Fundusze emerytalne coraz śmielej sięgają po gotówkę leżącą odłogiem na kontach spółek. Celują też w firmy, które albo nie dzieliły się dotychczas zyskiem z inwestorami, albo były skąpe. W ostatnich tygodniach OFE postulowały wypłatę dywidendy (lub wyższej dywidendy) albo skup akcji własnych w Agorze, ZE PAK, Ferro, Qumaku, Protektorze, Mercorze, ATM i Farmacolu. Z tej ostatniej pieniędzy wyciągnąć się nie udało, mimo że OFE kontrolują ponad jedną czwartą akcjonariatu. Dystrybutor farmaceutyków od lat kumuluje zyski i do tej pory nie wypłacił akcjonariuszom ani grosza. W tym roku głosami większościowych akcjonariuszy (Andrzej i Zyta Olszewcy) walne również zdecydowało o zatrzymaniu zysku w spółce. To na razie jedyna porażka funduszy, która na pewno nie zniechęci ich do dalszego poszukiwania płynności, o czym przed reformą emerytalną tak intensywnie nie trzeba było myśleć.

— Zmiany w systemie i drastyczne ograniczenie składek w przyszłości spowoduje, że źródłami napływów do funduszy emerytalnych będą w głównej mierze dywidendy oraz odsetki od depozytów i obligacji korporacyjnych. W związku z tym OFE wciąż będą aktywnie poszukiwać możliwości zwiększenia dystrybucji pieniędzy ze spółek do akcjonariuszy w formie dywidend i buy backów — uważa Roch Pietroń, zarządzający w TFI PZU.
Duży może więcej
Najbardziej aktywny jest ING OFE. Największemu funduszowi emerytalnemu w Polsce udało się m.in. przeforsować na walnym wyższą dywidendę z Ferro. Zarząd spółki chciał wypłacić akcjonariuszom 8,6 mln zł, czyli 0,41 zł na akcję. ING OFE postulował, aby do inwestorów trafił nie tylko zysk z ubiegłego roku, ale też zaskórniaki z lat poprzednich, a więc łącznie ponad 21 mln zł, co daje 1 zł na papier. Ostatecznie walne Ferro przystało na propozycję ING OFE. Fundusze emerytalne ING i PZU dopięły swego również w przypadku Agory. Wydawca „Gazety Wyborczej” po latach przerwy wypłaci akcjonariuszom skumulowany zysk w formie buy backu, a na ten cel przeznaczy maksymalnie 51 mln zł. Zarząd Qumaka oferował 2,6 mln zł dywidendy, a OFE Allianz chciał cztery razy więcej i tyle też spółka wypłaci. Fundusze mają też większy apetyt na pieniądze z Protektora. OFE PZU, który kontroluje ponad 17 proc. akcjonariatu spółki, uznał, że firma ma wystarczająco dużo gotówki, żeby wypłacić inwestorom 5,6 mln zł, czyli 0,24 zł na akcje. Wcześniej zarząd producenta obuwia nie przewidywał w projektach na walne uchwalenia dywidendy. Kompromis udało się też osiągnąć akcjonariuszom i zarządowi Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. ING OFE chciał, by z zeszłorocznego zysku ZE PAK przeznaczył 1,36 zł na akcję. I choć spółka nie planowała wypłaty dywidendy za 2013 r., argumentując to spadkiem cen energii oraz chęcią rozwoju, to jednak ostatecznie przekaże inwestorom 0,68 zł na papier. Fundusz, kierowany przez Grzegorza Chłopka, chce też, by ATM wypłacił 0,51 zł dywidendy na akcję, sięgając po kapitał zapasowy. Zarząd optuje za premią w wysokości 0,12 zł na akcję.
Druga strona medalu
Specjaliści uważają jednak, że funduszom emerytalnym chodzi nie tylko o pieniądze i poszukiwanie płynności. Zdaniem Adama Łukojcia ze Skarbca TFI, OFE pracują nad poprawieniem nadzoru korporacyjnego w spółkach giełdowych.
— Są tak dużymi graczami, że muszą dbać o długoterminowy wzrost inwestycji, a temu służy poprawa nadzoru korporacyjnego w spółkach, czyli również wypłacanie dywidend. Dodatkowo OFE będą musiały przekazywać do ZUS gotówkę. Lepiej jest ją otrzymać w dywidendzie, niż sprzedawać akcje, zaniżając kurs — dodaje Adam Łukojć.
Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ, zwraca natomiast uwagę, że polskie spółki wciąż pod względem dywidendowej hojności pozostają w tyle za swoimi zachodnimi odpowiednikami — mimo że ich zasoby gotówki są już całkiem pokaźnie, a aktywność inwestycyjna nie zawsze duża.
— Jest coraz więcej pieniędzy, które można przeznaczyć na dywidendy czy skup akcji. Dlatego uważam, że zjawisko jest pozytywne. Nasz rynek kapitałowy dojrzewa, czego jednym z symptomów jest rosnące grono spółek dywidendowych — tłumaczy Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.
Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, zwraca natomiast uwagę, że „wyciąganie” od spółek zaskórniaków zmusi zarządy do większego wysiłku i ograniczania inwestycji o niskich stopach zwrotu. — Struktura finansowania wielu firm jest nadmiernie ostrożna, a koszt długu obecnie bardzo niski. Z drugiej jednak strony nie można przesadzić i spowodować, że firmy zadłużą się ponad miarę — dodaje Sebastian Buczek.
W USA ponad 80 proc. spółek z indeksu S&P500 wypłaciło dywidendę. W Polsce zyskiem za 2013 r. podzieli się natomiast mniej więcej co trzecia firma z rynku głównego. Tych, które robią to regularnie od lat, jest kilkadziesiąt. Marcina Szortyki, zarządzającego z ING TFI, tłumaczy to tym, że za oceanem akcjonariat jest zwykle rozproszony, a u nas — skoncentrowany. O polityce dywidendowej decydują więc większościowi akcjonariusze. — Sama polityka dywidendowa i aktywność spółki w tej kwestii przyciąga akcjonariuszy, którzy na polskim rynku mają duży wybór. Najważniejsze krajowe, duże podmioty płacą dywidendę, a jej stopa często przekracza rentowność 10-letnich obligacji, co sprawia, że obecnie dywidendy wydają się atrakcyjne. Trzeba pamiętać, że skala wypłaty dywidendy zależy zawsze od etapu rozwoju spółki. Jeżeli widzi ona perspektywiczne projekty, to one będą na pierwszym miejscu — tłumaczy Marcin Szortyka. Paweł Małyska z Allianz TFI zwraca natomiast uwagę, że liczba spółek płacących dywidendę rośnie m.in. za sprawą OFE. Większa jest również liczba firm prowadzących skup własnych akcji. — Coraz większa liczba spółek wejdzie w stan dojrzałości, co oznacza wypracowywanie nadwyżek gotówkowych i pozwala na wypłatę dywidend — uważa Paweł Małyska.