Dawno pozbyliśmy się złudzeń, że w obszarze bezpieczeństwa energetycznego podstawą decyzji jest rachunek ekonomiczny. Ten szczególny biznes stał się pochodną strategii politycznych, dlatego PGNiG i Gazprom samodzielnie nie mogą wykonać żadnego ruchu. W tym kontekście fatalnie się stało, że przesilenie negocjacji gazowych zbiegło się terminowo z nagłośnieniem w Polsce kwestii czeczeńskiej. Rzecz jasna zatrzymanie i zwolnienie Ahmeda Zakajewa nie ma żadnego przełożenia na zarządzanie jamalską rurą gazową, stawki przesyłowe etc. Jednak dla Moskwy staje się idealnym pretekstem, żeby się z Warszawą i Brukselą podroczyć, licząc na zmiękczenie naszego stanowiska wraz ze spadkiem temperatury.
Na grudzień planowana jest wizyta prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w Polsce.
Politycznie wszystko już postanowiono, pozostawały uzgodnienia organizacyjne.
Nagle zaczyna jednak dominować ton "nie potwierdzam, nie zaprzeczam". Niestety,
podobny syndrom paraliżuje mityczne porozumienie gazowe.