Binance, największa na świecie giełda kryptowalut, której dobowe obroty idą w miliardy dolarów, nie chce dłużej walczyć z systemem ― próbuje ułożyć się z regulatorami. Wprowadza gruntowne zmiany ― na pierwszy ogień poszły kwestie bezpieczeństwa, w tym procedury związane z przeciwdziałaniem praniu pieniędzy i finansowaniem terroryzmu oraz weryfikacją tożsamości klientów. Spowodowało to gigantyczny odpływ kapitału z giełdy, bo anonimowość to ogromny walor dla uczestników rynku krypto. Binance wierzy jednak, że to chwilowy problem i uda się nawiązać nić porozumienia z niezadowolonymi klientami.
Apel o współpracę
― Binance to firma globalna, więc podejmowane decyzje wpływają na klientów z całego świata, również z Polski. Największa zmiana, wprowadzona ostatnio, dotyczy procedury KYC [z ang. know your customer ― red.]. Każdy użytkownik platformy, który chce mieć dostęp do pełnej oferty, musi przejść weryfikację średniozaawansowaną: przesłać nam zdjęcia dowodu osobistego i selfie. Użytkownikom, którzy są z nami od dawna i nie dopełnili tego obowiązku, tymczasowo ograniczyliśmy uprawnienia do wypłat [limit jednorazowej transakcji wynosi 0,06 bitcoina - red.], anulowania zleceń i zamykania pozycji ― wyjaśnia Katarzyna Wabik, przedstawicielka Binance’a w Polsce.
Pełna weryfikacja wymaga uwierzytelnienia adresu zamieszkania za pomocą dokumentu, co skutkuje m.in. zniesieniem dziennego limitu wypłaty bitcoinów.

Binance działa od czterech lat i zatrudnia obecnie ok. 2 tys. pracowników, z których 40 proc. stanowią kobiety. Tylko w tym roku zespół ds. compliance urósł o 500 proc. W tym zakresie giełda współpracuje również z zewnętrznymi firmami, takimi jak: Cipher Trace, Elliptic, TRM, Refinitiv, Jumio, Onfido. Niedawno globalnym inspektorem ds. przeciwdziałania praniu pieniędzy został Greg Manohan, były śledczy kryminalny Departamentu Skarbu USA. Katarzyna Wabik przekonuje, że to zmiana na lepsze, która jest nieunikniona.
― Branża krypto dynamicznie się zmienia. Balansujemy na granicy firmy technologicznej i finansowej. Jeśli chcemy stać się pełnoprawną częścią gospodarki, musimy dostosować się do zewnętrznych wymogów regulacyjnych, które przybierają na sile. Jesteśmy otwarci na dialog z legislatorami. Chcemy podzielić się wiedzą, a nie narzucać rozwiązania ― wyjaśnia przedstawicielka Binance’a.
Trwają prace nad europejskimi rozporządzeniem MiCA (z ang. markets in crypto assets). Obecnie projektem przepisów zajmują się parlamentarne komisje, do których wpłynęły liczne opinie z rynku. Rozporządzenie powinno zostać uchwalone do końca 2023 r. Zaczną obowiązywać po upływie okresu przejściowego.
We wrześniu ubiegłego roku Komisja Europejska (KE) w ramach pakietu finansów cyfrowych przyjęła rozporządzenie MiCA, dotyczące kryptoaktywów. To pierwszy tak kompleksowy akt prawny regulujący ten rynek. Wspiera innowacje przy zachowaniu stabilności finansowej i ochronie inwestorów przed ryzykiem. Przepisy mają zapewnić jasność i pewność prawa emitentom i dostawcom kryptoaktywów. Ponadto pozwolą operatorom posiadającym zezwolenie w jednym państwie członkowskim świadczyć usługi w całej Unii. Zabezpieczenia obejmują wymogi kapitałowe, utrzymywanie aktywów, obowiązkową procedurę skargi dostępną dla inwestorów oraz prawa inwestora wobec emitenta. Zdaniem Martina Erholda, specjalisty ds. regulacji w Bitpandzie, choć regulacje budzą emocje, docelowo powinny ułatwić skalowanie biznesowe i zintegrowanie rynków europejskich. Teraz, gdy trwają prace nad nowym prawem, jest czas na dialog z udziałem branży. Ekspert zwraca uwagę, że zbyt mocno wyśrubowane przepisy mogą zdławić technologiczny postęp, ale jednocześnie niektóre podmioty trzymają się z daleka od rynku krypto z powodu braku klarownych przepisów. Regulacje dotyczące przeciwdziałania praniu pieniędzy i weryfikacji klienta są niewystarczające i różne w poszczególnych krajach europejskich, więc dostosowanie się do nich jest czasochłonne i kosztowne. Jego zdaniem przepisy MiCA wejdą w życie za około trzy lata. Powinny spowodować rozwój branży. Mogą też wywołać konsolidację.
