Jen ponownie traci na wartości. Jego notowania w stosunku do dolara amerykańskiego zeszły dzisiaj do 161,5 jenów, spadając do nowych 38-letnich minimów z powodu dużych różnic w poziomach stóp procentowych między Japonią a Stanami Zjednoczonymi.
Walucie Kraju Kwitnącej Wiśni szkodzi również niejednoznaczna postawa Banku Japonii, który nadal opóźni się z decyzją o kolejnej podwyżce stóp procentowych, która mogłaby nieco zmniejszyć lukę w stosiku do stawek Fed w USA. Po tym jak w marcu władze monetarne Japonii po raz pierwszy od 17 lat podniosły stopy procentowe, rynek cały czas spekuluje o kolejnym zaostrzeniu polityki monetarnej. Żywe są nadzieje, że dojdzie do tego podczas lipcowego posiedzenia BOJ.
Słaby jen podnosi koszty importu, zwiększając presję inflacyjną i szkodząc konsumpcji gospodarstw domowych. Tymczasem minister finansów Shunichi Suzuki powtórzył we wtorek, że rząd pozostaje czujny na ruchy walutowe, stwierdzając, że poziomy wymiany walut odzwierciedlają złożoną mieszankę czynników.
Tymczasem druga rewizja danych makroekonomicznych wykazała, że gospodarka Japonii, trzecia pod względem wielkości na świecie skurczyła się w okresie pierwszych trzech miesięcy 2024 r. o 2,9 proc. w ujęciu rocznym. Skorygowany odczyt PKB okazał się gorszy od wstępnie wyliczonego spadku o 1,8 proc. Przyczyniły się do tego słabsze niż początkowo wyliczono wydatki na roboty publiczne.