OSM Łowicz, trzecia pod względem wielkości spółdzielnia mleczarska, ogłosiła pierwsze efekty wielkich porządków — wyrzuciła wiele produktów z portfela, robi rebranding marki Łowickie i jej pierwszą po ponad 20 latach dużą kampanię reklamową. Deklaruje też chęć do łączenia sił z innymi gigantami.

Powrót na pozycje
— Straciliśmy najwyższą pozycję w niektórych kategoriach, ale zabieramy się do ich odbudowy. Źle wychodziliśmy na tym, że Mlekovita i Mlekpol mają swoje marki parasolowe, w które inwestują, a my nie, więc nadrabiamy to — mówi Wojciech Jezierski, wiceprezes OSM Łowicz.
Tegoroczny budżet reklamowy Łowickiego to około 2,5 mln zł. Spółdzielnia tłumaczy, że musi też odmłodzić grupę docelową, przestała bowiem trafiać do części młodszych konsumentów.
W zeszłym roku przychody OSM Łowicz przekroczyły 1,6 mld zł, czyli były porównywalne do wygenerowanych w 2014 r.
— Zakończyliśmy współpracę z dwiema spółdzielniami: w Kaliszu i Koninie, które skupowały dla nas mleko i produkowały na nasze zlecenie. Zlikwidowaliśmy też 220 produktów i mamy ich obecnie ponad 600, więc w krótkim terminie ograniczyliśmy przez to potencjalne przychody. Teraz jednak jesteśmy gotowi do wzrostu — przebudowaliśmy dział sprzedaży, pracujemy nad poszerzeniem dystrybucji i inwestujemy w zwiększenie mocy produkcyjnych, m.in. masła i mleka — informuje Wojciech Jezierski.
Spółdzielnia ma obecnie trzy zakłady, z których każdy specjalizuje się w konkretnym typie produkcji. W przeciwieństwie do Mlekovity i Mlekpolu, czyli dwóch pierwszych graczy wśród spółdzielni, nie zapowiada jednak gigantycznych inwestycji, ale niskie, dwucyfrowe kwoty rzędu kilkunastu milionów złotych. Nie planuje też akwizycji.
— Koncentrujemy się raczej na rozwoju organicznym, bierzemy jednak pod uwagę również połączenie się z kimś dużym. Kiedyś wiele o tym w branży się mówiło, ale nic z tego nie wynikło, bo brakowało odważnych. Zmiany na rynku mleka — uwolnienie kwot i kolejne kryzysy — dowiodły jednak, że gigant niewiele może. Kilku gigantów natomiast miałoby inną siłę przebicia i branża wydaje się do tego dojrzewać, inaczej będziemy słabnąć — twierdzi wiceszef OSM Łowicz.
Niespełnione deklaracje
Edward Bajko, prezes Spomleku, również z krajowej czołówki, nie jest przekonany, czy to branża dojrzewa, czy pojedynczy gracze.
— Kiedyś wierzyłem w konsolidacje dużych, teraz wierzę mniej. Po pierwsze — deklaracji było wiele i nic z nich nie wynikało. Po drugie — większość prezesów myśli kategoriami własnej firmy, a nie branży jako całości, czyli polskiego mleczarstwa i jego przyszłości, czemu też nie ma się co dziwić. Musi się dokonać wymiana pokoleniowa, a więc także zmiana mentalności. Kiedyś to nastąpi — komentuje Edward Bajko.
— Temat połączeń dużych firm branża przerabiała około pięć lat temu. Trudno dziś powiedzieć, czy jesteśmy bliżej, czy dalej od takich decyzji. W przypadku spółdzielni to bardzo skomplikowany proces uzyskiwania kolejnych zgód od tysięcy rolników właścicieli, podejmowania uchwał itd. My intensywnie rozwijamy się sami — dodaje Dariusz Sapiński, prezes Mlekovity. © Ⓟ