Katarzyna Wabik podkreśla, że branża jest młoda, a brak jasnych reguł hamuje jej rozwój i powstrzymuje dużych graczy instytucjonalnych przed wejściem na ten rynek. Zaznacza, że nie wszystkie bariery można usunąć globalnym aktem prawnym, dlatego tak ważne są działania regulacyjne w poszczególnych państwach. Zgłasza gotowość Binance’a do rozpoczęcia dialogu z polskim nadzorem i legislatorami. Przekonuje, że kryptowaluty diametralnie różnią się od walut fiducjarnych.
― Mają ograniczoną podaż i zróżnicowany charakter ― m.in. pełnią funkcję płatniczą, są dobrem niematerialnym, towarem. Trzeba wypracować modus operandi, co wymaga czasu. Regulacje w tym zakresie powinny jednak uwzględniać przynajmniej stanowisko wiodących graczy z branży, takich jak my ― uważa przedstawicielka Binance’a.
Jej zdaniem wytyczne w sprawie prania pieniędzy i weryfikacji tożsamości to za mało ― firmy krypto powstają na nieuregulowanym gruncie, co utrudnia budowanie zaufania. Dlatego Binance wychodzi przed orkiestrę i wyznacza branży kodeks dobrych praktyk, a to przyciąga na rynek nowych inwestorów.
W tym roku nadzorcy z różnych krajów ostrzegali inwestorów przed Binance’em. Zrobił to organ brytyjski, niemiecki, kajmański, tajski, a w ślad za nimi poszła również Komisja Nadzoru Finansowego. KNF zaleca szczególną ostrożność przy korzystaniu z usług podmiotów z tej grupy oraz handlu kryptowalutami i kryptoaktywami, ponieważ może się to wiązać ze znacznym ryzykiem, mogącym skutkować utratą pieniędzy.
Szacuje się, że ok. 900 tys. Polaków posiada coiny, a w pierwszym kwartale tego roku wydali na nie cztery razy więcej niż od października do grudnia 2020 r. Wywodzący się z Chin Binance (obecnie jest poza jurysdykcją chińską, spółki ma m.in. na Kajmanach, w Niemczech, Wielkiej Brytanii i USA) nie ujawnia wskaźników biznesowych. Katarzyna Wabik nie odpowiada wprost na pytanie, ilu polskich klientów obsługuje giełda i jaki jest ich udział w obrotach. Podaje inne wskaźniki.
― Polacy lubią kryptowaluty i interesują się nimi, a w styczniu Binanace był wśród nich drugim pod względem popularności internetowym portalem kryptowalutowym. Nasza aplikacja mobilna w App Store przez kilka tygodni utrzymywała się w Polsce na szczycie pod względem liczby pobrań w kategorii darmowych aplikacji finansowych ― mówi przedstawicielka Binance’a.
Taki dobowy obrót, według serwisu Coinmarketcap.com, miał Binance 8 września tego roku.
Brak PLN to nie problem
Binance nie umożliwia dokonywania transakcji w złotym - dopiero nad tym pracuje. Nie stanowi to jednak przeszkody dla klientów z Polski. Korzystają głównie z euro i dolara, używają kart wielowalutowych. Jakie instrumenty sobie upodobali?
