Niezdrowa atmosfera w uzdrowisku

Agnieszka Janas, Agnieszka Zielińska
opublikowano: 2006-02-07 00:00

Tu chcę dożyć końca swoich dni — postanowił właściciel działki w Konstancinie.

Jego marzenia niweczy decyzja burmistrza. Podobno zgodna z prawem.

Podwarszawski Konstancin to strefa zamożności i prestiżu. Na dużych pięknych działkach, wśród drzew stoją pałace i stylowe wille. Na mieszkanie w tym miejscu mogą pozwolić sobie tylko najbogatsi. Każdy, kto chce tutaj zbudować dom, musi zapłacić co najmniej 130 USD za 1 mkw. ziemi. Jednak za sprawą decyzji burmistrza ten adres niezależnie od stanu konta jest dziś praktycznie nieosiągalny.

Klub poszkodowanych

Styczniowy wieczór. Duży pokój przestronnej willi, w której mieści się agencja Konstancin Nieruchomości, nie jest w stanie pomieścić wszystkich zgroma-dzonych.

W spotkaniu uczestniczą właściciele gruntów i domów w Konstancinie, zarówno ze strefy A, B jak i C, a także ich adwokaci. Na dworze mróz, ale w środku atmosfera jest bardzo gorąca. Zebrani nie kryją oburzenia i zastanawiają się nad założeniem stowarzyszenia osób poszkodowanych przez burmistrza. Powód? W listopadzie ubiegłego roku dowiedzieli się, że na swojej ziemi niczego nie wybudują.

— Burmistrz nagle wstrzymał wydawanie warunków zabudowy, a bez nich nie ma żadnych szans uzyskania zgody na budowę — tłumaczy Ryszard Grzenia, inicjator spotkania i zarazem jeden z właścicieli.

Przyczyną decyzji burmistrza było wejście w życie ustawy o uzdrowiskach. Zgodnie z nią na terenie, który nie ma aktualnego planu zagospodarowania, należy wstrzymać wydawanie warunków zabudowy do czasu uchwalenia nowego planu, czyli na blisko dwa lata.

Ponieważ większość Konstancina takiego planu nie ma, oznacza to blokadę wszystkich inwestycji, niezależnie od tego, której strefy to dotyczy.

Ustawa pozostawiła jednak furtkę. Zgodnie z artykułem 61, jeżeli ktoś starał się o decyzję przed jej wejściem w życie, czyli przed 2 października 2005 r., urząd powinien mu wydać warunki zabudowy. Większość gmin uzdrowiskowych postanowiła z tego skorzystać, większość z wyjątkiem... Konstancina.

— Mam działkę w strefie C, wystąpiłam o decyzję o warunkach zabudowy przed wejściem w życie ustawy o uzdrowiskach, jednak burmistrz i tak zawiesił mi wydawanie decyzji. Odwołałam się więc do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło zawieszenie decyzji burmistrza. Ze strony burmistrza nie było żadnej reakcji. Wydawał się nawet zaskoczony, że SKO się tym zajmuje. Gdyby zareagował inaczej, w ubiegłym roku wybudowałabym już dom. Jego działania cechuje wyłącznie zła wola — denerwuje się właścicielka działki w strefie C.

Historia właściciela parceli w strefie A jest równie zaskakująca.

— W październiku ubiegłego roku, gdy weszła w życie ustawa o uzdrowiskach, byliśmy w urzędzie z pytaniem, czy możemy bez przeszkód zakupić interesującą nas działkę. Uspokojono nas, że wszystko jest w porządku. Kupiliśmy ją więc i złożyliśmy wniosek o warunki zabudowy. Wtedy nagle okazało się, że nie możemy nic na niej budować. Oszukano nas — opowiada rozgoryczony właściciel.

— W przeszłości zdarzały się w Konstancinie problemy z wydawaniem decyzji o warunkach zabudowy. Jednak obecna sytuacja jest najpoważniejsza od lat — przyznaje Andrzej Krzyżanowski, właściciel agencji Konstancin Nieruchomości.

Na pytanie o próby skontaktowania się z urzędem za pośrednictwem prawnika zebrani odpowiadają, że czekanie na wizytę trwa co najmniej miesiąc i rozmowa nic nie daje.

— Dobrze, że się przynajmniej spotkaliśmy, bo dotychczas każdy borykał się ze swoim problemem sam. Teraz wiemy, ile nas jest — podsumowuje Ryszard Grzenia.

