Sektor niewyspecjalizowanego handlu detalicznego w Polsce to 353,6 tys. sklepów, z czego 96,6 proc. z nich to małe i średnie placówki nieprzekraczające powierzchnią 400 mkw — dowiadujemy się z ubiegłorocznego raportu PwC. Pod względem wartości sprzedaży stanowią rynkową mniejszość, jednak dominują liczebnie.
Jednym z najważniejszych ograniczeń rozwoju małych firm jest skala, w jakiej prowadzą działalność. By się utrzymać, często działają pod wspólnym logo — w ramach franczyzy lub grupy zakupowej, które ostatnio szczególnie zyskują na popularności, ponieważ pozwalają zachować właścicielom sklepów większą niezależność.
— Niewielkie sklepy nie są w stanie w pojedynkę uzyskać warunków porównywalnych do tych, jakie dostają najwięksi gracze na rynku. Dlatego celem współpracy w ramach grupy zakupowej są przede wszystkim efektywne negocjacje z producentami, które pozwalają na dostęp do tańszego towaru, umożliwiają rywalizację o klienta z sieciami handlowymi oraz zwiększają potencjał zakupowy danego sklepu — mówi Adam Fabian, menedżer Grupy Zakupowej Max Elektro, zrzeszającej niezależne sklepy handlujące sprzętem AGD, RTV i Multimedia.
Przedstawiciel grupy zakupowej przekonuje, że korzyścią z dołączenia do takiego przedsięwzięcia jest nie tylko swoboda dotycząca asortymentu, ale także oszczędność czasu. Warunkami współpracy są zakup towaru u wskazanych dostawców oraz przyjęcie brandingu grupy, co wiąże się z dużym potencjałem wizerunkowym.
— W grupie zakupowej znaczna część procesu zakupowego wykonywana jest przez jej organizatora, wyspecjalizowanego w prowadzeniu przetargów lub przez spółkę dominującą w grupie kapitałowej. Dzięki temu pojedynczy przedsiębiorcy mogą koncentrować się na rozwoju swojej działalności — wyjaśnia Adam Fabian. © Ⓟ