Odroczone kłopoty
W branży stalowej nie widać oznak spowolnienia, ale firmy wolą dmuchać na zimne.
Lakshmi Mittal, właściciel największego na świecie koncernu stalowego ArcelorMittal, zapowiadał spowolnienie jeszcze w tym kwartale. W efekcie grupa wygasiła wielkie piece, m.in. w Niemczech i Belgii. Zapowiadała też wygaszenie pieca w Dąbrowie Górniczej, jednak zaskakująco dobre wieści z polskiego rynku spowodowały przesunięcie decyzji na początek przyszłego roku. W Polsce stal sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Według danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, zużycie jawne (produkcja plus import minus eksport) wzrosło po dziewięciu miesiącach tego roku o 19 proc., a szacunki na cały rok to 16 proc. wzrostu. Przyszły rok pod względem dynamiki będzie jednak znacznie słabszy, bo popyt na stal zwiększy się „tylko” o 6 proc., do ponad 12 mln ton wyrobów stalowych.
— Martwi jednak to, że ponad 60 proc. zużycia stanowi import — podkreśla Romuald Talarek, prezes HIPH.
Mówiąc wprost, na stalowej hossie w Polsce zarabiają przede wszystkim zagraniczni producenci. Dystrybutorzy natomiast już prognozują spowolnienie i niższe ceny.
— Zapowiedzi zwiększenia wydobycia rudy żelaza i związanego z tym spadku cen spowodują obniżkę cen stali — uważa Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu. JP Morgan zakłada, że ceny rudy w 2015 r. sięgną 105 USD za tonę. Dziś surowiec kosztuje 140-170 USD za tonę. Potentaci z Brazylii i Australii uruchamiają właśnie nowe złoża, czego skutkiem ma być właśnie spadek cen. Paradoksalnie w Polsce na korzyść stalowej branży działa opóźnienie realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Ten rok stoi pod znakiem realizacji największych projektów drogowych, co pozytywnie wpływa na popyt na stal budowlaną. W przyszłym roku miało nastąpić wygaszanie inwestycji drogowych, ale finał budowy szybkich tras przesunie się co najmniej o rok. W efekcie zapowiadany od miesięcy stalowy kryzys także może przyjść nieco później.
© ℗Podpis: KAP