Zwróciłem uwagę na informację, która w zeszłym tygodniu przeleciała przez rynek. Co prawda nie ma ona żadnego znaczenia dla koniunktury giełdowej w najbliższym okresie, ale jeśli patrzy się na przyszłość to może bardzo wpłynąć na zachowanie GPW. Krzysztof Rybiński, wiceprezes NBP proponuje zmianę limitu ograniczającego inwestowanie przez OFE w zagraniczne akcje z 5 na 30 procent. Powodem takiej zmiany miałaby być obawa o wyhodowanie bańki spekulacyjnej na GPW, bo ograniczone do Polski fundusze kupują akcje nie zwracając zbytnio uwagi na ich wyceny. Kontrpropozycję złożył Ludwik Sobolewski, prezes GPW. Uważa on, że limit zakupu polskich akcji powinien zostać zwiększony do 50 procent.
Oczywiście posiadaczom akcji bardzo podobałby się ten drugi postulat. Problem jednak w tym, że stoi on ze zdecydowaną sprzecznością z celami propozycji Krzysztofa Rybińskiego. Gdyby przyjąć rozwiązanie proponowane przez prezesa GPW to przecież bańka spekulacyjna rosłaby nadal tylko moment jej przekłucia przesunąłby siew czasie. Z drugiej strony wydaje się mało prawdopodobne, żeby postulat wiceprezesa NBP został zrealizowany, bo obecny układ rządowy nie będzie zachwycony wypływem pieniędzy OFE za granice Polski. Gdyby jednak te opory zostały przełamane to można oczekiwać, że sytuacja posiadaczy polskich akcji się znacznie pogorszy, bo OFE zaczną się rozglądać za zagranicznymi inwestycjami i mogą się pozbywać, drogich akcji notowanych na GPW. Nawiasem mówiąc w zeszłym tygodniu o obniżeniu rekomendacji dla polskich akcji poinformował bank inwestycyjny Morgan Stanley. Bardzo często za jedną taką oceną idą następne, z czego wynika, że pomocy ze strony zagranicy posiadacze polskich akcji w najbliższym czasie nie dostaną.
Trzeba pilnie śledzić rozwój dyskusji na tymi projektami, bo nie ulega wątpliwości, że coś się z tego wykluje, a nie pozostanie to bez wpływu na giełdową koniunkturę. Nawiasem mówiąc pozwolenie OFE na duże zwiększenie zagranicznych inwestycji jest dyskusyjnym posunięciem. Co prawda jeśli jest się zwolennikiem swobodnego przepływu kapitału (ja jestem za regulacjami) to taka decyzja jest logiczna, ale mam wątpliwości, czy inwestowanie naszych, „emerytalnych" pieniędzy nie powinno służyć jednak przede wszystkim polskiej gospodarce. Wypływ 30 procent kapitałów za granicę Polski zmniejszy możliwość pozyskiwania kapitałów przez polskie spółki, a to z kolei nie poprawi sytuacji na naszym rynku pracy. A przecież powinniśmy dbać o to, żeby to zatrudnienie było jak największe choćby dlatego, że od wielkości zatrudnienie zależą również wpłaty do OFE, a co za tym idzie nasze emerytury (nie moja - jestem w ZUS-ie) i częściowo również koniunktura giełdowa. Poza tym OFE kupują dużo polskich obligacji finansując w ten sposób deficyt budżetowy. Zmiana limitu ograniczy pulę pieniędzy przeznaczoną na ten cel, a to zwiększy rolę finansowania zagranicznego, co nie zawsze jest korzystne. Jak widać jest dużo pytań i wątpliwości. Wakacje nie sprzyjają wysiłkowi intelektualnemu, ale liczę na dyskusję na ten temat.