Kłopotliwe związki Jarząbka cz. 2

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2020-08-04 22:00

Na czarnej liście KNF i pod lupą prokuratury znalazły się spółki prezesa Golub Gethouse i dyrektora, który... ma na karku wyrok za oszustwo kredytowe

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • za co na czarną listę KNF trafiła spółka szefa Golub Gethouse, dewelopera znanego z budowy warszawskich drapaczy chmur
  • co ta spółka ma wspólnego z Szymonem Józefowiczem, skazanym za kierowanie gangiem wyłudzającym VAT
  • jaki wyrok ciąży na innym współpracowniku Cezarego Jarząbka, Marcinie Panku,
  • i co to wszystko ma wspólnego z aferą Getbacku

W połowie czerwca ujawniliśmy, co łączy Cezarego Jarząbka, prezesa i wspólnika spółki Golub Gethouse (GG), znanej z budowy warszawskich drapaczy chmur, z Szymonem Józefowiczem, finansistą prawomocnie skazanym za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i oszustwa podatkowe w branży nieruchomości. Okazuje się, że powiązań między biznesmenami jest więcej, a kolejne to spółka Supreme, figurująca na liście ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Trafiła tam ponad rok temu razem z Level Up Finance, firmą zarządzaną w przeszłości przez Marcina Panka, dyrektora w GG, który… też ma na koncie prawomocny wyrok skazujący.

NIE MOJA SPRAWA:
NIE MOJA SPRAWA:
Supreme pozostawiła po sobie długi, a egzekucje prowadzone przeciw spółce są bezskuteczne. Co na to Cezary Jarząbek, kontrolujący firmę w latach 2017-19? Odpowiada, że to zarząd firmy, a więc Bartosz Kozikowski, zaciągał zobowiązania i jest odpowiedzialny za ich realizację. Dziś prezesem i właścicielem Supreme (nazywającej się już V26) jest jednak nie Bartosz Kozikowski, ale inna osoba, zupełnie nieznana na rynku finansowym.
Fot. WM

Jedna faktura i problem

Supreme to założona w 2016 r. przez Bartosza Kozikowskiego (wcześniej pracującego dla spółek Getin Holdingu) firma, która w zamyśle, jako tzw. family office, miała zarządzać majątkiem zamożnych klientów. Od maja 2017 r. jej większościowym udziałowcem, za pośrednictwem polskiej spółki Polish Investments Forum Sales & Distribution (PIFSD) i maltańskiej Polish Investments Forum (PIF), był Cezary Jarząbek. Prezes GG był szefem rady nadzorczej Supreme między czerwcem 2017 r. a majem 2019.

Jak tłumaczy to, że spółka trafiła na czarną listę KNF i pod lupę śledczych, których nadzór zawiadomił o prowadzeniu przez nią działalności maklerskiej bez zezwolenia, w postaci pośrednictwa w oferowaniu obligacji GetBacku? Cezary Jarząbek podkreśla, że to nie on, ale Bartosz Kozikowski zarządzał Supreme. Zaznacza, że gdy dowiedział się o wpisie Supreme na listę ostrzeżeń KNF, zrezygnował z funkcji w radzie nadzorczej, a udziały sprzedał Bartoszowi Kozikowskiemu.

— Nie mam wiedzy, aby Supreme oferowała obligacje GetBacku w okresie, kiedy byłem członkiem rady nadzorczej — mówi Cezary Jarząbek.

Jak twierdzi, z informacji uzyskanych od GetBacku wynika, że Supreme wystawiła na rzecz niesławnej firmy windykacyjnej tylko jedną fakturę na około 5 tys. zł z tytułu obsługi obligacji serii AP24. Stało się to w październiku 2016 r., czyli kilka miesięcy przed wejściem kapitałowym szefa GG do Supreme. Cezary Jarząbek przyznaje, że w 2019 r. z pretensjami do Supreme, a także do niego, wystąpił jeden z klientów tej spółki, twierdząc, że nabył obligacje Get- Backu innej serii (AN24) bezpośrednio za namową Bartosza Kozikowskiego. Inwestycja nastąpiła jednak w wakacje 2016 r., kiedy szef GG nie miał żadnych relacji biznesowych ani z Bartoszem Kozikowskim, ani z Supreme.

