Przedsiębiorcy z całej Polski po raz trzeci licznie zjechali na malownicze Wzgórza Dylewskie, gdzie PB rokrocznie organizuje Forum na Wzgórzach – Biznes Rodzinny. Uczestnicy tradycyjnie zagościli w Hotelu SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie w Wysokiej Wsi - współorganizatorami i gospodarzami wydarzenia byli dr Irena Eris i Henryk Orfinger. Wydarzeniu partnerowały Bank BNP Paribas, PwC oraz Giełda Papierów Wartościowych. Partnerami merytorycznymi wydarzenia były RKKW - Kwaśnicki, Wróbel & Partnerzy Radcowie Prawni i Adwokaci oraz Kancelaria Ożóg Tomczykowski. Tegoroczne forum odbyło się w ważnym dla przedsiębiorców momencie – w ostatnim czasie w życie weszły przepisy umożliwiające powoływanie fundacji rodzinnej. Temat ten przewijał się w wielu dyskusjach. Rozmowy skoncentrowane były również na nieustannie żywych kwestiach: najkorzystniejszych dla poszczególnych firm formułach sukcesji, kryzysach w firmach rodzinnych, utrzymaniu balansu między życiem biznesowym a rodzinnym i najmłodszych pokoleniach gotowych wprowadzać firmy w przyszłość.
Różne drogi skutecznej sukcesji
W Polsce wiele firm rodzinnych, zwłaszcza powstałych w latach 80. i 90. ubiegłego wieku, jest już po zakończonym procesie sukcesyjnym. Inne właśnie wchodzą w ten etap, a jeszcze inne rozpoczynają rozmowy dotyczące wprowadzania do struktur przedsiębiorstwa trzeciego pokolenia. Zmiana u steru wymaga podjęcia wielu decyzji istotnych dla biznesu i rodziny. Na jednej szali spoczywa przyszłość rozwijanych od lat przedsiębiorstw, na drugiej dobro i realizacja indywidualnych aspiracji zawodowych potencjalnych sukcesorów.

Udział w forum wzięła dr n. med. Małgorzata Adamkiewicz, przewodnicząca rady nadzorczej i współwłaścicielka Adamed Pharma, do której powoli wprowadzane jest już kolejne pokolenie. Jej córka skończyła studia medyczne, pracowała jako lekarz, koniec końców jednak uznała, że będzie w stanie pomóc znacznie większej liczbie ludzi, gdy włączy się w rozwój rodzinnej firmy farmaceutyczno-biotechnologicznej. Sukcesja będzie realizowana stopniowo.
- Dzieciom należy pozostawić pełną swobodę wyboru. To do nich powinna należeć ostateczna decyzja o przejęciu biznesu. Najważniejsze, by człowiek działał w zgodzie z własnymi przekonaniami i zainteresowaniami, tylko wtedy będzie miał poczucie sprawczości – podkreśliła dr n. med. Małgorzata Adamkiewicz.
Przejęcie władzy przez nowe pokolenia
Także Kazar Group szykuje się do kolejnego procesu sukcesyjnego. Firma nie wyznaczyła jednak jeszcze terminu pełnego przekazania władzy następnemu pokoleniu. Obecnie prezesem jest Artur Kazienko.
- Rozważamy różne scenariusze dotyczące przyszłości firmy. Poza klasyczną sukcesją w grę może wchodzić także odsprzedaż udziałów funduszowi private eqiuty i wprowadzenie firmy na giełdę – powiedział szef Kazara.
Zaznaczył, że nadzieją każdego nestora jest przekazanie władzy w firmie dzieciom. W jego rodzinie przychodzi to naturalnie, ale zastrzega, że nie chciałby na siłę przywiązywać dzieci do biznesu. Każdy musi znaleźć w życiu własną ścieżkę rozwoju.
Proces sukcesji postępuje także w Centrum Medycznym Enel-Med. Obecnie Adam Rozwadowski, założyciel, dogląda biznesu wyłącznie z tylnego siedzenia. Przewodniczącą rady nadzorczej jest jego żona, a w zarządzie spółki zasiadają synowie.
- Sukcesja dokonała się na 25-lecie Enel-Medu, czyli około pięć lat temu. Była realizowana intuicyjnie. Starszy syn wszedł do firmy po kilku latach pracy w korporacji. Młodszy zaczynał od pozycji gońca, dzięki temu po skończeniu studiów znał już dobrze firmę – opowiadał Adam Rozwadowski.
Enel-Med w 2011 r. wszedł na giełdę. Firma potrzebowała kapitału na inwestycje i szybki rozwój. W rękach rodziny jest większościowy pakiet akcji, a firma w dużej mierze zachowała rodzinny charakter.
- Sukcesja majątkowa w przypadku firmy giełdowej jest dość prosta. Więcej uwagi wymaga przekazanie zarządzania w spółce. Uważam, że jedno powinno iść w parze z drugim, żeby sukcesorzy mieli poczucie, że biznes do nich należy – zaznaczył Adam Rozwadowski.
Nowe podejście do biznesu
W sukcesji jest jak w sztafecie – przekazujemy pałeczkę w taki sposób, aby nie wytracić prędkości. Istotna jest komunikacja między rodzicami a dziećmi, które mogą mieć inną wizję prowadzenia biznesu.
Wojciech Kruk, były właściciel marki W.Kruk, obecnie inwestor w spółce Ania Kruk, przejął warsztat jubilerski od ojca. Rozwinął firmę do dużego przedsiębiorstwa. Potem zdecydował się na współpracę z amerykańskim funduszem private eqiuty (objął 49 proc. udziałów), a w kolejnych latach wprowadzenie firmy na giełdę. Jednocześnie prowadził działalność polityczną i społeczną. Doświadczył głośnego na rynku wrogiego przejęcia firmy. Finalnie zdecydował się spieniężyć akcje i pozostawić biznesową przygodę z W.Krukiem za sobą.

