Demografia to nie przeznaczenie. Smyk przetestuje tę zasadę

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-10-23 14:48

W ciągu najbliższej dekady liczba dzieci w Polsce spadnie aż o jedną czwartą. Znana spółka Smyk pokaże, czy na takim rynku da się budować wzrost i zwrot dla inwestorów. Inne firmy i branże niech obserwują.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ekonomiści mawiają, że demografia to nie przeznaczenie (po angielsku brzmi to ładniej: demography is not destiny). Że zmiany populacji nie determinują losów kraju, ponieważ ważniejsze są zmiany w wydajności pracy i postęp technologiczny. To przekonanie jest mi bliskie i dlatego rzadko rozdzieram szaty nad trwającym w Polsce regresem demograficznym.

Wkrótce w tej sprawie ważny wyrok wyda rynek. Na polską giełdę chce bowiem wejść spółka z bardzo silną, negatywną ekspozycją na zmianę demograficzną. To jak sobie poradzi Smyk — sieć sklepów z ubraniami i akcesoriami dla dzieci — może być testem dla wielu innych firm i branż, które też zetkną się z tym wyzwaniem.

A zetknąć się muszą, bo w najbliższych dekadach polskie społeczeństwo ulegnie wielkim przemianom — będzie nas mniej i będziemy średnio starsi. Z projekcji ONZ wynika, że w najbliższej dekadzie będzie nas ubywać średnio 200 tys. osób rocznie, z czego 100 tys. będzie dotyczyć osób w wieku produkcyjnym. Będzie dużo mniej osób w wieku 30-40 lat, bo wyż demograficzny przełomu lat 70. i 80. wejdzie w przedział wieku powyżej 50 lat. A wraz z tym będzie ubywać ich dzieci, które staną się młodymi dorosłymi.

Ambicje giełdowe Smyka a popyt na zabawki

Smyk operuje w szczególnie trudnym segmencie demograficznym. Liczba dzieci w wieku 0-14 lat obniży się w ciągu dekady o milion, czyli 100 tys. rocznie. Daje to spadek łącznie o 25 proc., czyli prawie 2,5 proc. rocznie. Ten spadek zaczyna się właśnie teraz, co widać na wykresie.

Spółka uważa jednak, że może rosnąć i mówi mniej więcej to samo co ekonomiści nieakceptujący demograficznego pesymizmu. Jeżeli ludzi jest mniej, to jednocześnie ci, co zostają, mają większe zasoby per capita, większe bodźce do zwiększania wydajności i w efekcie mogą też więcej wydawać na głowę. Sumaryczna wielkość wydatków nie zmienia się bardzo istotnie. Jest to endogeniczność, której wielu obserwatorów może nie brać pod uwagę. Zmiana demograficzna nie jest statyczna, nie polega na przestawianiu ludzi między grupami wieku jak pionków na szachownicy — ludzie się dostosowują, reagują na zmianę, inwestują w siebie, zabezpieczają na przyszłość.

W przypadku wydatków na dzieci ten efekt może być szczególnie istotny, bo jednym z powodów transformacji demograficznej jest to, że ludzie zmniejszają liczbę dzieci w celu zwiększenia nakładów na pojedyncze dziecko. Nie jest to oczywiście jedyny powód zmiany, ale jest istotny. Wraz z rosnącymi kosztami wychowania, a szczególnie w miarę wzrostu znaczenia edukacji dla powodzenia w życiu ludzie decydowali się na zwiększanie nakładów na pojedyncze dziecko, co zmuszało ich do jednoczesnej redukcji liczby dzieci. Tak to działało od 200 lat i również w ostatnich 30 latach w Polsce.

Dlatego Smyk liczy, że przy spadku liczby dzieci o 2-3 proc. rocznie wydatki na dziecko będą rosły na tyle istotnie, że pozwolą całemu rynkowi rosnąć o 4 proc. rocznie. Spółka liczy też na to, że rozszerzanie oferty nowych kanałów sprzedaży i ekspansja zagraniczna pozwolą wzmocnić dynamikę.

Za tymi argumentami na pewno przemawia to, że polska giełda ma bardzo dobrą historię spółek handlowych z udaną ekspansją i dobrymi zyskami dla inwestorów. Polski rynek handlowy jest bardzo dynamiczny, elastyczny, nowoczesny pod względem technologicznym.

Naturalnie nie ulega wątpliwości, że demografia będzie ciążyła na perspektywach spółki. Można powiedzieć, że jest to odwrotność przypadku Diagnostyki — firmy, która zadebiutowała na początku roku, cieszyła się wielkim wzięciem wśród inwestorów i do dziś dała inwestorom zwrot na poziomie 50 proc. Diagnostyka płynie na fali zmian demograficznych, bo starzenie się społeczeństwa prowadzi do znacznego wzrostu nakładów na usługi zdrowotne. Smyk będzie płynął pod prąd tej fali.

Jednym słowem — w przypadku tej spółki dojdzie do starcia regresu demograficznego z dynamizmem biznesowym. Zobaczymy, co zwycięży. Ja jako analityk ekonomiczny przypatruję się losom tej oferty publicznej ze szczególnym zainteresowaniem.