Nadawcy radiowi i telewizyjni mniej zapłacą za użytkowane częstotliwości. Wczoraj Marek Pol, minister infrastruktury, uchylił własne rozporządzenie, podnoszące te stawki. Całkowicie broni jednak nie złożył.
1 stycznia 2003 r. weszło w życie rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie opłat za częstotliwości radiowe i telewizyjne, które podwyższyło nawet kilkakrotnie koszty ponoszone przez nadawców. Nic dziwnego, że pojawiły się protesty. Nadawcy alarmowali, że z powodu wzrostu opłat wielu z nich może zajrzeć w oczy widmo bankructwa. Przeciw rozporządzeniu wystąpił także Juliusz Braun, szef KRRiT, oraz rzecznik praw obywatelskich, który rozważał skargę do Trybunału Konstytucyjnego.
Wczoraj minister Pol ugiął się i uchylił kontrowersyjne przepisy. Nadawcy mogą odetchnąć. Zapłacą dużo mniej. Okazało się, że ich protesty przyniosły zamierzony skutek. Tym bardziej że rozporządzenie nie było konsultowane z KRRiT.
— To oznacza praktycznie dyskwalifikację tego aktu prawnego — przyznaje Marek Pol.
— Ta decyzja jest bardzo ważna dla rego rynku. Nadawcy nie byli przygotowani na podwyżki rzędu 100, 200, a nawet 300 proc. wprowadzone w ostatniej chwili — mówi Joanna Stempień, rzecznik KRRiT.
Minister zapowiedział jednocześnie, że konsekwencje służbowe poniosą ci pracownicy resortu, którzy przedłożyli mu projekt rozporządzenia bez konsultacji z KRRiT.
Sprawa nie jest zamknięta na zawsze. Minister Pol poinformował, że nie rezygnuje z podwyższenia opłat za częstotliwości. Nowe rozporządzenie ma zostać wydane wejściu w życie nowelizacji prawa telekomunikacyjnego nad którym obecnie pracuje Sejm.