Smyk rusza z IPO. To musisz o nim wiedzieć

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-10-23 08:14
zaktualizowano: 2025-10-23 09:40

Nawet 389 mln zł może być warta oferta publiczna sieci sklepów dla dzieci. Zapisy potrwają do 29 października.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dwa tygodnie po oficjalnym ogłoszeniu zamiaru debiutu na GPW Smyk Holding opublikował prospekt emisyjny i ruszył z pierwszą ofertą publiczną (IPO). Inwestorzy będą mogli kupić akcje nowej emisji oraz walory sprzedawane przez jedynego akcjonariusza, czyli wehikuł AMC V Gandalf. Zapisy dla inwestorów indywidualnych ruszyły w czwartek, 23 października, i będą przyjmowane do 29 października.

1. Smyk wycenia się na maksymalnie 857 mln zł

Cenę maksymalną za jedną akcję w ofercie Smyka ustalono na 13 zł za walor. Spółka chce sprzedać nie więcej niż 13,64 mln zł akcji nowej emisji, pozyskując w ten sposób około 150 mln zł brutto. Natomiast główny akcjonariusz wystawia na sprzedaż pakiet do 18,41 mln akcji, wyceniony na maksymalnie 239,3 mln zł. Cała oferta może być warta 389 mln zł, a określona na jej podstawie wycena spółki to maksymalnie 857 mln zł.

- Spółka chce pozyskać kwotę 150 mln zł, nie więcej - i od ceny emisyjnej zależy, jaka ostatecznie będzie liczba emitowanych akcji. Jeśli cena emisyjna będzie wyższa, to emisja będzie niższa - przy cenie maksymalnej nowa emisja objęłaby ok. 11,5 mln akcji - tłumaczy Marek Ćwir z Pekao Investment Banking, współkoordynatora oferty.

2. Do debiutu Smyka może dojść około 7 listopada

Zapisy na akcje Smyka ruszyły dzień po zaakceptowaniu prospektu emisyjnego przez Komisję Nadzoru Finansowego, czyli w czwartek, 23 października. Potrwają do 29 października. Do inwestorów indywidualnych trafi 10-15 proc. oferty. W tych samych dniach wśród inwestorów instytucjonalnych prowadzona będzie budowa księgi popytu. Instytucje na akcje będą mogły zapisywać się od 30 października do 3 listopada. 30 października zostanie też opublikowana ostateczna cena emisyjna. Do debiutu - o ile oferta się powiedzie - powinno dojść około 7 listopada.

Globalnymi współkoordynatorami oferty są Barclays, Unicredit oraz Pekao. Zapisy przyjmowane są przez 12 instytucji tworzących konsorcjum detaliczne - biura i domy maklerskie Aliora, Banku Handlowego, Millennium, Pekao, BDM, BOŚ, ING, Ipopemy, mBanku, Noble, PKO BP i Trigona.

3. Do nowych inwestorów ma trafić nawet 45 proc. kapitału

Uwzględniając walory nowej emisji oraz pakiet sprzedawany przez AMC V Gandalf,1 w ofercie publicznej na sprzedaż jest pakiet stanowiący do 45 proc. podwyższonego kapitału zakładowego Smyka.

Po IPO w posiadaniu AMC V Gandalf pozostanie ok. 54,5 proc. akcji spółki. Część walorów jest uprzywilejowanych (konkretnie część należąca do prezesa spółki Michała Groma), więc na walnym zgromadzeniu ten pakiet będzie dawał 63,3 proc. głosów. Główny akcjonariusz będzie po debiucie objęty rocznym lock-upem (zakazem zbywania akcji).

