Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) zrewidował swoje długoterminowe prognozy. Okazuje się, że dziura w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) będzie znacznie większa, niż dotąd przewidywał. Według prezentowanego przez ZUS scenariusza bazowego, w 2015 r. deficyt FUS (koszty minus składki) ma wynieść 67 mld zł, czyli o 8,2 mld zł więcej, niż ZUS zakładał w ubiegłorocznej prognozie. W 2017 r. emerytalna dziura wyniesie już 71,9 mld zł, czyli pobije dotychczasowy rekord — 71,5 mld zł w 2010 r.
Rewizja prognoz to przede wszystkim skutek obecnego spowolnienia gospodarczego. Kiedy ZUS rok temu tworzył prognozy, spodziewał się tylko nieznacznego wyhamowania i lekkiego wzrostu bezrobocia. Teraz już wiadomo, że polska gospodarka musi przejść przez kilka kwartałów stagnacji, a bezrobocie wystrzeliło w górę do najwyższego poziomu od sześciu lat. Składki emerytalne są więc znacznie mniejsze, niż przewidywano. W 2015 r. do FUS ma wpłynąć 132,1 mld zł, wobec prognozowanych dotychczas 143,3 mld zł.
— Spowolnienie gospodarcze znacząco pogorszyło perspektywy FUS na najbliższe lata. Największy przyrost deficytu występuje teraz, w latach 2013-14, ale przez to w górę idzie cała ścieżka na kolejne lata — mówi Robert Brzoza, główny strateg Unicredit CAIB.

Rosnąca dziura w FUS to duży ciężar dla finansów publicznych. Różnicę między składkami a wydatkami funduszu musi bowiem pokryć budżet państwa, a więc podatnik. Jeśli dziura ta rośnie w trzy lata o ponad 14 mld zł i zbliża się do astronomicznej kwoty 70 mld zł, a jednocześnie dług publiczny już właściwie doszedł do ściany (czyli limitu zadłużenia na poziomie 55 proc. PKB), to robi się problem.
Właśnie dlatego, zdaniem części ekonomistów, rząd forsuje zmiany w OFE. Przejęcie części ze zgromadzonych 280 mld zł aktywów funduszy sprawi, że formalnie dług publiczny państwa się obniży, a w budżecie pojawi się nieco więcej luzu.
Czytaj więcej we wtorkowym "Pulsie Biznesu".