Poszkodowani właściciele nieruchomości zapowiadają złożenie pozwu zbiorowego przeciwko burmistrzowi i wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.

— Złamano zagwarantowa- ne nam w konstytucji prawo do dysponowania własnością — przekonują.

Pan na urzędzie

Burmistrz Marek Skowroński ze spokojem reaguje na ataki. Jest w dobrym humorze.

— Przepraszam, że się spóźniłem, ale byłem na terenie budowy domu komunalnego dla naszych mieszkańców. Jestem pod wrażeniem tempa prac związanych z wydaniem warunków zabudowy — opowiada.

Nie ma złudzeń co do dalszego postępowania rozgoryczonych właścicieli. Dziwi go tylko liczba osób, którym zawiesił postępowanie.

— Jest prawie 50 wniosków? Dużo, ale to się będzie zmniejszało — zapewnia.

Do porządku dziennego przechodzi nad faktem, że część z wstrzymanych przez niego wniosków złożono na długo przed wejściem w życie kontrowersyjnych przepisów.

— Systematycznie uchwalamy plany zagospodarowania miejscowego. Na najbliższej sesji uchwalimy dwa i wyłożymy do wglądu kolejne dwa. Zwolni to z konieczności uzyskania warunków zabudowy kilka osób. Jak będzie plan, wystarczy wystąpić tylko o pozwolenie na budowę, wydaje je starostwo w Piasecznie — podkreśla.

Kto według niego jest winien tej sytuacji? Zdaniem burmistrza, to przede wszystkim skutek wejścia w życie ustawy o uzdrowiskach. Według niego zapisy ustawy tak się „zazębiły” z ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, że w praktyce sparaliżowały wydawanie prawomocnych warunków zabudowy dla działek nie objętych planami miejscowymi.

— Artykuł 38 ustęp 2 ustawy o uzdrowiskach nakłada na nas obowiązek sporządzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w ciągu dwóch lat od chwili powstania takiego obowiązku, czyli w momencie wejścia w życie ustawy.

Jednocześnie artykuł 62 ustęp 2 ustawy o planowaniu przestrzennym mówi, że należy zawiesić wydawanie warunków zabudowy na terenie, dla którego powstał obowiązek uchwalenia planów miejscowych — podkreśla burmistrz.

Na dowód pokazuje korespondencję z Ministerstwem Transportu i Budownictwa.

— Taką interpretację uzyskaliśmy w listopadzie ubiegłego roku i dlatego zawiesiliśmy wydawanie decyzji. Popełnilibyśmy o wiele większy błąd, wydając je — uważa burmistrz.

Dyrektor Departamentu Gospodarki Przestrzennej w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa Elżbieta Szelińska nie chce komentować postępowania burmistrza.

— Nie mamy zwyczaju oceniać decyzji władz samorządowych. Interpretacja wydana przez nas nie jest jednak wiążąca dla urzędu —uważa dyrektor.

Nie boję się

Dlaczego inne uzdrowiska wydają warunki zabudowy na podstawie artykułu 61 ustawy o uzdrowiskach?

— Jeżeli to robią, łamią prawo — twierdzi burmistrz.

Marek Skowroński nie obawia się też pozwów sądowych szykowanych przez właścicieli działek.

— Rozumiem tych ludzi, ale postępowania nie odwieszę. Wszystko, co mogę zrobić, to uchwalać plany miejscowe. Nie można nas oskarżyć o bezczynność, bo zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Zgromadziliśmy wszystkie interpretacje prawne i pytaliśmy się autorytetów. Odpowiedź zawsze była podobna, wszyscy radzili — wstrzymać. Po otrzymaniu tych interpretacji napisałem pismo do ministra zdrowia prof. Zbigniewa Religi. Przedstawiłem wszystkie trudności, jakie wystąpiły po wejściu w życie ustawy. Uważam, że zmiany w ustawie są koniecznie.

Burmistrza nie przeraża też wizja przegranego procesu i wypłaty wysokich odszkodowań.

— Jeśli dostanę wiążącą interpretację prawną, to się ucieszę i na pewno będę zgodnie z nią postępować. Oby tylko wszystkie szczeble sądownictwa wydawały takie same decyzje! To nie my uchwalaliśmy ustawę i nie powinniśmy ponosić za nią odpowiedzialności — podsumowuje Marek Skowroński.