Kara KNF dla Copernicusa i Szymona J.

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2021-05-20 20:00

Dom maklerski słono płaci za romans ze zdemaskowanym przez „PB” biznesmenem - przestępcą. Rachunek opiewa na 3,5 mln zł i... odcięcie głównego źródła przychodów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • za działalność w jakim okresie Komisja Nadzoru Finansowego nałożyła na dom maklerski Copernicus Securities (CS) dwie drastyczne kary?
  • co w sprawie decyzji nadzorcy ma do powiedzenia Joanna Sikorska, była prezes brokera?
  • do jakich błędów przyznają się Marcin Billewicz i Marek Witkowski, założyciele i najwięksi akcjonariusze CS?
  • i co to wszystko ma wspólnego z Szymonem J., tajemniczym biznesmenem, skazanym za kierowanie jednym gangiem, a dziś podejrzanym o szefowanie drugiemu?

Cofnięcie prawa do przyjmowania i przekazywania zleceń nabycia lub zbycia instrumentów finansowych oraz ich oferowania, a także 3,5 mln zł - takie dwie kary na Copernicusa Securities (CS) nałożyła tydzień temu Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). Jedna jest dotkliwa finansowo, druga oznacza, że notowany na NewConnect dom maklerski musi zamknąć główny biznes – pośrednictwo przy emisjach obligacji korporacyjnych. Z ustaleń „PB” wynika, że decyzja nadzoru ma bliski związek z… Szymonem J., finansistą skazanym za kierowanie jednym gangiem, a obecnie podejrzanym o szefowanie drugiemu.

Opublikowana przez KNF lista naruszeń, stanowiących podstawę nałożenia kar na CS, jest wyjątkowo długa, zawiera aż 14 pozycji. Najpoważniejsze zarzuty dotyczą oferowania obligacji – chodzi m.in. o działanie w sprzeczności z zasadami uczciwego obrotu, wprowadzanie klientów w błąd i nieprzekazywanie im rzetelnych informacji. Zdaniem nadzoru dom maklerski współpracował też z podmiotami, które nie miały stosownych uprawnień, i oferował obligacje spółek bez dokonania oceny, czy emitenci będą w stanie regulować zobowiązania. Co na to władze brokera?

- Kara KNF jest absurdalnie wysoka i ogromnie zaskakująca. Skala faktycznych naruszeń w żaden sposób jej nie uzasadnia. Z pewnością będziemy się odwoływać – komentuje Marcin Billewicz, wiceszef rady nadzorczej oraz jeden z dwóch założycieli i największych akcjonariuszy CS.

NA CELOWNIKU KNF:
NA CELOWNIKU KNF:
Drastyczne kary Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) dla Copernicusa Securities to nie koniec sprawy. Nadzorca wszczął też postępowanie dotyczące działań Joanny Sikorskiej, szefowej brokera w latach 2017-19. Zapewnia ona, że zamierza „jak najszybciej wyjaśnić wszystkie wątpliwości” KNF.
Grzegorz Kawecki

Porażka, która jest sierotą

I Marcin Billewicz, i Marek Witkowski, drugi z twórców i kluczowych akcjonariuszy, a jednocześnie członek zarządu CS, zwracają uwagę, że kontrola, na podstawie której nadzór nałożył kary, obejmowała rok 2018 i pierwszy kwartał 2019. Podkreślają, że doradcą zarządu domu maklerskiego był wtedy Tomasz Bedla, ówczesny wiceprezes Copernicus Capital TFI (CC TFI, spółka córka CS), a prezesem brokera – Joanna Sikorska. I to ona odpowiadała za organizację i nadzór nad sprzedażą obligacji.

- Do naszych zadań, jako członków rady nadzorczej, nie należało analizowanie ryzyka, związanego z poszczególnymi emitentami. Kiedy jednak pojawiły się wątpliwości, czy działania zarządu w tym zakresie są wystarczające, a przeprowadzona kontrola wykazała, że nie, odwołaliśmy Joannę Sikorską w trybie natychmiastowym [doszło do tego w lipcu 2019 r. – red.] – przekonują Marcin Billewicz i Marek Witkowski.

Podkreślają, że „nieprzypadkowo” w tym samym czasie odszedł z grupy Copernicusa także Tomasz Bedla.

Jak ich słowa komentują wywołani do tablicy menedżerowie? Tomasz Bedla przypomina, że współpracę z CS jako doradca zarządu rozpoczął dopiero w lutym 2019 r., a naruszenia wymienione przez KNF nie pokrywają się z zakresem jego obowiązków.

Z kolei Joanna Sikorska nie chce komentować decyzji nadzorcy, bo - jak tłumaczy – nie zna ani jej podstaw, ani uzasadnienia. Zrzucanie całej odpowiedzialności na nią uważa za „niezrozumiałe”. Twierdzi, że rada nadzorcza CS „czynnie uczestniczyła w bieżącej działalności operacyjnej spółki”. Marcin Billewicz i Marek Witkowski temu zaprzeczają i zapewniają, że w decyzji KNF i jej uzasadnieniu nie ma ani słowa o jakichkolwiek zastrzeżeniach do rady nadzorczej.