4. Prezes nie sprzedaje

AMC V Gandalf to w praktyce trzech inwestorów - zarejestrowany w Luksemburgu fundusz AMC V Spare, a także prezes Smyka Michał Grom oraz inwestor prywatny Maciej Zużałek (były szef m.in. Ten Square Games, a w przeszłości reprezentant funduszu Bridgepoint, który kontrolował Smyka). Wszyscy mają uprawnienia osobiste związane m.in. z powoływaniem członków rady nadzorczej. Fundusz ma w wehikule kontrolującym Smyka 50 proc. udziałów minus jeden głos. Reszta należy do spółki Orfeusz, w której z kolei 65,33 proc. udziałów ma Michał Grom.

Oferta publiczna jest skonstruowana w taki sposób, że Michał Grom nie będzie sprzedawał swoich akcji. Wpływy ze sprzedaży pakietu posiadanego przez AMC V Gandalf trafią do pozostałych udziałowców wehikułu. W efekcie udział prezesa Smyka w wehikule kontrolującym spółkę będzie rósł i docelowo stanie się on jego jedynym udziałowcem. Lock-up będzie go obowiązywał aż przez cztery lata.

- IPO, które przeprowadzamy, to nie IPO, w którym sprzedaję jakiekolwiek akcje. Lockupuję się na cztery lata w ramach gwarancji dalszego rozwoju i stabilności spółki. Mój lock-up jest bardzo długi, bo bardzo wierzę w wartość, którą będziemy generować - mówi Michał Grom

Jednocześnie do członków zarządu i kluczowych menedżerów w najbliższych latach mają trafiać nowe walory spółki w ramach programu motywacyjnego - najpierw tzw. nagrody za IPO (do 1 proc. kapitału zakładowego), a następnie programu długoterminowego, którego pierwszy etap rozpisano na lata 2026-28 (do przydziału w jego ramach będą akcje stanowiące do 3 proc. kapitału)

- Nagroda za IPO obejmie ponad 20 osób w spółce, ja nie jestem nią objęty. Po ofercie program motywacyjny będzie obejmował jeszcze większe grono pracowników i ja wtedy już będę w nim uczestniczył - wyjaśnia Michał Grom.

5. Smyk rośnie i zarabia, ale...

Przychody Smyka w 2024 r. wyniosły ok. 2,24 mld zł i w ostatnich dwóch latach rosły w tempie ok. 4 proc. Skorygowany o zdarzenia jednorazowe wynik EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) w ubiegłym roku wyniósł 301,7 mln zł przy marży na poziomie 13,4 proc. Na czysto spółka w ubiegłym roku zarobiła 30,1 mln zł, podczas gdy jeszcze w 2022 r. straciła ponad 70 mln zł.

W pierwszym półroczu tego roku spółka miała 0,985 mld zł przychodów, nieznacznie więcej niż rok wcześniej. Odnotowała też w tym okresie 24 mln zł straty netto, dwa razy mniej niż przed rokiem.

Prawie trzy czwarte sprzedaży generuje sieć stacjonarna. Reszta to internet i w niewielkim stopniu sprzedaż hurtowa (dotyczy odzieży pod marką własną Cool Club na różnych rynkach).

- Przychody w ubiegłym roku wzrosły o 6 proc., istotnie poprawiamy marżę. W pierwszej połowie tego roku skorygowana EBITDA sięgnęła 105 mln zł, o ponad 26 proc. więcej niż rok wcześniej - mówi Iwona Rytel, szefowa finansów Smyka.

W ubiegłym roku spółka zainwestowała 50 mln zł. Pieniądze poszły głównie na otwarcia sklepów.

Biznes jest mocno sezonowy - zyski generowane są przede wszystkim w czwartym kwartale w związku z zakupami świątecznymi. Sama branża produktów dziecięcych rośnie, ale w naszej części Europy ryzykiem długoterminowym jest przede wszystkim to, że grupa docelowa się kurczy w związku z niską dzietnością.

- Jest presja związana z dzietnością, ale jednocześnie wydatki w regionie szybko rosną - a w Europie Zachodniej są jeszcze wyższe. Nasze rynki mają więc jeszcze potencjał wzrostu - uważa prezes Smyka.

