Gazowy potentat wciąż nie ma prezesa ani kluczowych członków zarządu. W chwili takiego kryzysu to niezdrowa sytuacja.
Rząd chce szybko zabrać się do dywersyfikacji dostaw gazu do Polski. Ale uwaga! Nie ułatwi mu tego obecna sytuacja w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie (PGNiG), jedynym importerze gazu do Polski. To na jego barkach spoczywa zagwarantowanie Polsce kontraktów na dostawy tego paliwa oraz realizacja projektów dotyczących dywersyfikacji dostaw gazu, w tym także zapewne terminalu LNG. Tymczasem PGNiG nie ma jeszcze nowego zarządu. Konkurs na trzech jego członków: prezesa, wiceprezesa do spraw ekonomiczno-finansowych i wiceprezesa do spraw restrukturyzacji grupy został zakończony bez rozstrzygnięcia, chociaż kandydatów do objęcia foteli w zarządzie jednej z największych w Polsce spółek było wielu. Nowy zarząd PGNiG miał zostać wyłoniony do wczoraj. Dzisiaj nie wiadomo nawet, kiedy zostanie rozpisany nowy konkurs.
— Rząd może wytyczać kierunki dywersyfikacji dostaw gazu, ale nim coś się powie, warto przedtem zajrzeć do kodeksu spółek handlowych. To zarząd PGNiG będzie podejmował decyzje, gdzie i w jaki sposób budować terminal LNG — mówi Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.
Kiedy to zrobi? Nie wiadomo. Sytuacja niepewności, jaką rząd utrzymuje w PGNiG, raczej szybko się nie zakończy. Nieoficjalnie mówi się, że powodem nierozstrzygnięcia konkursu na członków zarządu gazowej spółki była spodziewana od pewnego już czasu zmiana na stanowisku ministra skarbu. No i stało się. Wczoraj Andrzej Mikosz złożył dymisję.
— Najpierw musimy poznać nowego ministra skarbu. To na pewno nie przyśpieszy wyboru nowego zarządu PGNiG. Tymczasem budowa terminalu LNG nie potrwa kilku miesięcy. To proces długotrwały, a czas w biznesie to pieniądz. Oby więc nie skończyło się tak jak w przypadku kontraktu na dostawy gazu z Norwegii, który rząd Jerzego Buzka wynegocjował dopiero na odchodne — podkreśla Robert Gwiazdowski.
Jego zdaniem, rząd nie powinien więc stawiać sprawy na głowie.
— Najpierw należy zobligować radę nadzorczą do wyboru dobrych menedżerów do zarządu PGNiG, chociaż biorąc pod uwagę ustawę kominową, nie będzie to łatwe. I dopiero wówczas zająć się kwestią dywersyfikacji dostaw gazu do Polski — twierdzi Robert Gwiazdowski.
Przyszli kontrahenci PGNiG woleliby mieć po prostu pewność, że negocjują z właściwym za- rządem.