Prawo i Sprawiedliwość w Polsce nie rządzi — przynajmniej na razie — ale wynik wyborów niepokoi przedstawicieli dużych sieci handlowych. Nic dziwnego, partia wyraźnie prowadząca w sondażach od dawna chce im dokręcić podatkową śrubę.
— Proponujemy opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowychpodatkiem obrotowym, co da nam przychód 3 mld zł — mówiła podczas niedawnego kongresu programowego PiS Beata Szydło, kandydatka tej partii na premiera. To zgodne z wcześniejszymi pomysłami PiS, które o dodatkowym opodatkowaniu dużych sklepów — wprowadzonym na Węgrzech przez rząd Viktora Orbana — mówiło od dawna.
Ubiegłoroczny program PiS głosił, że w przypadku hipermarketów oznaczałoby to nie tylko dodatkowe wpływy do budżetu, ale również szansę dla małych, najczęściej rodzinnych firm handlowych, które z nimi konkurują.
— Należałoby wprowadzić podatek od dużych sieci detalicznychdowolnej branży, których całkowite obroty grupy kapitałowej lub franczyzowej przekraczają 1 mld zł. Podlegałyby one progresywnemu opodatkowaniu, zależnemu od wielkości obrotu, od 0,5 proc. do 2 proc. — mówił podczas kongresu Konrad Raczkowski, członek rady programowej PiS.
Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji (POHID), zrzeszająca największe sieci handlowe z zagranicznym kapitałem (m.in. Biedronkę, Lidla, Auchan, Tesco i Carrefoura), zleciła PwC przygotowanie raportu, analizującego skutki wprowadzenia nowych podatków. Wniosek nikogo nie zaskoczył — będzie źle.
— Efekt fiskalny nowych podatków może się rozminąć z deklaracjami polityków. Sklepy wielkopowierzchniowe wypracowują rocznie około 2,2 mld zł zysków. Nowe daniny zmniejszyłyby je niemal do zera, co odbiłoby się na wpływach z CIT. Najbardziej dotknięte zostałyby duże sieci o średniej powierzchni handlowej, z obrotami powyżej 5 mld zł — czyli głównie dyskonty. One też najmocniej musiałyby podnieść ceny żywności, by zachować rentowność — średnio o 4,6 proc. To oznaczałoby znaczny wzrost wydatków na żywność, głównie wśród najbiedniejszych gospodarstw domowych — mówi Mateusz Walewski, starszy ekonomista w PwC.
PwC w swoich wyliczeniach nie odnosiło się do konkretnej propozycji nowego podatku obrotowego, tylko do rozwiązań przyjętych w ostatnich latach na Węgrzech — i analizowało skutki wprowadzenia podobnych przepisów w Polsce. Pod rządami Viktora Orbana wprowadzono m.in. opłaty za kontrolę żywności, uzależnione od skali sieci, niedawno w życie wszedł też zakaz handlu w niedzielę, którego przyjęcie w Polsce co jakiś czas powraca w debacie publicznej. Według PwC, zakazanie handlu w niedzielę wraz z nowymi podatkami mogłoby przełożyć się na ścięcie zatrudnienia przez branżę o 76-99 tys. osób. W największych sieciach pracuje dziś ponad 330 tys. ludzi.
1,2 mln Tyle osób pracuje w sektorze handlu detalicznego...
335 tys. ...a tyle z nich zatrudniają największe sieci handlowe.