O swojej drodze biznesowej opowiedział podczas Forum na Wzgórzach. Co ciekawe, pasję do jubilerstwa przekazał dzieciom. Wspólnie wprowadzili na rynek kolejną markę – Ania Kruk. Senior mówi o niej „mały Kruk”. Dziś wspiera dzieci w rozwoju tego biznesu merytorycznie i inwestorsko. Deklarował, że dobrze odnajduje się w nowej formule biznesowej.
Na rynku nie są jedynymi, którzy z sukcesem wprowadzili na rynek kolejną własną markę.
Powrót do biznesowych tradycji
Zbigniew Grycan i jego żona Elżbieta, kolejni goście Forum na Wzgórzach, wywodzą się z rodzin cukierniczych. Zbigniew kontynuował fach ojca, choć zdecydował się na uruchomienie własnej firmy. Stworzył markę Zielona Budka. Na pewnym etapie życia sprzedał jednak firmę. Kilka lat później żona namówiła go do wznowienia działalności w obszarze produkcji i sprzedaży tradycyjnych lodów. W nowych realiach rynkowych powstał zakład, marka Grycan, sieć lodziarni.

- Każda z tych firm jest bliska sercu, nie można ich porównywać. Umieszczenie nazwiska w nazwie obliguje jednak do utrzymywania jakości produktów na wysokim poziomie – przyznała Elżbieta Grycan.
W firmie podzielili się obszarami działalności: sprawami technicznymi, produkcyjnymi zajmuje się Zbigniew, Elżbieta koncentruje się na rozwoju produktów. W biznesie wspiera ich jedna z córek, odpowiada za dział marketingu.
Rozwój firmy z wykorzystaniem giełdy
Spółki wchodzą na giełdę, aby pozyskać finansowanie na dalszy rozwój. Firmy technologiczne czy gamingowe chcą np. zaoferować pracownikom opcje menadżerskie. W każdym z tych przypadków status spółki publicznej powoduje, że jest ona bardziej rozpoznawalna na rynku.
Od kilku lat w procesie sukcesyjnym jest spółka Dr Irena Eris. Paweł Orfinger, syn założycieli, objął już stanowisko prezesa. Firma zamierza niebawem zadebiutować na giełdzie.
- Giełda jako forma sukcesji nie jest może najlepszym rozwiązaniem, ale jako element sukcesyjnej układanki już tak – podkreślił Henryk Orfinger, przewodniczący rady nadzorczej Dr Ireny Eris.

Właściciele spółki o debiucie giełdowym zaczęli rozmawiać ok. dwóch lat temu.
- Nadzieje na uchwalenie ustawy umożliwiającej powołanie fundacji rodzinnej były znikome. Giełda wydała nam się dobrym sposobem na poukładanie kwestii sukcesyjnych. Gdy wprowadzono fundację rodzinną, byliśmy już na zaawansowanym etapie przygotowań do IPO. Zadecydowaliśmy, że się nie wycofamy. Będziemy próbowali połączyć obecność firmy na giełdzie z fundacją rodzinną – zadeklarował Henryk Orfinger.