Marki własne Smyka odpowiadają za nieco ponad połowę całkowitej sprzedaży, w tym odzież za 40 proc., a własne marki zabawek i akcesoriów za 11 proc.

- Mamy silną, rozpoznawalną markę, znaną przez 84 proc. klientów. Mamy kompleksową ofertę z miksem marek globalnych i marek własnych, które wzmacniają lojalność kupujących. 60 proc. z nich robi zakupy w Smyku od ponad siedmiu lat. Również ok. 60 proc. klientów kupuje jednocześnie w sklepach stacjonarnych i sklepie internetowym - mówi Michał Grom.

Jest presja związana z dzietnością, ale jednocześnie wydatki w regionie szybko rosną - a w Europie Zachodniej są jeszcze wyższe. Nasze rynki mają więc jeszcze potencjał wzrostu.

Michał Grom
prezes Smyka

6. Sieć zamierza mocniej wyjść poza Polskę

Smyk działa już nie tylko w Polsce (ma w niej 250 sklepów) - sieć obecna jest również w Rumunii (33 sklepy), a także na Słowacji, gdzie otworzyła pierwszy sklep.

- Jesteśmy obecni w Polsce, Rumunii, na Słowacji, a także w Ukrainie. Ukraina nie jest jednak częścią debiutu. Ta działalność nadal funkcjonuje, wspieramy ją i docelowo ma być częścią notowanej grupy, ale nie teraz. Jej wyniki są wyłączone z liczb, które prezentujemy - mówi Michał Grom.

W Ukrainie działa 12 sklepów pod szyldem Smyk. To Słowacja w najbliższym czasie ma być rynkiem priorytetowym pod kątem ekspansji, ale zamiarem zarządu jest rozwój również w Czechach i Bułgarii. Na razie zagranica przynosi spółce ok. 11 proc. przychodów. Plan ekspansji zakłada otwieranie najpierw sklepów stacjonarnych, a potem - po zbudowaniu rozpoznawalności - rozwój sprzedaży internetowej.

- W 2025 i 2026 r. otworzymy łącznie 35 sklepów. Wchodzimy na kolejne rynki, koncentrując się na krajach regionu. Są rynki, na których moglibyśmy przyspieszyć rozwój przez akwizycje. To nie jest scenariusz bazowy, ale rozpatrujemy taką możliwość - mówi prezes Smyka.

Spółka szacuje, że w Polsce jest jeszcze miejsce na prawie 100 sklepów Smyka, a w Rumunii - na 65. W Polsce w przyszłym roku uruchomi 12 sklepów, w Rumunii - cztery. W Czechach, Słowacji i Bułgarii do końca przyszłego roku ma otworzyć osiem sklepów.

- Chcemy rozwijać się w stabilnym tempie, zwiększając liczbę sklepów o 15-20 rocznie i przychody o wysokie kilka procent przy utrzymaniu marży - mówi Michał Grom.

Smyk podaje, że ma 14-procentowy udział w polskim rynku docelowym (produkty dziecięce, przede wszystkim zabawki i odzież) według analiz OC&C - i udział ten wzrósł z 11,6 proc. w 2020 r. Dwucyfrowy udział w rynku mają też Allegro i Pepco, znaczącymi graczami są również LPP i H&M.

- Udział rynkowy w Polsce w ostatnich latach wzrósł za sprawą repozycjonowania cenowego. W Rumunii mamy ok. 4 proc. udziału i aspiracje, by zwiększyć go do poziomu takiego jak w Polsce. W Polsce też możemy go zwiększać. Oba rynki są nieskonsolidowane, w Polsce nieskonsolidowane jest 50 proc., w Rumunii nawet więcej, więc mamy pole do zdobywania udziałów - mówi prezes Smyka.

7. Dywidendy nie ma, ale ma być

Smyk nie wypłaca dywidendy i nie ma formalnie określonej polityki dywidendowej, ale w prospekcie zapowiada, że w przyszłości zamierza dzielić się zyskiem z akcjonariuszami - począwszy od zysku za 2026 r., który zostanie wypłacony w 2027 r. Wstępnie zamierza wypłacać 30-50 proc. zysku netto.

