Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie przedłużyła śledztwo w sprawie Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO). Postępowanie, w którym organy ścigania badają, czy współpracownicy byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego naciskali, by ukryć aferę LFO (zeznał tak Mariusz Łapiński, były minister zdrowia), zostało przedłużone do 22 listopada. Do tego samego dnia przedłużony jest też główny wątek śledztwa, w którym są już podejrzani.
LFO miało produkować leki z osocza krwi. Projekt miał być finansowany z kredytu 32 mln USD, zaciągniętego w 1997 r. w konsorcjum zorganizowanym przez Kredyt Bank. Gwarancji spłaty w 60 proc. udzielił rząd Włodzimierza Cimoszewicza. LFO wykorzystało z pożyczki 21 mln USD, ale jej nie spłaciło. Banki wystąpiły do rządu o wypłatę poręczenia (około 12,7 mln USD), ale ten odmówił (poparła go w tym NIK) i sprawa trafiła do sądu.
Głównymi podejrzanymi są: Włodzimierz W., udziałowiec LFO, bliski znajomy Aleksandra Kwaśniewskiego (zarzut: przywłaszczenie blisko 8 mln zł, fałszowanie dokumentów i udaremnianie zaspokojenia wierzycieli) oraz Zygmunt Nizioł, prezes spółki (zarzut: wyłudzenie 21 mln USD, przywłaszczenie 8 mln USD i ponad 1 mln EUR oraz fałszowanie dokumentów). Podejrzanym jest też Wiesław Kaczmarek, były minister gospodarki (prokuratura zarzuca mu wydanie nierzetelnej opinii). Jego proces ruszył 2 października.