Według prognoz optymistycznych jednomyślne porozumienie 27 państw Unii Europejskiej (UE) być może zostanie sfinalizowane do weekendu, ale wcale nie jest to pewne. Najróżniejsi członkowie wspólnoty próbują przynajmniej osłabić lub całkiem skreślić punkty, uderzające rykoszetem w ich interesy. Pakiet ma nie tylko wprowadzić embargo na rosyjską ropę, ale objąć rygorami także globalny handel tym surowcem – transport morski, przeładunki, certyfikację i ubezpieczenia morskie. Kiedyś zostało to już przećwiczone wobec Iranu i okazało się skuteczne. W tej kwestii naturalnymi hamulcowymi stały się państwa morskie, w których zarejestrowana jest ogromna flota tankowców – prorosyjskie Cypr i Grecja, a także Malta. Z innych powodów sankcje blokują uzależnione od dostaw lądowymi ropociągami państwa bez dostępu do morza – cała, poza nami, Grupa Wyszehradzka pod przewodem Węgier oraz Austria.
Bardzo aktualny i pilny problem szóstego pakietu dobrze ilustruje generalną ułomność trybu podejmowania przez UE decyzji. U samych źródeł wspólnoty zasada jednomyślności była opoką, odstępstw było bardzo niewiele. Przy czym niezrównanie lepiej sprawdzała się w epoce, gdy Europejską Wspólnotę Gospodarczą tworzyła założycielska szóstka, potem wytrzymywała dziewiątkę, także dwunastkę przekształconą w Unię Europejską… Problemy zaczęły się od piętnastki, zaś kalendarzowym progiem, od którego jednomyślność zaczęła już paraliżować decyzyjność UE, było wielkie rozszerzenie w 2004 r., w którym przystąpiła m.in. Polska. Potem liczba państw doszła do 28, po brexicie jest ich 27 – są to równoprawne, podobnie ambitne podmioty prawa międzynarodowego. Każdy teoretyk zarządzania potwierdzi, że osiągnięcie ich jednomyślności często z definicji staje się abstrakcją.
Ewolucja decyzyjności UE jednak postępuje, kierunek jest jeden. Traktat z Lizbony, który wchodził w życie we wszystkich zapisach z kilkuletnim vacatio legis, w wielu obszarach zniósł jednomyślność. Nastąpiło to głównie w legislacyjnej, ministerialnej Radzie UE, chociaż np. zastosowanie wspomnianych na początku sankcji nadal wymaga zgody wszystkich. Niektóre decyzje, ale o mniejszej wadze, podejmowane są zwykłą większością głosów, czyli obecnie stosunkiem minimalnym 14:13. Generalnie w procesie stanowienia unijnego prawa stosowana jest przez Radę UE większość kwalifikowana z podwójnym kryterium – wymagane jest poparcie co najmniej 55 proc. państw (czyli obecnie 15) reprezentujących co najmniej 65 proc. obywateli UE. Gdy wniosek nie pochodzi z KE, liczba państw wzrasta do 72 proc. (czyli obecnie 20), ale próg demograficzny się nie zmienia.
Szańcem jednomyślności pozostaje natomiast Rada Europejska (RE), czyli szczyt szefów państw i rządów. 27 prezydentów/premierów to kolegialna głowa wspólnoty i realnie najważniejszy organ decyzyjny. Traktaty wprowadziły dla niego nieliczne wyjątki od jednomyślności, przykładem była pamiętna klęska 1:27 rządu PiS przy przedłużaniu w 2017 r. kadencji przewodniczącego Donalda Tuska. Obecnie jednym z postulatów zakończonej 9 maja konferencji w sprawie przyszłości Europy jest właśnie odejście co do zasady od jednomyślności również w RE. Konieczna byłaby jednak zmiana traktatu, która traktatowo wymaga… jednomyślności 27 państw, i to potwierdzonej ratyfikacjami drogą parlamentarną lub nawet referendalną. Tak oto kółko decyzyjnej niemocy UE się zamyka.