Jednocześnie spółka pracuje nad zredukowaniem zadłużenia. Na ten cel ma pójść 70-90 proc. wpływów z oferty.

- Dług netto istotnie spadł od 2022 r. - do poziomu 645 mln zł, czyli 2,1x EBITDA. Z pieniędzy pozyskanych z IPO chcemy zmniejszyć zadłużenie. Wskaźnik zadłużenia bez zadłużenia z tytułu leasingu to jednokrotność wyniku EBITDA. Do czterech tygodni po IPO planujemy spłatę dzięki pozyskanym pieniądzom części zobowiązań, a potem pozyskanie nowego finansowania do 2030 r. - mówi Iwona Rytel.

8. Dla Smyka będzie to powrót na GPW

Smyk był już pośrednio notowany na warszawskiej giełdzie jako część holdingu Empik Media & Fashion. W 2016 r. został przejęty przez fundusz Bridgepoint w transakcji wartej - z uwzględnieniem długu - nieco ponad 1 mld zł. Bridgepoint sondował rynek w sprawie samodzielnego debiutu Smyka na GPW już w 2018 r., ale wtedy z oferty nic nie wyszło. Wreszcie na początku ubiegłego roku w Smyku doszło do wykupu menedżerskiego, w którego dokonaniu Michała Groma wsparł przede wszystkim fundusz zarządzany przez Accession Capital Partners (ACP).

Empik na GPW też zamierza wrócić - na początku tego tygodnia o tym, że planuje ofertę publiczną w przyszłym roku, donosił Bloomberg.

9. Rynek był sceptyczny, ale...

Na rynku o nadchodzącym debiucie Smyka spekulowano od kilku miesięcy. Na GPW od czasu pandemii debiutów było jak na lekarstwo, a megadebiut był tylko jeden, gdy rok temu po ofercie wartej 6,45 mld zł na parkiet weszła Żabka. Wtedy akcje sprzedawał fundusz private equity (CVC), a potem innemu funduszowi (Enterprise Investors) nie udało się sprzedać innego detalisty, chorwackiego Studenaca. W tym roku udane oferty publiczne przeprowadziły Diagnostyka (za prawie 1,7 mld zł akcje sprzedał fundusz Mid Europa, całkowicie wycofując się ze spółki) oraz produkujący odzież dla służb mundurowych Arlen (271 mln zł).

Oferta Smyka na tym tle jest średnia z punktu widzenia wartości. Inwestorom może przeszkadzać oczekiwany nawis podażowy, czyli to, że za rok ze spółki mogą chcieć wyjść inni niż Michał Grom główni akcjonariusze. W odróżnieniu od Diagnostyki czy Arlenu Smyk nie zamierza też od samego początku być spółką dywidendową, a pieniądze z emisji pójdą raczej na redukcję zadłużenia niż ekspansję. Spółka jest więc dojrzała, ale nie dywidendowa, a Smykowi brakuje lubianej przez inwestorów w IPO strategii dynamicznego wzrostu. Wzrost ma być, ale niespieszny i stabilny.

- Na początku byłem sceptycznie nastawiony do oferty, ale przedział cenowy 11-13 zł za walor jest fair, więc uważam, że warto się zastanowić. Prezes brzmi przekonująco, a perspektywy wzrostu są na innych rynkach niż Polska - uważa zarządzający funduszami w jednym z TFI.

- Widełki cenowe są sensowne, natomiast z ofertą może być problem. Smyk to spółka nierosnąca, bo tak należy określić oczekiwaną kilkuprocentową dynamikę przychodów i zysków. A takich nierosnących spółek już mamy na GPW sporo i nie cieszą się zainteresowaniem inwestorów - ocenia inny zarządzający TFI.

W najbliższych dniach nad udziałem w ofercie zastanowi się również Inwestor Wojtek.