka, jaką na koniec układu będzie dysponować spółka, zostanie przekazana jej wierzycielom. Uchwała została jednogłośnie przyjęta podczas NWZA i z pewnością zostanie zrealizowana.

Układ ani żadne przepisy nie przewidują takiej dodatkowej wypłaty...

Przepisy prawa przewidują możliwość zmiany układu przez podwyższenie wysokości spłat rat układowych w sytuacji, gdy spółka będzie dysponować trwałą nadwyżką środków, umożliwiającą realizację dodatkowych wypłat dla wierzycieli. Jest to bardzo prosta procedura, którą zainicjować może każdy z prawie 10 tys. wierzycieli układowych, w tym 9,5 tys. obligatariuszy, oraz nadzorca wykonania układu.

Zapewniam pana, że w sytuacji, gdy na koniec realizacji układu spółka będzie dysponować trwałą nadwyżką umożliwiającą podwyższanie spłat rat układowych ponad pierwotnie założone 25 proc. dla obligatariuszy niezabezpieczonych, to wówczas dojdzie do zmiany układu i wypracowane przez spółkę nadwyżki trafią do wierzycieli.

Taka nadwyżka ma jednak szansę powstać tylko wtedy, gdy Capitea odzyska kilkaset milionów złotych od tych zobowiązanych, których procesy wspiera właśnie pan Kubiczek, działając tym samym na szkodę Capitei i jej wierzycieli.

Co oczywiste, licznym podmiotom zobowiązanym wobec Capitei zależy na tym, by uniknąć zwrotu na jej rzecz kilkuset milionów złotych, dlatego podejmują jawne i zakulisowe działania, które mogą negatywnie odbić się na efektywności działań spółki w zakresie dochodzenia roszczeń i uniemożliwić podwyższenie spłat rat układowych.

Komu i dlaczego miałoby na tym zależeć?

Capitea toczy skomplikowane, a niejednokrotnie bezprecedensowe spory gospodarcze, m.in. przeciwko Deloitte Audyt, który był audytorem sprawozdań finansowych GetBacku; Altus TFI zarządzające funduszami, które sprzedały akcje EGB Investments, oraz częścią funduszy sekurytyzacyjnych GetBacku; mBankowi, który pełnił rolę depozytariusza części funduszy sekurytyzacyjnych GetBacku; podmiotom ubezpieczeniowym, które wystawiły polisę D&O, oraz podmiotom finansowym, które były uczestnikami funduszy sekurytyzacyjnych GetBacku.

Działania w obszarze roszczeń nie są zakończone — w grudniu pozwaliśmy fundusz Open Finance Windykacji Detalicznej. W przygotowaniu są kolejne pozwy.

Destabilizacja Capitei oznaczałaby istotne ograniczenie aktywności procesowej. Nie można wykluczyć, że już zainicjowane spory przestałyby być aktywnie prowadzone, a nowe pozwy nie zostałyby ukończone ani złożone.

Pozwani przez Capiteę mają świadomość, że obecny zarząd jest zaangażowany w prowadzenie sporów, których celem jest odzyskanie pieniędzy służących realizacji układu. Dysponujemy unikalną wiedzą, której zgromadzenie zajęło kilka lat. Dzięki niej skutecznie reprezentujemy interes spółki i jej wierzycieli w procesach cywilnych i karnych. Obecny zarząd jest zdeterminowany i dobrze przygotowany, a więc jest groźnym przeciwnikiem procesowym.

Zmiana zarządu Capitei czy też upadłość spółki na skutek działań nieprzychylnych jej osób wpłynęłyby negatywnie także na działalność windykacyjną grupy Capitea, która stanowi zasadnicze źródło pozyskania pieniędzy niezbędnych do realizacji układu i źródło potencjalnych podwyższonych spłat rat układowych. Działania syndyka Idea Banku istotnie zwiększają materializację takiego ryzyka, co jest sprzeczne z interesem wierzycieli Capitei oraz Idea Banku.

Syndyk wykazuje też, że miał pan osobistą korzyść z takiego przebiegu postępowania upadłościowego, bowiem z rady wierzycieli przeszedł pan do rady nadzorczej, a potem zarządu. Siłą rzeczy działał pan więc w interesie spółki, a nie wierzycieli...

Jest to kolejna nieprawda i oszczerstwo. Zainwestowałem z rodziną w obligacje GetBacku kilka milionów złotych — tak trafiłem do rady wierzycieli. Wszystko, co robiłem i robię, jest w interesie wierzycieli oraz spółki, bo to nie są rozłączne interesy w przypadku układu likwidacyjnego. Przejście z rady wierzycieli do rady nadzorczej spółki, a następnie do zarządu miało na celu zapewnienie realnego wpływu na ochronę interesów wierzycieli i doprowadzenie do wykonania układu.

W interesie spółki oraz jej wszystkich wierzycieli jest, aby nie upadła, aby zrealizowała trudny ośmioletni plan restrukturyzacji i odzyskała pieniądze od podmiotów, które otrzymały od GetBacku nienależne im kilkaset milionów złotych.

Rola moja oraz całego zarządu Capitei w osiągnięciu tego celu jest nie do przecenienia. To fakty przemawiają za nami — spółka przywróciła terminową publikację bieżących sprawozdań finansowych, działa i realizuje z sukcesem układ. Wygrywamy też procesy z podmiotami, które wyrządziły spółce szkody majątkowe, i odzyskujemy utracone pieniądze.

Przypomnę, że Capitea praktycznie w całości spłaciła zobowiązania zabezpieczone, które wynosiły 700 mln zł, oraz wypłaciła już ponad 70 mln zł wierzycielom układowym. Jesteśmy w przededniu wypłaty szóstej raty wierzycielom układowym, więc na koniec marca łączna kwota oddana wierzycielom układowym wzrośnie do 100 mln zł.

Jako zarząd Capitei realizujemy wszystko, aby podwyższyć poziom wypłat na rzecz wierzycieli układowych — tym większe wątpliwości musi budzić fakt, że to właśnie Marcin Kubiczek, którego działania bronią największych dłużników spółki, chce nas odsunąć od wpływu na działalność spółki, a więc od wpływu na wynik procesu przeciwko dłużnikom spółki, których interesów broni Marcin Kubiczek.

Syndyk twierdzi, że ma dowody świadczące o tym, że było inaczej.

Pan Kubiczek twierdzi wiele rzeczy, które są sprzeczne z faktami, również tym razem mija się z prawdą. Mam czyste sumienie. Ze spokojem czekam na rozstrzygnięcie wniosku syndyka przez sąd.