Pokrzywdzony klient

Dotarliśmy do tego klienta, który — jak się okazuje — kupił obligacje GetBacku za ponad 1,7 mln zł. Zgodził się na rozmowę z „PB” z zastrzeżeniem anonimowości, dlatego nazwiemy go X.

— Bartosz Kozikowski pod szyldem Supreme zarekomendował mi w 2016 r. „bezpieczne”, według niego, obligacje Get- Backu, umawiając mnie wcześniej na spotkanie z ówczesnym prezesem firmy windykacyjnej Konradem K. i przekazując mi wszystkie dokumenty, a jednocześnie nie informując o ryzyku związanym z tą inwestycją. Namawiał mnie też do nabycia papierów dłużnych firm związanych z Konradem K.: GetBacku Managers i Hussar Gruppy, ale na szczęście się nie zdecydowałem — mówi X.

Informuje, że złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu oszustwa na jego szkodę przy sprzedaży obligacji GetBacku, a także o prowadzeniu przez Supreme doradztwa inwestycyjnego bez wymaganej prawem licencji. Druga kwestia dotyczy też działalności Supreme w latach 2017-18, czyli w okresie, gdy większościowym udziałowcem spółki był pośrednio Cezary Jarząbek.

— Oferowano mi do nabycia obligacje firm związanych z szefem GG, czyli Golub Gethouse MLT i SMEO, a także jednej z luksemburskich spółek Szymona Józefowicza, o którego problemach z prawem dowiedziałem się później z artykułów w „PB”. Wszystko to potwierdzają liczne mejle, które przekazałem prokuraturze — mówi X.

Rola Copernicusa

Jak to komentuje Bartosz Kozikowski? Zapewnia, że zarzuty są bezpodstawne, bo nigdy nie zajmował się działalnością, którą można by nazwać doradztwem inwestycyjnym, a Supreme nie miała żadnego udziału w nabyciu przez X obligacji Get- Backu. Były szef Supreme twierdzi, że jeśli jakiś klient miał potrzebę zainwestowania w instrumenty finansowe, był odsyłany do Copernicusa Securities.

To, że obsługą obligacji, m.in. Goluba, zajmował się dom maklerski Copernicus, podkreśla też Cezary Jarząbek. Twierdzi, że Bartosz Kozikowski był „przez jakiś czas” pracownikiem Copernicusa, „więc jeżeli oferował jakieś obligacje, to nie jako Supreme, tylko jako pracownik DM Copernicus”. Informację o zatrudnieniu na małą część etatu w Copernicusie prezesa Supreme i współpracowników tej spółki potwierdziliśmy w innych źródłach.

Zapytaliśmy więc Marka Witkowskiego, ówczesnego prezesa domu maklerskiego, na czym polegała współpraca brokera z Supreme i w jakim okresie był w nim zatrudniony Bartosz Kozikowski. Usłyszeliśmy jedynie, że Copernicus w czerwcu 2018 r. złożył do KNF wniosek o przyznanie Supreme statusu agenta firmy inwestycyjnej, który został wycofany w kwietniu 2019 r. [po umieszczeniu Supreme na liście ostrzeżeń KNF — red.] oraz że „w omawianym okresie pan Bartosz Kozikowski pozostawał w stosunku pracy z Copernicus w ramach departamentu sprzedaży”.

Kasa Józefowicza

Klient X twierdzi jednak, że jego kontakty z Bartoszem Kozikowskim, dotyczące kolejnych propozycji inwestycji w obligacje, odbywały się pod szyldem Supreme, a nie Copernicusa. Tak było m.in. jesienią 2017 r., kiedy to za namową szefa Supreme X kupił za 300 tys. zł obligacje luksemburskiej spółki Polish Alternative Investments (PAI), kontrolowanej przez Szymona Józefowicza.

