Burmistrz Michael Bloomberg już zapowiedział apelację. Zakaz miał wejść w życie we wtorek 12 marca.

Wyrok sądu stanowego to odpowiedź na liczne protesty różnych grup przedsiębiorców, których zakaz burmistrza dotknąłby najmocniej. Protestowało również amerykańskie Stowarzyszenie Napojów.
Sędzia orzekł, że dekret zakazujący sprzedaży dużych objętościowo napojów jest "kapryśny", bowiem dotyczy tylko części podmiotów gospodarczych. Napoje większe niż 0,45 l. mogłyby nadal być kupowane w dużych sklepach spożywczych.
"Dekret burmistrza jest oparty na podejrzanych podstawach" - ocenił w orzeczeniu sędzia Milton Tingling. Jego zdaniem nie wiadomo czemu zakaz sprzedaży nie objął napojów, które są bardziej niezdrowe niż cola czy słodki sok pomarańczowy.
Wcześniej kilka sieci, w które zakaz miałby uderzać (np. Starbucks) zapowiadało bojkot nowego prawa. Koszty wprowadzania go w życie byłyby dla nich zbyt duże.