Najczęściej uprawiają tzw. spot trading, czyli kupują i sprzedają coiny. Chętnie korzystają też z tzw. stakingu, który polega na trzymaniu kryptowalut na giełdzie przez określony czas w zamian za nagrody. Popularny jest również tzw. launchpool. To również tymczasowe zamrażanie kryptoaktywów na czymś w rodzaju lokaty, gdzie zysk wypłacany jest z nowych coinów, wprowadzanych na giełdę. Trendy polskie pokrywają się z globalnymi. Giełda daje dostęp do 385 coinów i oferuje 740 par walutowych.
― Polska to perspektywiczny rynek, podejmujemy na nim wiele inicjatyw. Uruchomiliśmy platformę NTF [z ang. non-fungible token, np. cyfrowa karta kolekcjonerska - red]. W tym zakresie nawiązaliśmy współpracę m.in. z youtuberem Krzysztofem Gonciarzem i klubem piłkarskim Legia Warszawa. Żeby kryptowaluty się przyjęły, wprowadziliśmy do oferty kartę, którą można płacić w sklepach stacjonarnych. Wystarczy mieć w portfelu coiny, a podczas transakcji dochodzi do przewalutowania na pieniądz fiducjarny ― mówi Katarzyna Wabik.
Informuje, że Changpeng Zhao, CEO Binance’a, poszukuje krajów, również w Europie, w których zarejestruje spółki. Polska jest w kręgu zainteresowań, ale ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Binance działa w modelu zdecentralizowanym, a zespół pracuje zdalnie.
Tuż przed ogłoszeniem decyzji o obniżeniu limitów wypłat [czyli 28 lipca 2021 r. - red.] z Binance’a wycofano 53 tys. bitcoinów o wartości ok. 2 mld USD. Być może ktoś się jej spodziewał i wycofał kapitał, który nigdy miał nie podlegać weryfikacji. Właśnie tej zasady, zgodnej z ideą kryptowalut, giełda długo broniła jak niepodległości. Czasy, w których konto na platformie można było założyć, podając tylko adres email, dobiegają jednak końca. Anonimowość nie stanowiła dużego problemu, gdy bitcoin kosztował 100 USD, a obrót kryptowalutami był marginalny. Obecnie rynek jest wart ponad 2 bln USD, a liczba osób mających do czynienia z kryptowalutami wzrosła do 200 mln.
Binance jest największą giełdą na świecie pod względem obrotów i liczby użytkowników. Nadal dynamicznie rozszerza działalność i prowadzi agresywną ekspansję geograficzną. Będąc takim graczem, nie da się lawirować poza systemowym radarem. Niewykluczone, że firma dostała ultimatum: albo gra z regulatorami w jednej lidze, albo zostanie zdelegalizowana, co skończy się zejściem do podziemia, a w najgorszym scenariuszu likwidacją. Koniec końców domena może zostać zablokowana na poszczególnych rynkach, jak Google i Facebook w Chinach.
Innym powodem zmiany polityki wewnętrznej Binance’a może być przygotowanie firmy do sprzedaży lub debiutu giełdowego. Bieżące działania należy wówczas tłumaczyć jako czyszczenie rachunków z kapitału niewiadomego pochodzenia. Firma powinna prowadzić transparenty biznes, jak np. Coinbase [rywal zadebiutował na nowojorskim parkiecie w połowie kwietnia tego roku, a jego wycena na koniec pierwszego dnia notowań osiągnęła 86 mld USD - red.). Jeśli jednak założyciele Binance’a zechcą sprzedać udziały, to w tym cyklu mają szansę osiągnąć rekordową wycenę.
Regulacja rynku krypto jest uzasadniona. System nie jest doskonały, czego dowodem są nasze krajowe afery: Amber Gold i GetBack. Jeśli takie rzeczy dzieją się pod okiem nadzoru, to możemy sobie tylko wyobrazić, co musi się dziać poza nim. Skala i możliwości nadużyć są przeogromne. Jak słusznie argumentuje Gary Gensler, szef amerykańskiej komisji nadzoru finansowego, chodzi przede wszystkim o wyeliminowanie z rynku oszustów, którzy naciągają ludzi. Sądzę, że drugim celem regulatorów jest zmuszenie biznesów i inwestorów krypto do płacenia podatków.