Tzw. duża ustawa o innowacyjności, rewolucjonizująca obecny kształt zachęty podatkowej B+R, trafiła do parlamentu i jest już po drugim czytaniu. Wojciech Murdzek, poseł Prawa i Sprawiedliwości i jednocześnie przewodniczący komisji ds. deregulacji, podkreśla, że zgłoszone przez opozycję poprawki do projektu nie zostaną przyjęte przez Sejm, choć spotkały się z zainteresowaniem przedstawicieli Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jak dodaje, być może zostaną uwzględnione w Konstytucji biznesu. To oznacza, że wejście w życie planowanych zmian — w proponowanym przez rząd kształcie — od 1 stycznia 2018 r. jest już tylko kwestią czasu.
— Od przyszłego roku przedsiębiorcy prowadzący działalność badawczo-rozwojową będą mogli odliczyć aż 100 proc. kosztów kwalifikowanych. Teraz mogą potrącić tylko 50 proc. Co to oznacza w praktyce? Firmy podwójnie odpiszą od podstawy opodatkowania wydatki poniesione na działalność B+R: raz w formie zwykłych kosztów uzyskania przychodu, drugi raz korzystając z ulgi podatkowej — jako koszty kwalifikowane — wyjaśnia Mateusz Krajewski, ekspert z Crido Taxand. Projekt precyzuje też wiele niejasności, z którymi dziś mają problem podatnicy. Znikną m.in. wątpliwości dotyczące odliczania wynagrodzeń i składek ZUS pracowników.
— Zgodnie z regulacją będzie liczył się czas poświęcony na działalność B+R. Dodatkowo w ramach ulgi będzie można odpisać wydatki na ekspertyzy, analizy i opinie sporządzone wyłącznie przez jednostki naukowe — zaznacza Mateusz Krajewski. Na zmianach skorzystają również przedsiębiorcy prowadzący tylko część działalności na terenie specjalnej strefy ekonomicznej (SSE). Warto zauważyć, że dziś w ogóle nie mają prawa do skorzystania z ulgi. Od 2018 r. będą mogli to uczynić w odniesieniu do kosztów kwalifikowanych, które nie dotyczą inwestycji na terenie SSE. Największą nowością jest uprzywilejowanie centrów badawczo-rozwojowych (CBR). Od 2018 r. odliczenia z tytułu ulgi B+R poszybują dla nich w górę do 150 proc. © Ⓟ