Papiery, mimo że już zapadł ich termin, zostały wykupione tylko w dwóch trzecich. Luksemburska PAI to firma, w którą kilkadziesiąt milionów złotych zainwestował polski PAI FIZ, przedstawiany w latach 2016-17 w prezentacjach dla inwestorów jako fundusz, którego „głównymi menedżerami” i „beneficjentami” są: skazany za wyłudzenia VAT Szymon Józefowicz oraz Cezary Jarząbek (ten ostatni informacjom z prezentacji zaprzecza). Pieniądze PAI FIZ po wysłaniu do Luksemburga wracały do Polski w postaci inwestycji PAI w spółki kontrolowane bądź to przez finansistę z wyrokiem na karku, bądź to przez szefa GG.

Okazuje się, że beneficjentami takich inwestycji były też spółki PIFSD i PIF, czyli te, za pośrednictwem których Cezary Jarząbek kontrolował Supreme. Luksemburska PAI w 2017 r. udzieliła im dwóch pożyczek na łącznie 2,8 mln zł, a działo się to w koincydencji czasowej z tym, jak PIF inwestowała w PIFSD, a ta w Supreme. Jak to komentuje Cezary Jarząbek? Czy to Szymon Józefowicz, za pośrednictwem luksemburskiej PAI, sfinansował inwestycję szefa GG w Supreme? A jeśli nie, to na jaki cel PIF i PIFSD przeznaczyły te 2,8 mln zł?

— Nie mogę komentować tak szczegółowych informacji gospodarczych — odpowiada Cezary Jarząbek.

Nominacja Józefowicza

O tym, że szef GG za wszelką cenę chce odciąć się od Szymona Józefowicza, który w latach 2010-13 zasiadał z nim w zarządzie dewelopera, pisaliśmy już w połowie czerwca. Kolejnym tego dowodem mogą być zmiany na stronie internetowej Supreme, do jakich doszło na początku 2018 r. Szymon Józefowicz figurował na niej jako członek rady doradców spółki, ale tylko do momentu, gdy… zapytaliśmy o to Cezarego Jarząbka.

Zaraz po tym nazwisko finansisty usunięto z witryny. Kolejny dowód? Cezary Jarząbek twierdzi, że na członka rady nadzorczej Supreme powołało go walne zgromadzenie spółki, czyli Bartosz Kozikowski i kontrolowana przez szefa GG spółka PIFSD (wtedy nazywająca się jeszcze BCW 45). To jednak nieprawda. Z dokumentów rejestrowych wynika, że 30 czerwca 2017 r. Cezarego Jarząbka powołał osobiście… Szymon Józefowicz — jako prezes PIFSD.

Co ciekawe, Szymon Józefowicz zrobił to już jako skazany prawomocnie (na początku czerwca) szef gangu wyłudzającego VAT. Informacja o wyroku, która sprawiła, że finansista nie mógł być dalej prezesem PIFSD, dotarła do sądu rejestrowego w sierpniu 2017 r. Wtedy — decyzją dyrektorów maltańskiej PIF (wśród nich Szymona Józefowicza) — na fotelu prezesa PIFSD zastąpił go Cezary Jarząbek. Szef GG tymczasem twierdzi, że o skazaniu znajomego dowiedział się… dopiero w 2018 r. z artykułów „PB”.

Dyrektor z wyrokiem

Szymon Józefowicz to niejedyna skazana za przestępstwo osoba związana z Cezarym Jarząbkiem. Prawomocny wyrok na koncie ma też Marcin Panek, były dyrektor w Getin Noble Banku i Idea Banku, który w GG od października 2016 r. jest dyrektorem ds. zasobów kapitałowych. Zaledwie miesiąc przed objęciem przez niego stanowiska, we wrześniu 2016 r., uprawomocnił się wyrok, w którym Marcin Panek został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata za tzw. oszustwo kredytowe.