ŻAL ZA BŁĘDY:
ŻAL ZA BŁĘDY:
- Żałuję, że zgodziłem się opuścić zarząd domu maklerskiego na niecałe dwa lata, kiedy prezesem była Joanna Sikorska. Zrobiłem to, bo takie od samego początku były uzgodnienia z Szymonem J. Dziś wiem, że to był błąd – przyznaje Marek Witkowski, członek zarządu i znaczący akcjonariusz Copernicusa Securities.
GRZEGORZ KAWECKI

Trzeci znaczący akcjonariusz

Obecny konflikt między akcjonariuszami grupy Copernicus a jej byłymi menedżerami ma źródło w wydarzeniach z początku 2017 r. Wtedy to – jak wynika z informacji „PB” – dwaj twórcy Copernicusa podjęli rozmowy inwestycyjne z Szymonem J., współzałożycielem i byłym członkiem zarządu firmy dewelopersko-inwestycyjnej Golub Gethouse. W rezultacie rozmów, we wrześniu 2017 r., Marcin Billewicz zrezygnował z funkcji prezesa CC TFI, a Marek Witkowski - ze stanowiska szefa CS (obaj przeszli do rad nadzorczych tych firm).

Wtedy też prezesem domu maklerskiego Copernicus została Joanna Sikorska, wcześniej dyrektorka sprzedaży w Towarzystwie Ubezpieczeń na Życie Aegon.

- W 2017 r. Szymon J. zaproponował nam, by CS, dotychczas obsługujący głównie instytucje, mocniej wszedł w dystrybucję detaliczną. Przystaliśmy na ten plan, jak i na zaproponowaną przez niego kandydaturę Joanny Sikorskiej na prezesa spółki. Choć sieć detaliczna została szybko zbudowana, a przychody z oferowania obligacji znacząco wzrosły, to z perspektywy czasu wiemy, że akceptacja tego planu i tej kandydatury była błędem – przyznają Marcin Billewicz i Marek Witkowski, z przekąsem dodając, że „analiza wsteczna jest zawsze skuteczna”.

Co na to Joanna Sikorska? Twierdzi, że nie jest w stanie odnieść się do tego, kto ją rekomendował i na jakiej podstawie, a na jej powołaniu zaważyło doświadczenie zawodowe. Ówcześni wysocy pracownicy grupy Copernicus, z którymi rozmawialiśmy, przyznają jednak, że pojawienie się Joanny Sikorskiej w CS było im komunikowane jako część zmian związanych z wejściem do akcjonariatu brokera Szymona J. On sam zaś był przedstawiany jako trzeci znaczący akcjonariusz spółki.

Wolał być w cieniu
Wolał być w cieniu
Szymon J. od pół roku przebywa w areszcie, podejrzany m.in. o kierowanie gangiem. Wcześniej, choć działał w biznesie przez lata i na dużą skalę, najwyraźniej nie lubił blasku reflektorów. Tak też było w przypadku jego związków z grupą Copernicus. Aż do dziś.
materiały prasowe

Transakcje, wyroki, artykuły „PB”

Tymczasem w oficjalnym przekazie Copernicusa Szymon J. się w ogóle nie pojawiał. W podmioty z grupy inwestował nie bezpośrednio, ale za pomocą kontrolowanych przez niego firm. Jedna z nich, PAI Finance, 8 czerwca 2017 r. poinformowała o przekroczeniu progu 5 proc. w CS. Według ówczesnych cen na ten pakiet akcji mogła wydać około 0,5 mln zł.

Dokładnie tydzień wcześniej Szymon J. usłyszał... wyrok za szefowanie gangowi wyłudzającemu VAT w drodze fikcyjnych transakcji na nieruchomościach. Za to oraz dwa inne przestępstwa (oszustwo podatkowe i wystawienie nierzetelnej faktury) został skazany na rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 25 tys. zł grzywny.

Pół roku później doszło do transakcji jeszcze mocniej wiążącej Copernicusa z Szymonem J. 20 grudnia 2017 r. CS sprzedał 4 tys. akcji CC TFI (było to 9,4 proc. kapitału towarzystwa) luksemburskiej spółce Polish Equity Partners, również kontrolowanej przez Szymona J. Cena? 3,1 mln zł, przy czym z późniejszych raportów CS wynika, że zapłacona została mniejsza część tej kwoty (ponad 700 tys. zł), a na większą (2,4 mln zł) dom maklerski musiał utworzyć odpis.

