To kolejna po Ukrainie poradziecka republika przeciągana między Rosją a Unią Europejską. Ugrupowania promoskiewskie żądają wypowiedzenia umowy stowarzyszeniowej Mołdawii z UE oraz wstąpienia tej republiki do Unii Euroazjatyckiej, montowanej przez Władimira Putina.
Najwięcej mandatów zdobyła prorosyjska partia socjalistyczna — 25. Mający podobny program komuniści zajmą w parlamencie 21 miejsc. Ale trzy partie zdecydowanie prozachodnie mają na pewno większość, co najmniej 55 mandatów w 101-osobowym parlamencie. Arytmetyka jest jednoznaczna: 23 plus 19 plus 13.
Koalicjanci są po prostu skazani na siebie, ponieważ podział dwóch obozów jest tam niezrównanie głębszy niż np. u nas między PO a PiS. Oddychając z ulgą, że Mołdawia jednak nie wypadnie z programu partnerstwa wschodniego UE, powinniśmy zapamiętać tamtejsze wyniki również w kontekście wyborów do Sejmu za rok. Zdobycie przez jakąś partię pierwszego miejsca pod względem liczby mandatów, daleko poniżej większości bezwzględnej, absolutnie jej nie upoważnia do myślenia o rządzeniu.