Jak mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej Jezierski, Polska nie zamierza zakazywać niczego, co jest związane z poszukiwaniami i ewentualnym wydobyciem gazu niekonwencjonalnego.
"Chcemy śledzić ten proces i mieć pewność, że jest prowadzony w sposób
bezpieczny" - podkreślił. Odniósł się w ten sposób do moratorium na jeden z
elementów wydobycia gazu łupkowego - proces szczelinowania, jakie wprowadzono w
niemieckim landzie Północna Nadrenia-Westfalia oraz ograniczenie poszukiwań we
Francji.
W ocenie Jezierskiego, jeśli potwierdzą się szacunki co do ilości gazu
niekonwencjonalnego, w Polsce potrzebne będą tysiące odwiertów. "W Stanach
Zjednoczonych wykonano 35 tys. otworów i nie mamy sygnałów o dramatycznym
wpływie tych otworów na środowisko" - powiedział Jezierski. Przywołał tu opinie
amerykańskiej administracji, którymi Polska dysponuje.
"W ministerstwie środowiska, wraz z (...)Generalną Dyrekcją Ochrony
Środowiska, Głównym Inspektorem Ochrony Środowiska, z Krajowym Zarządem
Gospodarki Wodnej będziemy stali na straży, żeby ta przyszła działalność
minimalizowała wpływy na środowisko" - powiedział.
Jak mówił Jezierski, nie ma eksploatacji kopalin bez wpływu na
środowisko, a poszukiwanie i wydobycie gazu łupkowego może np. zmieniać
krajobraz, wpływać na wody powierzchniowe i podziemne, powodować emisję hałasu i
spalin. Jezierski zaznaczył, że Polska jest przygotowana na prowadzenie tego
procesu z poszanowaniem środowiska. "Mamy instytucje, które dokładnie wiedzą, co
mają robić, by bezpiecznie prowadzić poszukiwania i żeby minimalizować wpływ na
środowisko podczas wydobycia" - zapewnił.
Jezierski dodał, że koncesje udzielone już na poszukiwania przewidują obowiązkowe wykonanie 124 otworów i ewentualnie 100 dalszych, jeżeli firmy wydobywcze tego zechcą. Podkreślał, że wykonano już siedem otworów i nie stwierdzono żadnego negatywnego wpływu na środowisko, za to we wszystkich stwierdzono obecność gazu łupkowego. Przypomniał też, że w Polsce wywiercono już 7 tys. głębokich otworów do wydobycia gazu konwencjonalnego, więc proces wiercenia jest opanowany.
Główny geolog kraju mówił też o pojawiających się w mediach materiałach, np. filmach w internecie, na których widać płonący gaz, który razem z wodą wydostaje się z kranu, co ma rzekomo dowodzić zanieczyszczenia wody pitnej. Na innym filmie, pokazywanym m.in. w Parlamencie Europejskim, francuski speleolog kruszy białą skałę, polewa ją wodą i podpala. Jezierski zaprezentował więc prawdziwy łupek gazonośny, który jest szary i - jak podkreślał - nie ma nawet zapachu gazu. "Mamy do czynienia z ewidentną manipulacją, ktoś podpala karbid i mówi, że to gaz łupkowy" - skomentował.
"Dementuję informację, że prace związane ze szczelinowaniem są wielkim zagrożeniem dla wód podziemnych. Wody podziemne są eksploatowane dużo płycej. Tylko rażący techniczny błąd człowieka mógłby spowodować jakieś zanieczyszczenie" - oświadczył. Płuczka, stosowana przy szczelinowaniu, nie ma prawa kontaktować się z wodami podziemnymi - podkreślił.
Jezierski wyjaśnił też, że zlokalizowany na terenie naszego kraju gaz z
łupków jest własnością Skarbu Państwa. "Jeśli dojdzie do eksploatacji, Skarb
Państwa będzie otrzymywał z tego tytułu opłaty. Opłaty będą również otrzymywać
gminy, na terenie których prowadzona jest działalność, będzie otrzymywał
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, będą pieniądze
otrzymywać właściciele nieruchomości. (...) Trzymajmy kciuki, żeby ten gaz był"
- powiedział