Lepiej ubić, niż zaszczepić

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2017-01-03 22:00

Szczepionki na różne postaci grypy — w tym na niektóre szczepy ptasiej grypy, które mogą przenosić się na ludzi — to wielomiliardowy globalny biznes. Szczepić można też zwierzęta, tyle że nie wszędzie jest to możliwe i rzadko się opłaca. Szczepionki dla drobiu na różne szczepy (choć nie na H5N8) są dostępne od lat i w przypadku epidemii w kilku krajach stosowano je z powodzeniem jako jedną z metod opanowywania choroby, obok uboju i zaostrzonych środków bezpieczeństwa w hodowlach. Jednak zgodnie z unijną dyrektywą z 2005 r. „w sprawie wspólnotowych środków zwalczania grypy ptaków” szczepienia drobiu przeciw ptasiej grypie są z zasady zakazane, a ich przeprowadzenie jest dopuszczalne tylko w szczególnych przypadkach po uzyskaniu zgody Komisji Europejskiej. W ciągu ostatniej dekady takie pozwolenia wydawano głównie w przypadku zwierząt trzymanych w ogrodach zoologicznych. Szczepienie drobiu na grypę jest też logistycznie bardzo trudne do przeprowadzenia — chodzi o dziesiątki milionów sztuk, które w dodatku zazwyczaj trzeba zaszczepić dwa razy w odstępie kilkudziesięciu dni, co w przypadku żyjących kilka tygodni brojlerów jest niemożliwe. Ostatnie na długiej liścieproblemów ze szczepieniami drobiu na ptasią grypę jest to, co można potem z takim drobiem zrobić. A można niewiele, zwłaszcza w przypadku takiego kraju jak Polska, w którym duża część drobiu trafia na eksport. FAO, czyli Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa, co prawda podkreśla, że „nie jest znane żadne zagrożenie dla zdrowia publicznego, związane z konsumpcją mięsa zaszczepionych sztuk”, jednak mięso takie podczas badań weterynaryjnych trudno odróżnić od tego, które pochodzi ze sztuk zarażonych. Trudno więc oczekiwać jego wprowadzenia na rynek.