Nieco ponad dwa tygodnie przed drugą transakcją przed sądem cywilnym zapadł wyrok, zobowiązujący Szymona J. do oddania brytyjskiemu funduszowi Spinnaker, bagatela, prawie 100 mln zł (plus odsetki) za nierozliczenie się z zaliczek na zakup akcji pracowniczych spółek z grupy PGE. Jesienią 2020 r. prokuratura uznała, że nie był to przypadek ani biznesowa wpadka, ale przestępstwo. Szymon J. znowu usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, a także oszustwa, prania brudnych pieniędzy i działania na szkodę wierzycieli. W konsekwencji trafił do aresztu, w którym jest do dziś.

Oba wyroki (karny i cywilny) obciążające Szymona J. ujawniliśmy w „PB” w artykułach z kwietnia i czerwca 2018 r. Założyciele Copernicusa przyznają, że to właśnie z ich powodu wcześniejsze plany zacieśniania współpracy kapitałowej z kontrowersyjnym biznesmenem spaliły na panewce (ostatecznie PAI Finance zszedł poniżej progu 5 proc. akcji w październiku 2019 r.).

- Po artykułach „PB” plan zwiększania zaangażowania Szymona J. w grupę Copernicus stał się nierealny. Nie było ani takich możliwości [ze względu na konieczność uzyskania zgody KNF - red.], ani - przede wszystkim – chęci z naszej strony. Z poziomu rady nadzorczej wydaliśmy też rekomendację, by nie obsługiwać już spółek pana J. – mówią Marcin Billewicz i Marek Witkowski.

Zbyt duży kredyt zaufania
Zbyt duży kredyt zaufania
– Na pewno popełniliśmy różne błędy. Jednym z nich było nadmierne zaufanie do ludzi, takich jak Szymon J., Joanna Sikorska czy Tomasz Bedla – ocenia Marcin Billewicz, wiceszef rady nadzorczej i znaczący akcjonariusz Copernicusa Securities.
materiały prasowe

NIewykupione obligacje

Zanim jednak do tego doszło, Copernicus sporo zarobił na pośrednictwie przy emisji obligacji spółek, związanych zarówno z Szymonem J., jak i jego wieloletnim wspólnikiem w interesach, Cezarym Jarząbkiem, prezesem i współzałożycielem spółki deweloperskiej Golub Gethouse (GG). Zaczęło się jeszcze w drugiej połowie 2016 r. od sprzedaży papierów PAI Obligacje, napędzanej przez Szymona J. - jak wynika z naszych informacji - m.in. obietnicami wynajmu luksusowych samochodów dla najlepszych sprzedawców. Potem CS oferował obligacje kolejnych spółek, związanych z dwoma twórcami GG: PAI Capital, PIF Obligacje i różnych podmiotów z grupy GG.

Wszystkie te firmy łączy to, że przynajmniej część ich papierów dłużnych nie została wykupiona w terminie. I jeszcze to, że obligacje były sprzedawane nie tylko przez Copernicusa, ale też różnych jego kontrahentów, w tym przez powiązaną z Szymonem J. i Cezarym Jarząbkiem spółkę Supreme, o której pisaliśmy w ubiegłym roku m.in. w kontekście umieszczenia jej na liście ostrzeżeń publicznych KNF w związku z podejrzeniem pośredniczenia w oferowaniu obligacji GetBacku (sprawę wyjaśnia prokuratura).

Przypomnijmy, że nadzór, karząc CS przed tygodniem, zarzucił mu m.in. właśnie współpracę z podmiotami trzecimi, niemającymi stosownych uprawnień, oraz oferowanie obligacje różnych spółek bez baczenia na to, czy będą one w stanie regulować zobowiązania. Czy chodzi właśnie m.in. o firmy powiązane z Szymonem J. i Cezarym Jarząbkiem?

- W decyzji KNF i jej uzasadnieniu nie są wymienieni żadni emitenci ani spółki, z którymi współpracował CS – odpowiada Marcin Billewicz.

Na cenzurowanym w KNF

Oprócz ostatniej decyzji o dwóch karach dom maklerski Copernicus Securities był napominany przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF) jeszcze dwa razy. W 2008 r., kiedy nadzorca zobowiązał go do zapłaty 150 tys. zł, i w sierpniu 2020 r., kiedy wpisał brokera na listę ostrzeżeń publicznych w związku z wykonywaniem w okresie od lipca 2018 r. do kwietnia 2019 r. czynności doradztwa inwestycyjnego bez wymaganego zezwolenia (śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura).

Dużo większej liczby naruszeń prawa KNF dopatrzyła się w ostatnich latach w działalności Copernicus Capital TFI. W 2013 r. nadzór nałożył na towarzystwo dwie kary: 700 tys. zł i 500 tys. zł, w 2016 r. jedną - 100 tys. zł, w 2017 r. też jedną - 450 tys. zł, a w 2019 r. aż trzy - 2 mln zł, 1,5 mln zł i 250 tys. zł. Ten maraton kar zakończył się w grudniu 2020 r., kiedy KNF ze względu na zbyt niskie kapitały własne towarzystwa odebrała mu zezwolenie na wykonywanie działalności.