Klienci TU: trudny dostęp do rachunków

Katarzyna Ostrowska
opublikowano: 2000-09-08 00:00

Klienci TU: trudny dostęp do rachunków

TO NIE LOKATA: Andrzej Burża, wiceprezes Allianz Życie, oraz Iwona Ochocka, członek zarządu Amplico AIG Life, zgodnie twierdzą, że klienci często mylą rachunek inwestycyjny w polisie z inną lokatą. fot. GK, MP

Towarzystwa ubezpieczeń na życie nie chcą informować klientów, którzy zdecydowali się na ubezpieczenie z funduszem inwestycyjnym, o stanie ich rachunków inwestycyjnych. Przyczyną ma być zbyt skomplikowana dla klientów — zdaniem przedstawicieli TU — logika dzielenia składki na część ochronną i inwestycyjną.

Klienci życiowych towarzystw ubezpieczeniowych nie mają łatwego dostępu do informacji o stanie rachunku inwestycyjnego. Dotyczy to produktów ubezpieczeniowych powiązanych z funduszem inwestycyjnym. Teoretycznie mają prawo dostępu do takich danych zapewnione w warunkach ogólnych ubezpieczenia i mogą zgłosić się do towarzystwa czy agenta. Ubezpieczyciele nie są jednak skłonni ich udostępniać.

Andrzej Wojtyński, prezes Gerling Życie, twierdzi, że nieudostępnianie tych danych nie wynika z niechęci ubezpieczycieli, lecz ze skomplikowanego sposobu dzielenia składki.

— W centrali Gerlinga Życie pracuje 150 osób. Gdybym chciał szybko wyjaśnić im cały mechanizm związany ze składką ochronną i częścią inwestycyjną, musiałbym zorganizować 3-dniowe seminarium. To jest bardzo skomplikowane i nie da się tego wytłumaczyć w skrócie — dodaje Andrzej Wojtyński.

Problem z ubezpieczeniami z funduszem inwestycyjnym polega na tym, że początkowo znacząca część składki przekazywana jest na część ochronną. Wraz z upływem czasu ona maleje, klient zaczyna więc coraz więcej oszczędzać, a wówczas jej większa część jest inwestowana.

Inaczej sytuacja wygląda w polisach grupowych. Grupowe produkty są zbliżone do ubezpieczenia rocznego i de facto rozliczane są w cyklu rocznym. Ponadto klient może sam zdefiniować, jaka część składki ma być przeznaczona na inwestycje. Ubezpieczenie indywidualne jest pod tym względem bardziej skomplikowane.

— Klient może oczywiście przyjść do nas i poprosić o pokazanie stanu rachunku, ale straci na to wiele czasu — twierdzi Andrzej Wojtyński.

Brak jawnej, jak choćby w przypadku TFI czy funduszy emerytalnych, i przejrzystej informacji dla klientów produktów z funduszem inwestycyjnym związany jest także m.in. z opłatami pobieranymi przez ubezpieczycieli oraz prowizjami dla agentów ubezpieczeniowych, które w pierwszym roku trwania polisy są bardzo wysokie.

— Umowy zawierane przez zakłady ubezpieczeń na życie skonstruowane są w taki sposób, że większość kosztów wynikających z ich zawarcia pobierana jest w pierwszych latach ubezpieczenia. W związku z tym niewiele środków może być inwestowanych w pierwszym roku — wyjaśnia Iwona Ochocka, członek zarządu Amplico AIG Life, dyrektor pionu obsługi klienta.

Przez pierwsze dwa lata oszczędzania na rachunku inwestycyjnym właściwie nie ma żadnych środków. W trzecim roku można odzyskać jedną składkę, a zainwestowane pieniądze zwracają się często dopiero po 10 latach.

— Ubezpieczenie z funduszem inwestycyjnym nie jest inwestycją na dwa lata. Zapewnia ono ochronę długoterminową. Ten rodzaj ubezpieczenia ma uczyć miesięcznej dyscypliny oszczędzania na przyszłość — mówi Mirosław Kowalski, prezes grupy Zurich w Polsce.

Zdaniem Andrzeja Burży, wiceprezesa Allianz Życie, klienci są często wprowadzani w błąd przez agentów, którzy nie tłumaczą im różnicy między rachunkiem inwestycyjnym a lokatą. Ubezpieczenia z funduszem inwestycyjnym nie osiągają takiej dynamiki wzrostu zainwestowanych pieniędzy.

— Klienci traktują rachunek jako powierniczy i w krótkim czasie chcą wycofać pieniądze, nie zdając sobie sprawy z długoterminowości tej inwestycji — tłumaczy Andrzej Burża.

Podobnego zdania jest Iwona Ochocka, która uważa, że porównywanie efektów inwestycyjnych z tytułu ubezpieczenia z ewentualną lokatą bankową po upływie kilkunastu miesięcy nie ma sensu.

— O znaczeniu zawarcia umowy ubezpieczeniowej mogą najszybciej przekonać się osoby, które spotkało nieszczęście lub ich rodziny. Otrzymują wówczas znaczne kwoty odszkodowań — uważa Iwona Ochocka.

Katarzyna Ostrowska