Mój przyjaciel stres. Jak się rozwijać pomimo traum?

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2018-09-20 22:00
zaktualizowano: 2021-09-09 11:36

Stres jest jak cholesterol – może być dobry lub zły. Gdy jedni słabną, drudzy rozkwitają pod presją.

Z tekstu dowiesz się:

  • jak lepiej wychowywać swoje dzieci,
  • dlaczego nie powinniśmy chronić małolatów przed frustacją,
  • co jest nie tak z łatwym i beztroskim życiem.

Więcej dyscypliny niż uczuć, bezwzględne posłuszeństwo dorosłym i kary cielesne – dorastanie w dawnych czasach nie było sielanką. Po stuleciach twardej ojcowskiej ręki wahadło wychyliło się w drugą stronę – dzieci stają się tyranami dla rodziców, opiekunów i nauczycieli.

Didier Pleux, francuski psycholog i terapeuta, mówi, że 30 lat temu rozpieszczone dzieci stanowiły 2 proc. jego pacjentów. Niemal wszystkim doskwierały problemy osobowościowe lub brak pewności siebie. Teraz jest odwrotnie – 90 proc. przewijających się przez jego gabinet małolatów wykazuje nietolerancję frustracji i autorytetu. Nie rozciąga tej statystyki na całą populację, ale wskazuje wyraźną tendencję.

Pożytek z problemów:
Pożytek z problemów:
Żeby dokonała się pożądana zmiana, czasem trzeba dojść do ściany.
Adobe Stock

Dr Pleux nie widzi nic złego w partnerskim traktowaniu dzieci. Po wiekach nadmiernej presji wychowawczej, surowości i rygoru to zbawienny trend, jeśli nie urasta do kosmicznych rozmiarów. „Jednostka potrzebuje miłości, aby się rozwijać. Ale również frustracji, realnej oceny samej siebie (nie jestem cudownej urody) i innych (oni nie są „rzeczami” mającymi służyć mojej przyjemności), jak też realnej oceny życiowych perypetii i ograniczeń” – przekonywał na łamach „Le Nouvel Observateur”.

Radość jak z przeszkodami

Prawdziwa radość to ta, która natrafia na przeszkody: radość jest paradoksalna albo nie jest radością.

Clément Rosset
francuski filozof

Trudne doświadczenia, wyzwania i przeciwności losu są szkołą odpowiedzialności. Jeśli Jasiowi zaoszczędzimy stresu, Jan nie będzie wiedział, jak sobie z nim radzić. To jakby wzdłuż morskiego brzegu budować mur, zamiast zapisać dziecko na naukę pływania.

Lekko, łatwo, czyli źle

Stres mobilizuje, napełnia energią, dodaje skrzydeł – twierdzi psycholog Kelly McGonigal w bestsellerowej książce „Siła stresu”. Przytacza badanie, które przez ponad cztery lata przeprowadzał jej kolega po fachu – Mark Seery. Chciał dociec, czy – zgodnie z popularnym przekonaniem – traumatyczne wydarzenia zawsze zwiększają ryzyko depresji, lęku i chorób. Aby to sprawdzić, stworzył wykaz 37 przykrych doświadczeń – od śmierci partnera przez domową przemoc po katastrofy naturalne (np. powódź).

Stymulacja:
Stymulacja:
Brak wyzwań, problemów i stresu rozleniwia. Presja czasu, wyników jest dobra, bo zmusza pracownika do przekraczania swoich ograniczeń.
Fot. iStock

Każdy z ponad 2 tys. ankietowanych mógł podać więcej niż jeden przykład z każdego rodzaju negatywnych przeżyć. Średnio wskazywano osiem pozycji. Tyle że 8 proc. respondentów stwierdziło, że ich udziałem nie było żadne z podanych zajść, a największa liczba przykładów wyniosła 71.

Intuicja podpowiadała naukowcowi, że im więcej nieszczęść, tym gorszy stan psychiczny i emocjonalny badanego. A tu niespodzianka – wyniki ułożyły się w krzywą w kształcie litery U, przy czym pośrodku znaleźli się ludzie, którym się wiodło najlepiej. Osoby, które los doświadczał umiarkowanie, były najmniej narażone na załamania nerwowe, cieszyły się dobrym zdrowiem i większą radość czerpały z życia, a te, które znalazły się na przeciwnym biegunie – o największym lub najmniejszym natężeniu przeciwności – chorowały częściej i czuły się bardziej przygnębione.

„Chociaż wielu ludzi idealizuje beztroskie życie, ci, którzy faktycznie mają mniej stresów, są zarazem mniej szczęśliwi albo mają słabsze zdrowie w porównaniu z tymi, których doświadczył los” – komentuje Kelly McGonigal. „Tak naprawdę osoby, które nie doznały żadnej traumy w przeszłości, pozostają wyraźnie mniej zadowolone z życia, niż te, które doświadczyły średniej liczby traumatycznych wydarzeń”.

Twój coach cię okłamuje

Kryzysy i traumy nie są jednak dla wszystkich. Niektórzy rozkwitają, inni więdną pod presją, o czym może nas przekonać nawet krótka wizyta w szpitalu psychiatrycznym. Po rozwodzie, utracie pracy czy wieloletnim znoszeniu przemocy domowej wielu ludzi już nigdy nie dochodzi do siebie — wbrew zapewnieniu trenerów rozwoju osobistego, że „co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”. Raz ta słynna mantra jest prawdą, innym razem – wierutną bzdurą. Ale o tym innym razem…