Pomysł na pierwszy rzut oka typowy: kultura i biznes. Pierwsza w potrzebie, drugi przy kasie. Tym razem nie o taki prosty romans chodzi. W grę wchodzą wartości. Dlatego lepiej brzmią inne terminy: sztuka i technologia. Co mogą sobie zaoferować?
Symboliczne rocznice
Pytanie to postawiły sobie dwa okręty flagowe w obu dziedzinach. Teatr Wielki i BMW. Pierwszy pod dyrekcją Waldemara Dąbrowskiego i kierownictwem artystycznym Mariusza Trelińskiego szybko stał się jedną z ważniejszych scen w Europie. BMW to marka symbol. Monachijskie auta produkowane od 1916 r. po dziś dzień są synonimem solidności i elegancji. Dlaczego są razem?
— Wybór BMW był gruntownie przemyślany. Wynikał z analizy ponadczterdziestoletniego doświadczenia tej firmy we wspieraniu kultury. Szukaliśmy partnera, z którym będziemy mogli wspólnie wypracowywać nowatorskie projekty — tłumaczy Ewa Magdalena Filipp, kierownik działu marketingu Teatru Wielkiego. Inspiracja wyszła z teatru. Trafiła na podatny grunt.
— Długofalowe zaangażowanie w kulturę jest bardzo ważnym elementem strategii firmy. Główny nacisk kładziemy na sztukę współczesną, jazz i muzykę klasyczną, a także architekturę i nowoczesne wzornictwo. Do najbardziej znanych projektów należy kolekcja BMW Art Cars, w ramach której światowej sławy artyści, m.in. Jeff Koons, Andy Warhol czy Roy Liechtenstein, stworzyli artystyczne wizje modeli BMW. Wyjątkowo innowacyjny charakter mają dwa kolejne międzynarodowe projekty: mobilne laboratorium idei dla wielkich miast BMW Guggenheim Lab oraz BMW Tate Live — wydarzenia artystyczne transmitowane na żywo w internecie. Chcemy, by realizowane lub wspierane przez nas projekty poruszały ludzi, pokazywały im coś nowego — zupełnie jak auta BMW czy Mini — opisuje Małgorzata Cecherz-Kowalska, dyrektor marketingu BMW Group Polska.
Innowacja i tradycje. BMW ma spore doświadczenie we wprowadzaniu obu wartości w życie. Wspólnie z Operą Narodową stworzyły rodzaj think tanku połączonego z mobilną galerią, którego celem jest wypracowywanie nowych idei dla przestrzeni publicznej.
— Umiejętne czerpanie z tradycji, wiedzy i doświadczenia, a przede wszystkim artystycznego potencjału oraz przekazywanie ich przez nowoczesne narzędzia komunikacji daje możliwość budowania silnych więzi z widzem i silnej świadomości instytucji — uważa Ewa Magdalena Filipp.
Jednym z pierwszych pomysłów było ogłoszenie konkursu „Projektowanie tożsamości/Tożsamość projektowania”. Chodziło o sprowokowanie artystów wizjonerów do stworzenia koncepcji mobilnego pawilonu wystawienniczego w dwóch kategoriach: architektury i designu. Nagrodą za I miejsce — oprócz przyzwoitej sumy w euro — jest realizacja projektu. Zwycięski projekt Karola Żurawskiego wywołał zachwyty.
— Prezentowana równo rok temu wystawa spotkała się z ogromnym uznaniem zarówno znawców, jak i widzów. Można ją było zobaczyć w wersji stacjonarnej w Salach Redutowych Teatru Wielkiego oraz w wersji mobilnej podczas Festiwalu Przemiany w warszawskim Centrum Nauki Kopernik i na Łódź Design Festival — opowiada ze swadą Igor Gałązkiewicz, kurator projektu.
Dobre praktyki
Właśnie ruszył cykl „Mobilne idee”, którego plonem ma być seria pomysłów i dobrych praktyk. Pierwsza debata pod tytułem „Projektowanie instytucji kultury. Jaka jest funkcja, rola i potencjał współczesnych instytucji kultury? Jakie są ich główne zadania?” odbyła się 24 stycznia. Przy jednym stole usiadło zacne grono specjalistów: urzędników, artystów, kuratorów i biznesmenów. Wśród nich Thomas Girst, dyrektor ds. współpracy z instytucjami kultury BMW Group, i Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Banku Polska. Gościem specjalnym była Maria Nicanor, kurator Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku.
— Debata udowodniła, że to polski biznes ma problem ze stosunkiem do kultury. Dr hab. Krzysztof Kalicki wygłosił opinię, że właściwym kierunkiem zmian jest odejście od publicznego finansowania kultury na rzecz prywatnego. Taka wizja — głoszona od początku transformacji — nie ma pokrycia w rzeczywistości żadnego wysokorozwiniętego społeczeństwa europejskiego. Nawet USA mają swoją publiczną — federalną i stanową — politykę kulturalną. Naprawdę odświeżające było słuchanie opinii dr. Thomasa Girsta.
Po pierwsze, imponujące rozumienie tendencji współczesnej kultury, po drugie — mówienie o celach współpracy biznesu i kultury językiem ekonomiki kultury, a nie ekonomiki produkcji. Ludzie kultury już dawno umieją operować kategoriami ekonomicznymi. Dobrze, że i ludzie biznesu uczą się używać kategorii ze świata sztuki — mówi Paweł Płoski, jeden z uczestników debaty, ekspert od instytucji kultury. Wszystko pięknie: jest przestrzeń, są idee. Ale co dalej?
— Priorytetowa budowa pawilonu będzie realizowana równolegle z cyklem „Mobilne idee” oraz nowymi działaniami. Prace nad pawilonem są prowadzone równolegle z budową programu dla jego działalności — z błyskiem w oku opowiada Igor Gałązkiewicz.
— OperaLab to projekt długofalowy, obliczony na otwartą dyskusję. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się nam stworzyć ramy do spotkania twórców i ekspertów z różnych dziedzin, którzy zastanawiają się nad tendencjami społecznymi i kulturalnymi. „Mobilne idee” będą hasłem działań na ten rok i jesteśmy bardzo ciekawi ich rezultatów — dodaje Małgorzata Cecherz-Kowalska.
Nie da się ukryć, że Warszawa takich projektów jak OperaLab zwyczajnie potrzebuje. Jak powietrza.
Idea
OperaLab to interdyscyplinarny projekt łączący cechy
galerii i think tanku, którego celem jest organizowanie przestrzeni do
rozmowy o zmieniającym się obrazie miasta oraz roli sztuki jako
dyscypliny o potencjale kreacyjnym, wpływającym na jego obecny obraz.
OperaLab jest platformą tworzoną z myślą o łączeniu eksperymentów
artystycznych z formą i ideą, gdzie spotyka się sztuka z technologią,
umożliwiająca dialog między różnymi wizjami współczesnego miasta
budowanego przez sztukę oraz dyskusje o współczesnym projektowaniu.
Więcej: www.operalab.pl.