Jesienią 2009 r., jako regionalny dyrektor sprzedaży w Getin Noble Banku, nie dopełnił obowiązków, składając liczne pisemne oświadczenia o własnoręczności podpisów dwóch osób na dokumentach kredytu hipotecznego na prawie 3 mln zł, gdy w rzeczywistości podpisy te zostały podrobione przez trzecią osobę. Na mocy wyroku Marcin Panek musiał zwrócić bankowi ponad 17 tys. zł nienależniepobranej prowizji. Jak dziś komentuje tę sprawę? Podkreśla, że wyrok uległ zatarciu i w świetle prawa jest osobą niekaraną.

— To nauczka, którą dostałem, i bardzo bolesna lekcja, z której wyciągnąłem wnioski, ale o szczegółach nie chcę mówić — ucina Marcin Panek.

Twierdzi, że podejmując pracę dla GG, nie informował Cezarego Jarząbka o swym wyroku, co szef GG potwierdza. Czy procedury dewelopera nie przewidują jednak sprawdzania kandydatów na stanowiska dyrektorskie pod kątem ich karalności? Marcin Panek jako dyrektor ds. zasobów kapitałowych odpowiada przecież za główne źródło finansowania grupy GG, czyli obligacje i certyfikaty funduszy inwestycyjnych, oferowane m.in. inwestorom indywidualnym. Kiedy Cezary Jarząbek dowiedział się o wyroku podwładnego? Te pytania prezes GG pozostawił bez odpowiedzi, stwierdzając jedynie, że według zaświadczenia z Krajowego Rejestru Karnego Marcin Panek jest osobą niekaraną.

Śledczy na tropie

Tymczasem z ustaleń „PB” wynika, że wyrok to niejedyna kontrowersyjna karta w życiorysie Marcina Panka. W przeszłości był prezesem i większościowym udziałowcem (dziś obie funkcje pełni jego małżonka) Level Up Finance (LUF), czyli… kolejnej spółki, która w ubiegłym roku trafiła na listę ostrzeżeń KNF, bo — zdaniem komisji — naruszyła prawo, pośrednicząc w oferowaniu obligacji GetBacku.

Marcin Panek pracował w GetBacku przez cztery miesiące 2016 r., tuż przed zatrudnieniem w GG, na podstawie kontraktu podpisanego w imieniu LUF. W windykatorze pełnił funkcję zastępcy dyrektora zarządzającego w obszarze produktu, a do jego obowiązków należała m.in. organizacja struktur sprzedażowych i realizacja planów sprzedaży obligacji aferalnej spółki.

Marcin Panek zapewnia, że w ramach umowy z GetBackiem ani on, ani LUF nie oferował obligacji windykatora. Podkreśla, że potwierdza to też treść ugody, którą w połowie czerwca 2020 r., a więc już po tym, jak sprawą zaczął się interesować „PB”, LUF (nazywający się już New Capital) zawarł z GetBackiem. Z naszych informacji wynika, że w następstwie ugody New Capital zobowiązał się zwrócić większość pieniędzy otrzymanych na podstawie kontraktu z 2016 r., a GetBack wysłał do KNF i prokuratury pisma sugerujące usunięcie spółki z czarnej listy i umorzenie śledztwa.

Tymczasem z korespondencji mejlowej, jaką przedstawił nam X, wynika, że w jego kontaktach z Supreme, dotyczących obligacji GetBacku i powiązanych z nim firm, oraz w spotkaniu z Konradem K. uczestniczył właśnie Marcin Panek. O tym, czy działania przedstawicieli Supreme i LUF wypełniły znamiona jakichkolwiek przestępstw, zdecyduje Prokuratura Regionalna w Warszawie, prowadząca wielkie śledztwo w sprawie nieprawidłowości w GetBacku. Agnieszka Zabłocka- -Konopka, jej rzecznik prasowy, informuje, że po zawiadomieniu KNF z 2019 r. śledztwo zostało rozszerzone o wymienionych w nim pośredników, w tym Supreme i LUF, oraz że w tym wątku na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów.